Bjoergen

Idzie zima, zbliża się nowy sezon, jednak w jego kalendarzu próżno szukać imprezy, podczas której można by z zapałem bić się o krążki z najcenniejszego kruszcu. A skoro nie ma medali, to są… liczne, acz chwilowe rozstania z narciarską areną. Ponieważ chwilami trudno połapać się w medialnych doniesieniach, czas, by w telegraficznym skrócie wymienić tych, z których nieobecnością musimy się pogodzić jeszcze przed nadejściem prawdziwej zimy.

 

Królowa nart – Marit Bjoergen

Nie można zacząć inaczej, jak od tej, która ostatnio nieprzerwanie dzieli i rządzi na biegowych trasach. Królowa Bjoergen na chwilę postanowiła zdjąć swoją narciarską koronę i pozwoli swoim koleżankom na walkę o kolejne pucharowe laury. Za to my, kibice, przez moment odpoczniemy od rywalizacji między Justyną Kowalczyk a jej norweską przeciwniczką, która nazbyt często znajduje się o pół (lub więcej) narty przed Polką. Przyczyna nieobecności, choć dla wielu była z pewnością niemałym zaskoczeniem, jest prozaiczna – chęć powiększenia rodziny. Syn Marit Bjoergen ma pojawić się na świecie w grudniu, więc z oczywistych powodów w tym roku Norweżka nie pomknie po zaśnieżonej trasie ani przez minutę. Dla niektórych to pewnie i lepiej – w końcu zwycięzca nie będzie znany przed rozpoczęciem rozgrywki, aczkolwiek sześciokrotna mistrzyni olimpijska nie wyklucza powrotu… już w marcu.

 

Przerwy biegaczek ze środka stawki – Kikkan Randall i Katja Visnar

Skoro już zaczęłam od przerwy Marit Bjoergen spowodowanej narodzinami dziecka, to pozostanę w tej tematyce i wspomnę o Kikkan Randall i Katji Visnar (tatą dziecka jest norweski biegacz narciarski Ola Vigen Hattestad) – dwóch kolejnych zagranicznych biegaczkach, które nadchodzącą zimę poświęcą na wychowanie nowo narodzonych potomków. Amerykanka i Słowenka, w odróżnieniu od ich starszej koleżanki, zapowiedziały jednak, że sezon 2015/16 odpuszczą całkowicie, a narciarskie trasy będą musiały obejść się bez nich. Obie jednak w ubiegłym sezonie nie liczyły się w walce o najwyższe laury – w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Visnar zajęła 25., a Randall 43. lokatę. Okaże się, czy przerwa pomoże im nabrać dystansu (do długich i krótszych dystansów) i powrócić na narciarski szczyt… już w Lahti, a może dopiero w Pjongczang?

 

Polska królowa znów samotna

Przerwy nie omijają też polskiego biegowego podwórka, co skomentowała niedawno na Twitterze Justyna Kowalczyk. Na biegowych trasach (przynajmniej na początku, a może i w ogóle) nie pojawią się cztery polskie biegaczki i niestety nie tylko z powodów osobistych, ale i zdrowotnych. Brązowa medalistka z Falun, Sylwia Jaśkowiec, 19 października przeszła zabieg i o ile w ogóle pojawi się na biegowej trasie w najbliższym sezonie, to z pewnością nie nastąpi to w tym roku, a najwcześniej w lutym. Szansę na dobry wynik w Pucharze Świata są więc nie tyle iluzoryczne, co po  prostu nie istnieją.

Z podobnym pechem zmaga się 24-letnia Ewelina Marcisz, lecząc kontuzje stopy i barku, które nie obędą się bez interwencji chirurgicznej, a ta wiąże się zawsze nie tylko z bólem, ale i z koniecznością poświęcenia czasu na żmudną rehabilitację i (kolejny) powrót na białą trasę.

Na roczną przerwę zdecydowały się także Kornelia Kubińska i Paulina Maciuszek i trzeba przyznać, że jeśli poważnie myślą o występie na igrzyskach w 2018 roku (a na pewno tak jest), to wybrały idealny moment na powiększenie rodziny.

 

Nieobecny jednak obecny, czyli wielki huk wokół Pettera Northuga

Historii nieporozumień na linii Petter Northug-Norweska Federacja Narciarska (NSF) chyba nie trzeba przedstawiać żadnemu kibicowi biegów narciarskich, bo ów konflikt wybucha rokrocznie tylko po to, by następnie równie hucznie się zakończyć. Nie inaczej było i przed nadchodzącą zimą – najpierw norweska Federacja postawiła weto i postanowiła, że kto nie podpisze komercyjnych kontraktów, tego w Pucharze Świata w barwach Norwegii kibice nie zobaczą. Chciałoby się powiedzieć – zaczęło się jak zawsze i jak zawsze skończyło: na wielkiej burzy i ostatecznej ugodzie. Wielkiej gwieździe, którą bez wątpienia Petter Northug jest, odmówić po prostu nie wypada. Wykreślić z reprezentacji – tym bardziej. Dlatego też czterokrotny medalista olimpijski, wbrew wcześniejszym przewidywaniom i w odróżnieniu od wyżej wspomnianych przedstawicielek dyscypliny, jednak na trasę wybiegnie.

 

AKTUALIZACJA: Aino-Kaisa Saarinnen również spodziewa się dziecka

Na fecebookowym profilu fińskiej reprezentacji w biegach narciarskich właśnie pojawiła się informacja, że Aino-Kaisa Saarinen również spodziewa się dziecka. Rozwiązanie spodziewane jest wiosną przyszłego roku. GRATULUJEMY!

 

Katarzyna Nowak