bieg na igrzyska

Mimo że różnią się wiekiem i obejmowaną specjalnością, narodowe programy rozwoju narciarstwa Lotos Cup i Bieg na Igrzyska mają wiele cech wspólnych. - A biegi będą już tylko zyskiwać – przekonuje prezes PZN, Apoloniusz Tajner.

 

O istotności pojawienia się na polskiej scenie sportowej Adama Małysza napisano już niejedną pracę magisterską czy książkę. Odkąd Polska na początku 2001 roku rozkochała się w narciarstwie klasycznym, powstało kilka skoczni, do PZN zaczęli dobijać się sponsorzy, a wkrótce potem zainaugurowano Narodowy Program Rozwoju Skoków Narciarskich „Szukamy Następców Mistrza”. Od 2005 roku przez organizowane dzięki grupie Lotos zawody przewinęły się setki młodych narciarzy, a cykl z każdą zimą wydaje się mieć coraz lepiej. Pięć lat po inauguracji Lotos Cup, w związku z eksplozją formy Justyny Kowalczyk podobne działania podjęto ws. zapewnienia warunków rozwoju biegaczom narciarskim. Pod szyldem Bieg na Igrzyska – wzorem starszego kolegi – przez sześć lat przewinęło się 95 klubów z całego kraju. Dziś, gdy oba programy mają ugruntowaną markę i silne zaplecze sponsorskie można pokusić się o ich porównanie.

 

Gdy Bieg na Igrzyska pojawiał się na mapie krajowych zawodów, jego sponsorami byli lub są m.in. Rafako, Ricoh czy znany z reklam z Justyną Kowalczyk Polbank. Ostatni zresztą po zaledwie dwóch latach istnienia cyklu prawie go zrujnował wycofując się w ostatniej chwili z finansowania imprezy w sezonie 2011/12. Zmieniało się dużo, często i nie było to na rękę organizatorom. A skoki od początku stoją na solidnych filarach. - Mogę powiedzieć, że o ile sytuacja Lotos Cup i w ogóle pracy przy skokach narciarskich jest unormowana, o tyle biegi narciarskie wciąż są na etapie umacniania swoich podstaw sponsorskich. Dużo się teraz wokół programu biegowego dzieje – podkreślał na gali podsumowującej zimę 2014/15 prezes PZN, Apoloniusz Tajner. Najprawdopodobniej chodziło o zaawansowane rozmowy z Grupą Azoty, która od zeszłego roku mocno zaangażowała się w Bieg na Igrzyska zmieniając nawet jego nazwę. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, iż potentat ma w planach dłuższą współpracę z biegającą młodzieżą i chciałby stać się dla biegów narciarskich tym, czym dla skoków od 11 sezonów jest Lotos.

 

Pierwszy krok już zrobił, ale na tym – miejmy nadzieję – nie koniec. Bo „Szukamy Następców Mistrza” to oprócz zabawy na skoczniach i od niedawna trasach (program obejmuje także zawody w kombinacji norweskiej – red.) także sprzęt sportowy i przede wszystkim stypendia dla najlepszych trenerów i zawodników. W zakończonym sezonie wręczono je najlepszej trójce w kategoriach Junior C i B w skokach i kombinacji oraz po raz drugi w historii piętnastu najlepszym trenerom. Niestety w Biegu na Igrzyska na pieniądze uczestnicy mogli liczyć tylko raz – w roku 2011 Polbank ufundował je... dwunastu osobom. I chociaż w ramach obu cykli zawodnikom przekazywane są nagrody rzeczowe, nie jest tajemnicą, że to wysokość czeków świadczy o klasie organizatora. Głośno komentowano sukces Dawida Jarząbka, który triumfował w tym sezonie i w skokach, i w kombinacji zgarniając tym samym 12 tys. złotych. - To jest nasza praca i nie powinno dziwić, że chcielibyśmy otrzymywać za nią wynagrodzenie – powiedziała niedawno Kornelia Kubińska.

 

Plusem jest, że oba cykle solidnie wspierają kluby w zakresie sprzętu sportowego. Gdy patrzy się na najmłodszych skoczków i ich ubiór, nie widać większej różnicy między nimi a występującymi w Pucharze Świata. Nowe narty, skrojone kombinezony i ładne buty to z pewnością korzyść i zachęta do uprawiania sportu. Jak czytamy na stronie programu skoków, w latach 2004-2012 Lotos przekazał skoczkom z dziewiętnastu klubów całej Polski 235 kompletów nart z wiązaniami, 211 kombinezonów, 100 kasków i 210 par butów skokowych. Ale Bieg na Igrzyska wcale w tej materii nie odstaje – łącznie (od początku istnienia cyklu) wręczono zawodnikom już ponad 900 nagród rzeczowych, a najlepszym klubom rozdano 500 kompletów profesjonalnego sprzętu sportowego. Chociaż to wciąż kropla w morzu potrzeb, przy rynkowych cenach takiego zaopatrzenia to nieoceniona pomoc.

 

Są także czynniki, w których to biegowy program rozwoju jest zdecydowanym liderem. Nie sposób nie porównać miejsc, do których cykle docierają. Tylko w tym sezonie Bieg na Igrzyska pojawił się na pięciu różnych trasach podczas gry całą zimę Lotos Cup przeprowadzono na tylko jednym kompleksie w Szczyrku. Jak wyjaśnia rzecznik prasowy biegowego programu szkoleniowego Tomasz Furtak, taka sytuacja w dużej mierze wynika z niewystarczającej infrastruktury dla skoczków. Mamy jeden doskonały kompleks w Beskidach (od HS10 do HS134), ale oprócz niego niewiele miejsc do rozgrywania pełnych zawodów. Skocznie w Zagórzu są za małe, w Zakopanem obiekty nie mają homologacji, Wielka Krokiew powoli niszczeje, w Łabajowie nie skaczą, a w dolnośląskim niebawem będzie można detonować ruiny dwóch obiektów normalnych. Jak na tak dobrze rozwijającą się konkurencję jeden światowej klasy kompleks na cały kraj brzmi jak żart. Inaczej jest w biegach narciarskich, które na tę chwilę nie mają ani jednej nowoczesnej areny, ale na potrzeby BnI zawody można rozegrać nawet na ulicach miasta. Wymogiem jest jedynie śnieg, którego z kolei zdecydowanie mniej potrzeba na skoczni.

 

- Oba cykle rozwijają się bardzo podobnie. Mogę to powiedzieć na podstawie zawodowych obserwacji, które umożliwiała mi posada rzecznika prasowego cyklu „Szukamy Następców Mistrza” do roku 2011. Gdy odchodziłem stamtąd, Lotos Cup miał sześć lat. Teraz tyle samo ma Bieg na Igrzyska i widzę, że potencjał drugiej imprezy jest nie mniejszy niż pierwszej. Trzeba jeszcze tylko – kończy Furtak - poczekać na sukcesy międzynarodowe. Tych w istocie cykl nie „wyprodukował”. Przez Lotos Cup natomiast przewinęło się od 2005 roku czterech medalistów mistrzostw świata seniorów: Maciej Kot, Dawid Kubacki, Klemens Murańka i Aleksander Zniszczoł. Ponadto w zawodach brali też udział: Krzysztof Biegun, Bartłomiej Kłusek, Jakub Kot, Krzysztof Miętus, a także nasze kadrowiczki (Kinga Rajda, Joanna Szwab, Magdalena Pałacz) czy kombinatorzy ze Szczepanem Kupczakiem i Pawłem Słowiokiem na czele.

 

Czy wkrótce, dzięki wsparciu Grupy Azoty, doczekamy się podobnych rezultatów na trasach biegowych? Organizacyjnie zapewne wszystko będzie przygotowane. Ale to akurat najmniejszy kłopot. Jeden z wielu.

 

Michał Chmielewski

fot. biegnaigrzyska.info