haratyk

Mateusz Haratyk (NKS Trójwieś Beskidzka) jako jedyny wypełnił wymogi PZN otwierające drogę do wyjazdu na mistrzostwa świata juniorów. - Najbardziej liczę na bieg na 10 kilometrów – zapowiada biegacz.

 

Zawodnik prowadzony przez Włodzimierza Walusia poznał już smak międzynarodowej rywalizacji, występując m.in. w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży w Lillehammer i w Europejskim Olimpijskim Festiwalu Młodzieży (EYOF) w Steg. Nic dziwnego, że dla urodzonego w 1998 roku Mateusza Haratyka wypełnienie minimum na mistrzostwa świata juniorów było najważniejszym celem sezonu.

 

- Nie bałem się o swoje powołanie, dlatego że spełniłem wymogi, dwa razy biegnąc na FIS punkty poniżej 90. Było to najpierw w Ramsau, a później w Valdidentro, gdzie wyżej byli zawodnicy z czołówki światowej w mojej kategorii wiekowej, a ja zająłem 18. miejsce. Zastanawiałem się tylko, jak zostaną potraktowane dziewczyny, ale PZN postanowił dać im szansę. Oczywiście fajnie byłoby jechać w jak najwięcej osób – mówi biegacz, który mimo że najlepsze lokaty zajmował w słowackim Szczyrbskim Plesie, nie uważa startów tam za najlepsze w karierze. W dodatku tym razem – w Pucharze Tatr, który był dla części biało-czerwonych ostatnią szansą kwalifikacji do MŚJ – nie czuł się najlepiej na trasie.

 

Biegacz klasy maturalnej SMS Szczyrk trenuje poza kadrą. Przed ogłoszeniem składów kontaktowali się z nim działacze związku, ale wspólnie z Walusiem uznali, że w roku egzaminu dojrzałości lepiej będzie postawić na naukę. - Nie samymi biegami człowiek żyje, trzeba mieć wykształcenie. Oczywiście im poświęcam się w pełni i mam nadzieję, że coś w nich osiągnę, ale w życiu różnie bywa – uważa reprezentant kraju. I podkreśla, że chociaż warunki do rozwoju na pewno byłyby lepsze pod skrzydłami związku, w szczyrkowskiej szkole na nic nie może narzekać. Jest sprzęt i wyjazdy, czyli to, co na tę chwilę najważniejsze.

 

Rok temu 18-latek miał okazję po raz pierwszy spróbować się w nowym formacie zawodów FIS – cross country crossie. Wymyślony na potrzeby komercji przez firmę Red Bull został włączony do programu YOG i zebrał sporo pozytywnych opinii. Pasował też Polakowi, który zajął w nich 10. miejsce, dobiegając do mety ze złamanym przez rywala kijem. - Dużo skoczni, dużo przeszkód, a ja lubię takie wyzwania. To zawody pode mnie i jestem zadowolony z tego wyniku. Byłoby super, gdyby FIS włączył cross do Pucharu Świata lub innych zawodów. To jest widowiskowe, na pewno przyciągałoby kibiców na trasy – uważa młodzieżowy olimpijczyk.

 

Ale to przeszłość. Teraz Haratyk ma przed sobą nowe wyzwania, a do części z nich przygotowywał się w siłowni. - Skoncentrowałem się tego lata na sile, bo jestem raczej lekkiej postury. Zdecydowaliśmy się nabrać trochę kilogramów w siłowni. Nie było kiedy się opieprzać i mam nadzieję, że to przyniesie efekty. Na 10 kilometrów w USA celuję w trzydziestkę, może dwudziestkę. Jak wszystko dobrze się złoży, będzie mnie na to stać.

 

Oprócz Haratyka w biegach narciarskich podczas MŚJ i U23 w Park City (28 stycznia – 5 lutego) wezmą także udział Agata Warło i Klaudia Kołodziej (juniorki) oraz młodzieżowcy: Urszula Łętocha oraz Kamil i Dominik Bury.

 

Michał Chmielewski