images/Laurien%20Van%20Der%20Graaff.jpg


Powracamy do naszego cyklu rozmów ze specjalistami narciarstwa klasycznego! Wszyscy, którzy śledzą zmagania Pucharu Świata w biegach narciarskich, z pewnością znają Laurien Van Der Graaff, która lubuje się przede wszystkim w sprinterskich rozgrywkach.


Piotr Walkowiak: Kiedy po raz pierwszy nastąpiła Twoja styczność z narciarstwem biegowym? Czemu akurat tą dyscyplinę sobie upodobałaś?

Laurien Van Der Graaff: Dorastałam i mieszkałam w Davos, więc to było naturalne, że zacznę uprawiać jakąś zimową dyscyplinę. Miałam dużo przyjaciół, którzy uprawiali biegi narciarskie, więc także spróbowałam. Dodatkowo preferuję tenis, narciarstwo alpejskie oraz piłkę nożną

PW: Jesteś zadowolona z dotychczasowego przebiegu Twojego obecnego sezonu? Starty sprostały oczekiwaniom?

LVDG: Ten sezon jest dla mnie w miarę okey. Spisuję się dobrze w sprincie, lecz mistrzostwa świata w Val di Fiemme były dla mnie nie udane... jestem bardzo zawiedziona tym faktem!

PW: Nie wątpię, że Twoim głównym celem w tym sezonie były mistrzostwa świata, jednak chciałbym wiedzieć, czy w tym roku chciałabyś udowodnić coś szczególnego przede wszystkim sobie...

LVDG: Ważny jest dla mnie ostatni sprint w tym sezonie, czyli bieg w Stockholmie. Przede wszystkim muszę nazbierać trochę punktów do klasyfikacji sprinterskiej, a następnie chcę zaprezentować się w Falun, podczas Finału Pucharu Świata.

PW: Zawsze byłem ciekaw, w jakiej roli widziałaby się dana zawodniczka, która nie wybrałaby drogi rywalizacji sportowej. Nie omieszkam zapytać Ciebie.

LVDG: Studiuję biologię oraz wychowanie fizyczne, więc pewnie nadal będę robiła coś w tym kierunku... a nad tym się nigdy nie zastanawiałam :)

PW: Jesteś bardzo wesołą zawodniczką, często to widać.

LVDG: O tak, uśmiech na mojej twarzy wywołuje moja najlepsza przyjaciółka Tatjana (Tatjana Stiffler, także biegaczka narciarska) :)

PW: Nasi czytelnicy chcieliby zapewne dowiedzieć się czym interesujesz się poza sportem? Chodzi mi o coś więcej niż to, co można wyczytać na stronie FISu.

LVDG: Kocham rozbijać wiszące sopelki lodu! Kiedy je gdziekolwiek dostrzegam, nie mogę wytrzymać i je rozbijam...wystarczająco szalone :-)... Jednak, poza tym dużo czytam. Staram się przeczytać co najmniej jedną książkę na tydzień.

PW: Nie wątpię, że Twoją ulubioną konkurencją są sprinty, w których coraz wyżej się plasujesz.

LGVD: O tak!!! Sprinty!!! Najlepiej stylem łyżwowym!!!

PW: Posiadasz swojego sportowego idola, wzór do naśladowania?

LGVD: Jest wielu świetnych zawodników, których podziwiam, ale jakiegoś szczególnego wzoru jeszcze nie mam.

PW: Jestem szalenie ciekaw czy podczas swoich podróży w czasie sezonu, natknęłaś się na coś szczególnego, co na długo utkwiło Ci w pamięci? Może jakaś zabawna sytuacja?

LVDG: Utknęłam w autobusie w Polsce, który się zepsuł! Nasz sztab szkoleniowy czekał na nas na miejscu, gdzie mieliśmy zamieszkiwać. Musiałam przebiec kilka kilometrów i to w nocy!

PW: Szklarską Porębę zapamiętałaś doskonale :) Jakie jest największe marzenie Twojego życia oraz Twojej przygody z biegami narciarskimi?

LVDG: Chciałabym wywalczyć medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi! Poza sportem, pragnę żyć szczęśliwie oraz założyć zdrową i kochającą rodzinę.

fot.tagblatt.ch

Rozmawiał: Piotr Walkowiak