Kamil Stoch

Wszystko stało się jasne. Firmą, która miała zagościć na kasku Kamila Stocha miał być Red Bull. Operacja, którą na początku grudnia przeszedł nasz skoczek sprawiła, że do podpisania kontraktu jednak nie doszło.

 

Koniec kontraktu z firmą 4F oznaczał jedno. Do walki o kawałek miejsca na kasku dwukrotnego Mistrza Olimpijskiego - Kamila Stocha staną największe firmy. Po ponad miesiącu negocjacji z przeróżnymi spółkami zostało osiągnięte porozumienie z bardzo dobrze znanym wśród fanów skoków Red Bullem. To właśnie producent tego popularnego napoju energetycznego miał pojawić się na kasku naszego skoczka. Miał, bo kontuzja, jaka na początku sezonu przytrafiła się Stochowi zniechęciła austriacką firmę, która postanowiła wycofać się z oferty.

 

Po tym jak Kamil Stoch zdobył złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, jego wartość marketingowa zdecydowanie wzrosła, eksperci bez wahania mówili o kwocie przekraczającej milion złotych za udział w kampanii reklamowej. Tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu specjaliści wręcz prześcigali się w pomysłach na wykorzystanie wizerunku Kamila Stocha. Nic z tego jednak nie wyszło, żadne pieniądze nie były w stanie przekonać Ewy Bilan-Stoch, czyli żony i menadżerki naszego skoczka. Kobieta, która od kilku lat sprawuje pieczę nie tylko nad karierą Kamila, ale również kilku innych naszych skoczków skusiła się dopiero niedawno na propozycję sieci komórkowej i udział większości Teamu Eve-nement w kampanii reklamowej. Nie inaczej było przy wyborze marki, która zagościć ma na kasku 27-letniego zawodnika. Nikt nie połasił się na pierwsze lepsze pieniądze, bo wybór miał znacząco wzmocnić wizerunek Stocha.

 

Decyzja o tym, kto zagości na kasku Kamila Stocha przez długi czas elektryzowała nie tylko same zainteresowane firmy, ale także kibiców, którzy co rusz prześcigali się w domysłach. Jednym marzył się popularny producent czekolady, innym nawiązanie do sukcesów Adama Małysza i występy z logiem Red Bulla. I to właśnie oni byli blisko spełnienia swoich marzeń. Bardzo blisko, bo dosłownie kilka godzin.

 

W dzień rozpoczęcia zmagań w Pucharze Świata w niemieckim Klingenthal Kamil Stoch zadziwił wszystkich białym kaskiem, w którym oddał dwie niezłe treningowe próby. Tuż po nich okazało się, że Kamil z powodu drobnego urazu kostki nie wystartuje w kwalifikacjach. Głównym tematem stała się niedyspozycja naszego zawodnika, co trochę uśpiło czujność dziennikarzy. Za kulisami przygotowywana była jednak prezentacja nowego sponsora, jakim miał zostać austriacki potentat. W sobotę, tuż po zakończeniu konkursu drużynowego zaplanowana była konferencja prasowa, na której miało nastąpić uroczyste podpisanie kontraktu z Red Bullem, mówi się również o tym, że osobą, której zadaniem było wprowadzenie Kamila Stocha do galerii sław sponsorowanych przez energy drink miał być Andreas Goldberger. Miała to być duża niespodzianka zarówno dla kibiców jak i całego świata skoków narciarskich. Red Bull stracił przecież swojego człowieka na skoczni, bo Thomas Morgenstern postanowił zakończyć karierę. Niestety niedyspozycja Kamila Stocha sprawiła, że prezentacja została przełożona, lecz gdy austriacka firma dowiedziała się, że nasz skoczek będzie potrzebował operacji, spółka zaczęła obawiać się, że długa absencja skoczka może znacznie odbić się na ich interesach i wycofała się z oferty sponsorowania Stocha. To jest biznes, takie podejście również powinniśmy zrozumieć.

 

KOMENTARZ AUTORA:

 

Teraz, gdy już jest po fakcie, możemy dywagować czy stało się dobrze, czy też źle. W mojej opinii management Stocha działa bardzo profesjonalnie i należy mu to oddać. Ewa Bilan-Stoch bardzo chciała wprowadzić swojego męża na rynek światowy, a kontrakt z Red Bullem byłby tego spełnieniem. Mnie osobiście ciężko wyobrazić sobie skromnego, ułożonego chłopaka z Zębu, którego nie zmieniły nawet największe sportowe osiągnięcia w barwach firmy, która kojarzy się raczej z wielką kasą, gwiazdorstwem i skokami z kosmosu. Umowa z Red Bullem niosłaby za sobą kolejne porównania do Adama Małysza, których Kamil tak bardzo nie znosi. Może dobrze, że życie napisało inny scenariusz. Klasa, jaką reprezentuje sobą ten sportowiec na pewno pomoże mu w podpisaniu świetnego kontraktu z firmą, która bezgranicznie mu zaufa.

 

Piotr Majchrzak