klingenthal

- Radzimy sobie, ale doskwiera brak pieniędzy na szkolenie – opowiada o sytuacji w kadrze kombinacji norweskiej trener Mateusz Wantulok. Jego zawodnicy w czwartek wylatują na Puchar Kontynentalny. To łatanie dziury po odwołanych Pucharach Świata.

 

Zima jaka jest – każdy widzi. A najbardziej jak dotąd odczuli to kombinatorzy, którym odwołano aż dwa weekendy w Pucharze Świata. Tym samym w kalendarzu zrobiła się prawie miesięczna dziura, bo następny start na najwyższym szczeblu dopiero w Chaux-Neuve (16-17 stycznia).

 

 

Brak śniegu odsłonił problemy

 

- Odpadła nam w tym sezonie prawie połowa konkursów indywidualnych. Miejmy nadzieję, że teraz wszystko rozegra się już zgodnie z planem. Na pewno nie jest to przyjemne jak zawodnicy wchodzą w rytm startowy. a tu nagle robi się miesiąc pauzy – komentuje trener Polaków. I dodaje, że w związku z krytyczną sytuacją śniegową zrobiło się nerwowo, a na domiar złego spotęgowany został skutek braku wystarczających środków do treningu.

 

Mateusz Wantulok: Zima w Polsce nie dopisuje i jest trochę nerwówki, milion pytań: gdzie, na kiedy i co będzie przygotowane. Udało się jednak znaleźć miejsce do treningu. Odwiedziliśmy Szczyrbskie Jezioro i Zakopane. Za nami także kilka fajnych treningów imitacyjnych na wózku, zdążyliśmy się też poślizgać na trasach Jonidła w Wiśle. Myślę, że mała przerwa od skoczni nie zaszkodzi chłopakom, a wręcz przeciwnie – może pomóc.

 

To, że kombinatorzy nie zostali przez Polski Związek Narciarski obsypani pieniędzmi, nie jest żadną tajemnicą. Już latem większość przygotowań biało-czerwonych miała miejsce w kraju. Kombinatorom zabrakło różnorodności w profilach skoczni czy częstszego kontaktu ze śniegiem. - Pewnie, że gdyby pieniędzy było więcej, moglibyśmy lepiej i spokojniej spać. Ale mam nadzieję, że ten rok będzie już lepszy i że uda się częściej wyjeżdżać na obozy zagraniczne – wierzy młody szkoleniowiec.

 

 

Startują, gdzie można

 

Coraz więcej mówi się, że odwołane zawody Pucharu Świata w Schonach zostaną przeniesione na początek marca i to tam, a nie w Val di Fiemme rozdane zostaną nagrody za klasyfikację generalną. Jeśli tak się nie stanie, Polacy i tak mają przygotowany plan rezerwowy. Zresztą wprowadzają go od dziś.

 

Wantulok: Wstępnie kalendarz kończy się w lutym, zobaczymy co z tym fantem zrobi FIS. Ale nawet w przypadku braku zmian nie zamierzamy kończyć sezonu. Mamy w planach objechać w marcu objechać jeszcze kilka konkursów w Pucharze Kontynentalnym (Chaux-Neuve, Klingenthal – red.) jak też wystąpić w mistrzostwach Polski. Przygodę z COC zaczynamy już w czwartek – żeby nie robić zbyt długiej przerwy od startów, wylatujemy na konkursy do Høydalsmo (9-10.1). W składzie na zawody znaleźli się Adam Cieślar, Paweł Słowiok i Michał Gut-Chowaniec.

 

Idealnie byłoby, gdyby ostatni z wymienionych w Norwegii zapunktował. Polska po 1. periodzie PŚ ma bowiem kwotę 3 zawodników do wykorzystania, jednak wobec kontuzji Szczepana Kupczaka brakuje zawodnika uprawnionego do wyjazdu na taką imprezę. Warunkiem do spełnienia są punkty niższej ligi.

 

 

Kupczaka romans z rowerem

 

Nasz najlepszy skoczek w kadrze kombinatorów po grudniowym upadku na trasie biegu w Ramsau dochodzi powoli do siebie. Kupczak jest w okresie rehabilitacji, którą skończy w tym tygodniu. Potem czeka go wizyta kontrolna u specjalisty, który wystawi kolejną diagnozę: albo treningi, albo dłuższa rekonwalescencja.

 

- Na pewno nie będziemy próbowali nic na siłę, ale bardzo bym chciał, żeby Szczepan jeszcze wystartował w tym sezonie. Najpierw jednak musi osiągnąć 100% sprawności, a później dopiero pomyślimy o powrocie do pełnego treningu – nakreślił plan opiekun kadry. Na dziś największym przyjacielem narciarza AZS-AWF Katowice jest ustawiony w domu rower. - Podtrzymujemy formę na ile jesteśmy w stanie – zakończył z optymizmem Wantulok.

 

Rozmawiał Michał Chmielewski