Norwegowie nie wytrzymaliby lata bez swoich gwiazd. A że tamtejsi działacze o tym wiedzą, promują narciarstwo poprzez bezpośrednie dotarcie do przyszłych mistrzów.

 

- Wejście na wydarzenie było całkowicie za darmo. Na trybunach zasiadła cała masa rodzin z dziećmi i trwał festyn na całego. W Norwegii mają po prostu "festkultur". Uwielbiają spędzać czas na świeżym powietrzu, uwielbiają imprezy i uwielbiają biegi narciarskie... na Oslo Ski Show wszystko się ładnie łączy – relacjonuje dla Skipola z Norwegii mieszkający tam polski fan dyscypliny, Tomasz Wandzel. I dodaje z entuzjazmem, że specyfika Norwegii to hołubienie kibica. - Sport jest dla nich, a to wydarzenie jest chyba najbardziej prestiżowe z letnich imprez biegowych – uważa. 

 

 

Z dziećmi dla dzieci

 

- Jak kalkulujemy, na trybunach Holmenkollen było w sobotę około 3 tys. ludzi, co jest świetnym wynikiem. Mam nadzieję, że wszyscy tego dnia mieli piękny dzień i wieczór z nartami – cieszyła się cytowana przez witrynę organizatorów szef Holmenkollen Ski Festival, Kristin Vestgren Sæterøy.


Trzy tysiące widzów jest, trzeba przyznać, wynikiem miernym, biorąc pod uwagę, że więcej osób potrafi w Polsce zobaczyć np. mecz 2. ligi piłki nożnej. Zwłaszcza że wydarzenie – jak zauważył Wandzel – było darmowe, a Norwegowie nierozerwalnie kojarzą się z fanatycznym wręcz podejściem do swoich idoli. Mniej więcej takim jakie Polacy latem 2004 roku prezentowali na pierwszym polskim konkursie Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Wtedy na Wielkiej Krokwi zmieściło się niewiele mniej osób niż zimą. Na Holmenkollen było inaczej, ale i specyfika publiczności miała być w zamiarze inna. Oslo Ski Show jest skierowane dla dzieci. Organizatorzy i biegacze nie tylko niemal wprost mówią: przyjdź, młodzieńcze, zobacz narty, zakochaj się i bądź kiedyś tym, kogo teraz obserwujesz. Celem wydarzenia jest też realne wsparcie dzieci, które w tym roku realizowała organizacja Redd Barna. Występujące na „dachu Oslo” gwiazdy przekazały jej gażę za swój występ.

 

Model zachęcania przez Norwegów ich najmłodszego pokolenia do sportu aprobuje szkoleniowiec młodzieżowej kadry biegów PZN Adam Kwak. - Na niedawnej kursokonferencji dla trenerów gościem był członek sztabu kadry Norwegów, Knut Nystad. Byliśmy pod wrażeniem, jak opowiadał o tamtejszym systemie szkolenia młodzieży. Tam w wieku 10 lat dziecko bawi się sportem, próbuje różnych zabaw, uczy się na rolkach równowagi, a nie techniki i ciężkiego treningu. To potem przynosi efekty. Cierpliwość i stopniowe, mądre przejście od zabawy do poważnej pracy - uważa trener.

 

 

 

Northug przegrał z Dyrhaugiem, Bjoergen z kontuzją

 

Cały dzień biegano na Holmenkollen łyżwą. Na program zawodów składał się prolog ze startu indywidualnego o długości 4,2 km (kobiety) i 6,3 km dla mężczyzn. Kiedy zawodnicy czekali na finały (6,3 km – K, 12,6 km – M), w międzyczasie publiczność obserwowała zmagania w supersprincie na dystansie 100 metrów oraz rywalizację kombinatorów norweskich, którzy wcześniej skoczyli na obiekcie K-95 Midtstubakken. Co ciekawe, najszybszy na krótkiej prostej Ludvig Søgnen Jensen pokonał trasę w znakomitym czasie 10,65 s!

 

W wielkim finale, podobnie jak w całym wydarzeniu, nie wzięła udziału Marit Bjorgen, która doznała kontuzji biodra. Mistrzyni w rozmowie z Aftenposten powiedziała, że jest rozzłoszczona, bo w bezpośredniej walce z resztą kadry chciała sprawdzić efekty dotychczasowej pracy. Te na pewno są zadowalające dla Ragnhild Hagi, która drugą Heidi Weng pokonała dosłownie o czubek buta. Therese Johaug też była w gronie walczących do ostatnich metrów zawodniczek, ale finisz nie okazał się jej najmocniejszą stroną. Skończyła na 5. pozycji.

 

- To nie Puchar Świata, ale zawsze miło jest wygrać takie zawody, a szczególnie wygrać sprint z Petterem Northugiem – cieszył się na mecie Niklas Dyrhaug, który – podobnie jak Haga – o 0,1 s pokonał multimedalistę MŚ w Falun. Trzeci zawody ukończył Gjøran Tefre, a tuż za podium (strata pół sekundy) uplasował się najlepszy biegacz ostatnich trzech zim, Martin Johnsrud Sundby.

 

WYNIKI KOBIETY

WYNIKI MĘŻCZYŹNI

GALERIA ZDJĘĆ

 

KOMENTUJE SZEF SKIPOLA KUBA CIEŚLAR: Żałuję, że tego typu imprez nie rozgrywa sie w Polsce. Wiem, że praktycznie większość naszych młodych biegaczy narciarskich zna z widzenia zarówno Justynę Kowalczyk, jak i Sylwię Jaskowiec czy Maćka Staręgę, jednak udział razem z nimi w jednych zawodach byłby z pewnościa sporą atrakcją. Poza tym nie wyobrażam sobie lepszej formuły promującej naszą dyscysplinę. Przeprowadzenie takie eventu w Warszawie lub Krakowie zgromadziłoby z pewnością kilka tysięcy osób (magia nazwisk działa), co jest rzeczą medialnie nie do pogardzenia. Żałuję także, że Polski Związek Narciarski nie uczy się chociażby od biathlonu, który kolejny rok organizuje imprezę "Biathlon dla każdego". Lepszej okazji do pokazania dyscypliny jak tego typu wydarzenia/zawody nie można sobie wymarzyć. Żyję nadzieją, że hasło rozwój polskich biegów narciarskich nie zostanie tylko zdaniem na papierze.

 

Michał Chmielewski

fot. Facebook