Przygotowania polskich sportowców zimowych do kolejnego sezonu ruszyły już pełną parą – nie inaczej jest w kadrze kombinatorów norweskich. O pierwszych treningach, zgrupowaniach, badaniach swoich podopiecznych oraz współpracy z trenerem Janem Szturcem w rozmowie z Kasią Nowak opowiedział Mateusz Wantulok. Przyznał wprost: - Jeśli utrzymamy ten poziom albo go jeszcze poprawimy, będzie bardzo dobrze.
Kasia Nowak: Przed nowym sezonem do Twojej grupy szkoleniowej dołączył Paweł Twardosz. Jak wygląda jego forma po pierwszych zgrupowaniach pod Twoim okiem? Myślisz, że w przyszłości będzie solidnym wsparciem dla kolegów z drużyny?
Mateusz Wantulok: Pawła dopiero poznaję, on również uczy się nowych elementów: treningu, podejścia do niego, oceny swojego zaangażowania, intensywności, prowadzenia dzienniczka i tym podobnych spraw. W ten sposób sam poznaje siebie i wsłuchuje się w swój organizm. Myślę, że zrobił już kroczek do przodu, można było to zauważyć na zawodach w Rożnovie, gdzie poprawił się o prawie 3 minuty w porównaniu do ubiegłego roku, a w części skokowej miał 5. rezultat. Oczywiście takiego postępu nie da się osiągnąć w niecałe 2 miesiące - widać że z Toniem (Tomisławem Tajnerem, obecnie trenerem „beskidzkiej” grupy polskich juniorów – przyp. red.) również wykonał dobrą pracę. Dlatego wierzę w to, że za 2 lata będzie solidnym wsparciem dla drużyny. Jest jeszcze młodym zawodnikiem, teraz dopiero zaczyna wchodzić na wyższe obroty.
Jesteście już po kilku zgrupowaniach, nie tylko w Polsce, ale i w austriackim Ramsau. Jak podsumowałbyś te treningi, nad czym udało Wam się popracować?
Aktualnie rozpoczęliśmy pierwsze zgrupowanie, poprzednio były to krótkie konsultacje szkoleniowe i dużo treningu na miejscu, w Beskidach. Na pewno udało się nam poprawić u chłopaków technikę odbicia oraz fazy lotu, co widać w rezultatach osiąganych na skoczni. Jeśli utrzymamy ten poziom lub nieznacznie go jeszcze poprawimy, naprawdę będzie bardzo dobrze. Powiem, że czasami znaleźć kompromis jest bardzo trudno, ale ciągle pracujemy z trenerem Jasiem Szturcem i chłopakami nad najlepszymi rozwiązaniami. Był to początek okresu przygotowawczego, więc trening był bardzo urozmaicony. Jedno mogę powiedzieć, że od czerwca panowie na pewno odczuwają treningi siłowe, które nieco zmodyfikowaliśmy. Poznają również nowe miejsca, np. tak było podczas konsultacji w Ramsau.
Zanim jeszcze przystąpiliście do pierwszych skoków i treningu biegowego, Twoi podopieczni przeszli badania odpowiednich parametrów istotnych dla kombinatorów. Jak porównałbyś obecne wyniki do tych sprzed roku?
Badania wyszły bardzo dobrze. Nie zanotowaliśmy znaczących spadków mocy po całym sezonie, co jest do nas bardzo ważną informacją. Natomiast badania wydolnościowe pokazały, że zawodnicy zrobili postępy, w szczególności widoczne to było u Adama. Jedyny spadek niektórych parametrów zanotował Szczepan, ale jest to efektem kontuzji, jakiej doznał w grudniu, przez którą był wyłączony z treningu na 2 miesiące. Natomiast gdy wrócił, i tak nie mógł zbytnio obciążać swojego barku. Mamy sporo czasu, aby wyprowadzić Szczepana na dobry poziom i pracujemy nad tym każdego dnia. Pozycja wyjściowa chłopaków jest jak najbardziej obiecująca.
Jak wiadomo, lato nie jest najważniejsze, ponieważ liczy się przede wszystkim zima, w tym mistrzostwa świata. Czego oczekujesz zatem od swoich podopiecznych na obecnym etapie przygotowań?
Oczekuję od nich 100% zaangażowania w każdy pojedynczy trening oraz upływające jego sekundy - skok oddany na skoczni i imitację, nawet te, które wydają się błahe, łatwe. Wymagam maksymalnej koncentracji podczas wykonywania swojej pracy i skupienia się na danym elemencie. A także świadomości, że są sportowcami przez 24h. Uczymy się również odpoczywać, chciałbym aby każdą minutę po lub między treningami świadomie wykorzystali na regenerację i odnowę swoich sił. P.S stosowania się do diety;)
Podczas treningów w Polsce odwiedził Was Adam Małysz. Miał dla Ciebie i chłopaków jakieś cenne wskazówki?
Adam zawsze wyzwala w zawodnikach większą chęć pokazania się. Wiedzą, że przyszedł ich idol z lat młodzieńczych, w którego każdy z nas był zapatrzony. Zawsze po skoku wymieniamy się pewnymi uwagami i spostrzeżeniami dotyczącymi techniki skoku naszych chłopaków.
Na swojej oficjalnej stronie na Faceboooku wspominałeś, że wprowadziliście kilka nowości w treningu. Mógłbyś powiedzieć, co dokładnie się zmieniło, jakie elementy treningu dodałeś, a z jakich, być może, zrezygnowałeś?
Zmieniliśmy trening siłowy, wprowadziliśmy małe zmiany w treningu biegowym oraz ćwiczenia na stabilizację i wychwycenie prawidłowej techniki odbicia na progu.
Młodszymi kombinatorami opiekują się Tomisław Tajner i Tomasz Pochwała. Czy masz z nimi jakiś kontakt i interesujesz się wynikami oraz formą młodszych zawodników?
Tak, staramy się mieć kontakt ze sobą, choć rzeczywistość trochę nam to utrudnia. Mieliśmy razem spotkać się podczas tego zgrupowania. Niestety dla Tonia grupy w tym terminie już nie udało się zarezerwować miejsca w hotelu. Taka jest moja rola, aby interesować się wszystkimi zawodnikami w każdej grupie wiekowej, nieważne, czy są w kadrze czy nie, oraz wychwytywać lub mieć na uwadze rozwój tych najbardziej wybijających się zawodników.
Wraz z Tobą z polskimi dwuboistami pracuje Jan Szturc, który ma dużą wiedzę o skokach. Z pewnością dużo się od niego nauczyłeś. Czy jest może coś, co zaskoczyło Cię podczas Waszej trenerskiej współpracy?
Znam trenera od samego początku swojej kariery, trenowałem z nim praktycznie codziennie, także prześwietliłem go bardzo dobrze. Myślę, że trener Jasiu mógł się więcej dowiedzieć o mnie i moim charakterze, który jest jeszcze czasami kapryśny... Jego praca jest nieoceniona, wystarcza mu "gołe" oko i wychwytuje wszystkie błędy techniczne podczas odbicia, ja natomiast cały czas posiłkuje się nagraniami video. Po skoku analizuję, później pokazuję Jasiowi i dzielimy się wspólnymi uwagami, następnie trener przekazuje je przez "fale". Tak w skrócie to wygląda na wieży.
Czy od czasu, gdy zostałeś trenerem kadry, zdarzyło Ci się przypiąć narty i potrenować na skoczni razem z zawodnikami?
Nie udało się. Jedynie wspólne treningi staram się wykonywać na nartorolkach, siłowni, czasami na rowerze, choć naprawdę jest już bardzo ciężko nadążyć za zawodnikami... Muszę się nieźle napocić, aby utrzymać ich spokojne tempo. Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ mogę przypuszczać, jak zawodnicy czują się po danym treningu lub całym obozie, i w ten sposób modyfikować plan treningowy.
Obecnie polscy kombinatorzy pod wodzą Mateusza Wantuloka i Jana Szturca przebywają w Zakopanem, gdzie będą szlifować formę do 7 lipca. Cztery dni później pojawią się w Szczyrku. Jak zapowiada trener Wantulok, zamierzają wystartować we wszystkich konkursach Letniej Grand Prix, która rozpocznie się 27 sierpnia w Oberwiesenthal.
Przeczytaj także wywiad z Mateuszem Wantulokiem o minionym sezonie
Rozmawiała Kasia Nowak
FOTO - polscy kombinatorzy wraz z trenerem Wantulokiem w Ramsau, fot. Facebook Mateusza Wantuloka