lenzerheide

Na kilka dni przed startem 10. edycji Tour de Ski sprawdzamy stan przygotowań do imprezy. Najlepsza sytuacja śniegowa jest w Toblach, najwięcej problemów mają wciąż w Oberstdorfie.

 

fot. Romans wiosny, jesieni i zimy na stadionie w Lenzerheide

 

Chociaż inauguracja jubileuszowej edycji cyklu Tour de Ski zaplanowana jest na 1 stycznia, to na kilka dni przed jego startem organizatorzy - zamiast spokojnie czekać na przyjazd najlepszych narciarzy globu - gorączkowo próbują oszukać naturę. W związku z wysokimi temperaturami i brakiem opadów niemal niemożliwe jest naśnieżenie tras biegowych. Z tego powodu odwołano już Puchar Świata w kombinacji norweskiej w Klingenthal (1-3 stycznia), a także mający odbyć się w dniach 7-10 stycznia biathlon w Oberhofie. Nie warto nawet wymieniać mniejszych imprez, w których zawodnicy zamiast cieszyć się zimą pobiegną w butach lekkoatletycznych albo nie zrobią tego wcale.

 

Na kilka dni przed pierwszym wystrzałem startera zerkamy na zagraniczne serwisy informacyjne, komunikaty organizatorów i kamery internetowe. Zresztą - sami spójrzcie:

 

 

Taki piękny widok mają ci, którzy jeszcze przed Nowym Rokiem przyjadą do Oberstdorfu, gdzie zainaugurowany zostanie 64. Turniej Czterech Skoczni. Jedyna biała plama w panoramie miasta to zeskok obiektu Schattenbergschanze, po którym za chwilę zjeżdżać będą Kamil Stoch i spółka. Białe są też wysokie szczyty Alp. A stadion narciarski? Przed świętami (22 grudnia) wyglądał jak poniżej. Administrator kamery chyba specjalnie wyłączył ją, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych (?) sensacji i obaw.

 

 

Co można zrobić z taką ilością śniegu? Na pewno ulepić bałwana, a nawet dwa. Można też zrobić igloo, zabrać znajomych na rzucanie się śnieżkami, od biedy - na mini zjazd na jabłuszku lub sankach. Ale na pewno nie da się tam robić Tour de Ski, a przypomnijmy, że w dniach 5-6 stycznia zaplanowano tam biegi łączone oraz sprint. Jedyny sprint, który jest pewny na dziś, to ten organizatorów z czasem. Jak informują, potrzebują dwóch dni z mrozem, by wyprodukować odpowiednią ilość śniegu. Jeśli nie, będą kombinacje. Na pewno możemy spodziewać się zeskrobywania resztek białej mazi ze skoczni narciarskiej czy zwożenia go z wysokich partii gór. Plan minimum jest taki, że do sukcesu potrzeba co najmniej 1,5 km trasy.

 

Marketing manager Niemieckiego Związku Narciarskiego Stefan Schwarzbach przyznaje, że takie problemy fatalnie wpływają na wizerunek dyscypliny i zostanie zrobione wszystko, by TdS doprowadzić jednak do skutku. - Natury jednak nie przeskoczymy - mówi otwarcie. I faktycznie nie ma co czarować, skoro w Oberstdorfie jest za dnia grubo powyżej 10 stopni Celsjusza. Skocznia w mieście wyglądała 26 grudnia tak:

 

 

Lepsze warunki panują w Lenzerheide, gdzie już teraz można amatorsko biegać na nartach. Na stadionie wszystko jest już przygotowane, rozłożono też śnieg. Wydaje się, że nie będzie tam problemów z przeprowadzeniem zawodów, chociaż organizatorzy nie podają czy dystanse nie zostaną skrócone. Tak wyglądało to w sobotnie popołudnie:

 

 

A to już obrazek z Toblach (niżej), które przygotowało się odpowiednio wcześniej na rozgrywane tam przed świętami Puchary Świata. Nie widać wiele, w internecie wiele nie mówią, ale jeśli nie mówią, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Mają nie tylko bandy wzdłuż trasy, ale nawet oszroniony dach szopy! Zazdrościmy. My i ci z Oberstdorfu.

 

 

A na koniec dolina Val di Fiemme. Na Alpe Cermis otwarte są niemal wszystkie wyciągi, na nartach zjeżdżają aż miło, co do tras biegowych - zerknijcie sami. Miejmy nadzieję, że do Europy przyjdzie w końcu zima i będzie to ostatni taki raport śniegowy. Miejcie tę nadzieję i wy.

 

 

 

Zebrał Michał Chmielewski