images/Sezon2012-2013/Biegi_narciarskie/Loga/Eurosport%20logo.jpg


Nadszedł czas aby opublikować rozmowę z Pawłem Ulbrychem, komentatorem polskiego Eurosportu, który przede wszystkim specjalizuje się w zmaganiach bobsleistów, saneczkarzy oraz lekkoatletów, jednak narciarstwo klasyczne, a szczególnie kombinacja norweska, nie jest mu obca! Wywiad traktuje nie tylko temat przewidywań dotyczących nowego sezonu. Poruszone w nim zostały także inne, istotne kwestie.


Piotr Walkowiak
: Z racji pierwszej rozmowy dla naszego portalu, chciałbym zapytać kiedy nastąpiła Pana pierwsza styczność z kombinacją norweską, bobslejami, sankami oraz lekkąatletyką, a także jak zaczęła się Pana przygoda z Eurosportem?

Paweł Ulbrych: Moja pierwsza styczność z kombinacją, bobami i sankami i nie tylko była podczas ZIO w Sarajewie, gdy pierwszą rzeczą po przyjściu ze szkoły było włączyć telewizor i oglądać wilczka Vuczko, a później m.in. siostry Tlałkówny, Gunde Svana i Juhę Mieto, Jensa Weissfloga i Mattiego Nykaenena, Karin Enke i Raisę Smietaninę, Erika Kvalfossa i wielu, wielu innych. Do Eurosportu trafiłem po igrzyskach w Sydney, przebranżawiając się w ramach działalności w mediach.

Kombinacja norweska:


PW
: Interesuje się Pan kombinacją norweską, miał Pan okazję kilka razy komentować zmagania zimowych dwuboistów, jestem ciekaw jakie są Pana przewidywania w kwestii nadchodzącego sezonu. Kto będzie faworytem?

PU: Faworyci? Moim zdaniem, bez wątpienia głównym faworytem będzie Jason - Lamy Chappuis. Generalnie rzecz biorąc możemy sobie zadać pytanie: kto dogoni Francuza? Ostatnio byłem bardzo ciekaw i sprawdziłem jak sprawa wyglądała z rosyjskimi kombinatorami. W zasadzie nie mają się czym chwalić, ale należy się spodziewać, że będzie ich bardziej widać w tym sezonie niż miało to miejsce dotychczas. Wszystko to z racji Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Nie jest to swego rodzaju odkrycie Ameryki, ale często się o tym troszkę zapomina. W tych dyscyplinach, w których występują regularnie, są zaliczani do światowej czołówki, wszyscy już zdążyli się przyzwyczaić, że Rosjanie liczą się w walce. Tutaj akurat nie. Z jednej strony mamy Francuza, jest także kilku kandydatów do tego, żeby zaprezentować się dobrze w sztafecie, jednak to on dominuje w indywidualnych zmaganiach. Tradycyjnie mocni powinni być Austriacy, u których nastąpiła ciekawa, pokoleniowa zmiana warty, podobnie jak w reprezentacji Niemiec. Norwegowie, którzy mają z jednej strony starego, bardzo dobrze biegającego Moana, a z drugiej młodych, mocnych zawodników. Finowie powinni szukać godnego następcy Hannu Manninena, który powinien iść w jego ślady lub Samppy Lajunena. Także Amerykanie! Bardzo mi się podoba to, jak się prezentują w sporcie, w którym nie mają większych tradycji. Także Akito Watabe z Japonii, bo zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni zawsze byli dobrymi kombinatorami. Również Alessandro Pittin z Włoch, przy czym to są takie wyjątki potwierdzające regułę, szczególnie w jego wypadku, troszkę także w sytuacji Watabe i kondycji japońskiej kombinacji. Ci ludzie powinni być głównymi postaciami tegorocznego Pucharu Świata.

Obserwuję kombinację i odnoszę wrażenie, że jednak bardzo mocno poszła w górę swoista specjalizacja. Kiedyś zawodnika, który nie miał szansy zaistnieć w kadrze A w skokach lub biegach, siłą rzeczy pchało się właśnie do kombinacji. Tam miał większe możliwości. Musiał prezentować niezłe umiejętności w obu elementach tej dyscyplin. Dzisiaj dużo więcej nadrabia się biegiem niż kiedyś. Przykładem jest Magnus Moan, który w biegu robi rzeczy niebywałe i właściwie prawdopodobieństwo, że zawodnik, który lepiej skacze, a gorzej biega będzie odnosił zwycięstwa jest mniejsze dziś, niż było to chociażby kilkanaście lat temu. Pokazuje to zresztą, że nie mamy co liczyć na dobrych kombinatorów w nieodległej przyszłości, bo nie mamy w ogóle mężczyzn w biegach; mamy skoczków – ludzi, którzy skaczą na pewnym poziomie. W biegach męskich nie mamy kompletnie zawodników na przyzwoitym poziomie, skończył Krężelok, Kreczmer ostatnio trochę działa poza kadrą. Musi być konsekwentnie realizowany plan z myślą o kolejnych igrzyskach. Gdyby dzisiaj ktoś przy tym usiadł i zaczął to robić, to miałby ten komfort, wiedząc, że ma pięć - sześć lat przygotowań do kolejnych igrzysk. Wtedy można z jednej strony miałby czas na to, by się rozwinąć, a z drugiej byłby powód do surowych rozliczeń po igrzyskach olimpijskich w Pyeongchang.

W naszym kraju brakuje jakiejkolwiek wizji. Boję się, że znów będziemy słyszeli o polskiej myśli szkoleniowej w skokach, biegach, a guzik prawda! Po prostu są pojedyncze przypadki potwierdzające regułę, że to nie istnieje. Nie ma myśli, nie ma wizji...W dużej mierze to wina PZNu, do zainteresowania się biegami narciarskimi zostali zmuszeni, bo na samym początku to z dużą niechęcią odnosili się do sukcesów Justyny Kowalczyk. Pamiętam jak Adam Małysz zaczął odnosić sukcesy, wtedy zaczęli się starać, by konkursy Pucharu Świata w skokach znów zawitały do Polski. FIS powiedział: "Dobrze, damy wam skoki, ale pod warunkiem, że zrobicie także chociaż jeden konkurs kombinacji norweskiej" wtedy ta kombinacja była...zresztą do dzisiaj jest traktowana po macoszemu. Przecież w Zakopanem były pustki przy trasach biegowych, podczas PŚ. Gdy rywalizowała czołówka kombinatorów nie było nikogo! To wyglądało żałośnie! Tydzień przed tymi konkursami, na skokach pod Wielką Krokwią skoczków oglądały tłumy, natomiast na kombinacji nawet psa z kulawą nogą nie było. Wyglądało to bardzo słabo. Przecież od tego się zaczyna, wysyła się małe dzieciaki, pokazuje się im taki sport, to może wtedy zainteresują się, rodzice ich zmotywują i z tej mąki jakiś chleb będzie. Dochodzimy do wniosku, że związek związkiem, a tak naprawdę chodzi o ramy prawne w jakich się ten sport porusza i to sprawia, że Ci działacze zachowują się tak jak się zachowują, a efektów ich działań, starań nie ma. To głębsza sprawa, nie da się tego załatwić stwierdzeniem, że związkowi działacze są źli. Oczywiście jest to częściowo prawda, tylko z czegoś się ich taka, a nie inna postawa bierze.

Bobsleje oraz saneczkarstwo:

Bacznie przyglądam się też bobslejom i saneczkarstwu. W bobslejach aktywniej od początku sezonu prezentują się Koreańczycy, którzy dotychczas nie startowali regularnie w zawodach Pucharu Świata. Niechybny to znak, że operacja Pyeongchang już się rozpoczęła. Widać to także na przykładzie Rosjan: w tych dyscyplinach, w których tak liczne nie startowali, teraz pojawiają się w większej obsadzie. Tej zimy pewnie będzie ich jeszcze więcej. W kombinacji będą do rozdania 3 komplety medali. Jak by to wyglądało, gdyby gospodarze nie zdobyli ani jednego? I to tacy gospodarze.

Media też mocno naciskają pewne sprawy czasem słusznie, a czasem nie, tak jak to miało miejsce właśnie w mocno bliskim memu sercu bobslejom. Do dziś od Igrzysk Olimpijskich w Nagano słyszę, że Jamajczycy są lepsi od naszych bobsleistów. Naprawdę, nie jest trudno stworzyć przyzwoitą osadę bobslejową. Żeby mieć dobrych bobsleistów, potrzebna jest dwójka albo czwórka odważnych facetów, którzy szybko biegają, a znaleźć trzech, czterech szybko biegających Jamajczyków, to każdy wie, że jest to banalnie proste. Wysłać ich do Stanów na tor bobslejowy, żeby potrenowali i efekt murowany, osiągnięty będzie w błyskawicznym tempie. Zawodnik, który dobrze poprowadzi tego boba, musi dysponować pewnymi predyspozycjami. Znajdzie się nawet Amerykanin jamajskiego pochodzenia, który tylko dlatego, że nie mieści się w kadrze Stanów Zjednoczonych, będzie jeździł dla jamajskiej. Tak ma właśnie robić Trynidad i Tobago z Bahamami i każdą inną nacją z Karaibów. Nic trudnego, żeby oni byli lepsi od Polaków.

PW: Traktowaliśmy przed momentem temat bobslejów, a jak sprawa ma się w polskim saneczkarstwie?

PU: W polskim saneczkarstwie jest jak jest, teraz chcą podzielić związek na sanki i bobsleje. Ci drudzy chcą się rozdzielić. Teraz nie pojechali na rundę Pucharu Świata za ocean, gdzie w ten weekend odbędą się zawody. Trener Skowroński będzie jeździł na zawody z tym samym składem co zeszłej zimy. Śmieją się, że Polacy jeżdżą do Siguldy na Łotwę na Mistrzostwa Polski, a Rosjanie? Gdzie jeżdżą na Mistrzostwa Rosji? Też do Siguldy. I z tego się nikt nie śmieje, chociaż Rosjanie mają Paramonowo oraz Soczi, gdzie tor został już oddany do użytku. Pod koniec sezonu odbędzie się tam próba przedolimpijska w ramach Pucharu Świata. Mimo to Rosjanie wybierają Łotwę, ponieważ tam odbywają się zawody PŚ, a tor jest trudniejszy. Lepiej żeby byli objeżdżeni tam, niż na ich torze pod Moskwą, gdzie raz czy dwa miały miejsce konkursy PŚ, a teraz ich nie będzie. Czy w Soczi, które dopiero zaczyna swoją obecność w tym świadku. To jest takie ferowanie wyroków bez jakiś racjonalnych przesłanek. To jeśli same media nie wiedzą o czym mowa, to trudno by odbiorca tych mediów zadawał sobie trud i sprawdzał gdzieś, nie wiadomo często gdzie, czy to, co ten gość powiedział czy napisał to prawda czy też nie. Taki jest ten mechanizm. Radio mówi "hahaha, kolejny raz polscy bobsleiści gorsi od Jamajczyków", to siłą rzeczy kreuje takie wrażenie, że po co w ogóle wydawać pieniądze na te bobsleje...

PW: Niestety, często ludzie, którzy nie mają pojęcia o danym sporcie, wybierają się na konferencje, zadają wszelakie pytania, potem rozpętują burze na temat danych zawodników...

PU: W większości tak właśnie to wygląda. Skandale z Justyną Kowalczyk, jej wypowiedzi podłapują ogromne media i mają zabawę. Generalnie, tak długo jak Justyna nie będzie się dawała wciągać w takie głupie historie medialne to będzie dobrze...

PW: Teraz chyba znów dała się wciągnąć, bowiem sytuację z jej zakwaterowaniem w Szwecji ogłasza już większość skandynawskich portali.

PU: Oni czekają na takie sytuacje i jeszcze bardziej je rozdmuchują, a co tam dokładnie się dzieje to już nikogo nie interesuje.

Rozmawiał: Piotr Walkowiak