cempa

Po tym, gdy w Falun polska sztafeta kobiet zajęła 5. miejsce na świecie, wydawało się, że żeńska kadra ma przed sobą dobre lata. Już po roku doszczętnie się rozpadła, a teraz – przed kolejnymi mistrzostwami świata – trwa próba jej reanimowania. - Na pewno nie powiem, że będzie super. Ale ambicji nam nie brakuje – mówi w rozmowie ze Skipolem Wiesław Cempa, główny „chirurg” wracających do sportu Eweliny Marcisz i Kornelii Kubińskiej.

 

Michał Chmielewski: Trenuje Pan seniorki, a mimo to był na zgrupowaniu młodzieżowców w Saxnas. Skąd taka decyzja?

 

Wiesław Cempa: Zanim odwołali w tym roku biegi w Gällivare, plan był taki, że wszyscy tam pojedziemy. Rozłąkę wymusiły starty w Bruksvallarnie, na którą siłą rzeczy nastawiali się ci, którzy byli wybrani do Pucharu Świata. W Saxnas mieliśmy to, czego nam trzeba, czyli spokój. Niżej mogło o tej porze nie być śniegu, a tylko dwukilometrowa pętelka, na której podczas zawodów nie bylibyśmy w stanie potrenować. A nawet jeśli, byłby wielki tłok, bo ten szybciej, ten wolniej, tego puścić... Ciasnota. To była decyzja podyktowana doświadczeniem. Miejsce jest sprawdzone, tras bez liku, w tym osiem kilometrów podbiegu i trzy oświetlonej. Da się zrobić wszystko, a śniegu jest tyle, że – wiem, to absurd – nie wiadomo już, co z nim robić. Dwa razy odśnieżaliśmy samochody, żeby nie zawaliły się pod nim dachy!

 

Nawet nie pytam, czy jesteście zadowoleni z pobytu...

 

Warunki hotelowe – super. Cena – o wiele taniej niż w Bruksvallarnie, a jakość nieporównywalnie większa. Wliczone w to są: sala, siłownia, basen, wszystko, czego nam było trzeba. Mimo że nie narzekam na budżet kadry seniorskiej, to po co miałbym wydawać więcej za coś gorszego? Obóz udał się też pod względem jakościowym, chociaż mamy taką sytuację, że każdy jest na innym etapie, więc nie sposób opisać tego jednym zdaniem. Kornelia Kubińska jest w treningu najdłużej, bo Ewelina Marcisz na dobre dołączyła w wakacje. Mimo to staram się, żeby obie dołączyły do Pucharu Świata od Davos. Tam zejdą się drogi nasze i drużyny, która jest w Skandynawii z Januszem Krężelokiem.

 

Forma pozwoli na walkę w Pucharze Świata?

 

Nie potrafię tego powiedzieć bez zawodów, w których dziewczyny sprawdzą się z rywalkami. Niestety to nie lekkoatletyka, gdzie mógłbym puścić je na dystansie, zmierzyć czas i to stwierdzić. Trzeba w tej niepewności czekać. Tak czy siak, nie ma już czasu na zwlekanie, bo sezon będzie w pełni. Trzeba startować i dochodzić do formy, jeśli myśli się o występie w mistrzostwach świata.

 

Gdzie dziewczyny zainaugurują sezon?

 

Najpoważniej myślimy o zawodach FIS w Seefeld. To nie jest chyba nawet Alpen Cup, ale nie ma to znaczenia, bo liczy się rywalizacja i zbieranie FIS punktów. Tam czasami przyjeżdżają nawet zawodnicy z czołówki Pucharu Świata. Co do punktów, limity zostały wprawdzie powiększone, ale ja bym chciał, żeby dziewczyny wiedziały, że nie jadą na PŚ za nic, że to sobie wywalczyły na trasie i że potrafią ładnie biegać. Teraz, po przerwie u obu, z jest z nimi marnie, trzeba to nadgonić. Mam tylko nadzieję, że nic nie zostanie anulowane, że przyjdą nad Alpy lepsze chmury, ale nie martwimy się na zapas.

 

W Kuusamo pobiegnie skład skrajnie eksperymentalny. Ale nie ma co mówić, zaangażowaniem i pracą dziewczyny wywalczyły sobie prawo startu z czołówką. Poradzą sobie?

 

Zależy jak na to spojrzeć. Oczywiście, że powinny wystartować w Pucharze Świata, jeśli spojrzeć na ich pracę przez całe lato. Ale mimo wszystko – zanim jeszcze Sylwia Jaśkowiec nam się nie kontuzjowała – proponowałem, by o nominacjach zdecydowały FIS punkty. Powiedzmy zgodnie z zasadą: masz je na poziomie 40, jedziesz. Nie, że z miejsca masz pewny udział, bo to obniża motywację. A co dopiero wyniki w starciu z najlepszymi. No bo jakim kopem dla zawodniczki jest zajęcie 70. miejsca w zawodach? Nawet trenerowi jest ciężko cokolwiek krzyknąć dla mobilizacji. W Alpen Cupach byłoby inaczej. Oczywiście to nie oznacza, że ja w dziewczyny nie wierzę. Życzę im super startu.

 

Jak będzie z udziałem Polek w Tour de Ski?

 

Nie wystartujemy. Dziewczynom zaplanowałem jeden szczyt formy, na Lahti, bo zabrakło im treningów. Żeby tam jechać, trzeba naprawdę świetnie biegać, i to bardzo wszechstronnie. W związku z zaistniałą sytuacją kadrową wszystkie zawody przed mistrzostwami będziemy traktowali mocno wybiórczo.

 

Pożegnanie z Pauliną Maciuszek jest już definitywne? Informacje o końcu kariery spływały od dawna, niektórzy zarzucali jej, że udaje treningi, bo chce dalej otrzymywać stypendium. Niezależnie od prawdy, na zewnątrz jej zachowanie nie wyglądało najlepiej.

 

Kiedy przyszła wiosna, początkowo PZN pominął ją w ustalaniu składów, kontakt z Pauliną był opóźniony, zresztą telefonować próbował nawet prezes. Później ją włączono, ustaliliśmy, że będzie przygotowywać się indywidualnie według moich planów. Rozpisywałem je co dwa tygodnie, dostawałem odpowiedź, potem znów. I tak to szło. Celowo robiłem tak krótkie, żeby wiedzieć na bieżąco, jak sobie radzi. Zakładam, że je realizowała, nie mam powodu twierdzić inaczej. Później we wrześniu mieliśmy zrobić sprawdziany w Zakopanem, ale wcześniej Paulina zaalarmowała, że chce ze mną porozmawiać. Na sprawdzian już nie przyszła, bo zakończyła w tej rozmowie swoją karierę, argumentując to brakiem możliwości połączenia sportu z wychowaniem dziecka. I tyle. Nic więcej nie umiem powiedzieć, bo nie kontrolowałem jej na tyle, by znać dokładną sytuację.

 

Teraz proszę o wyjątkowo szczerą odpowiedź. Sylwia jeszcze wróci?

 

Gdym tylko to wiedział. Na pewno chce, to bardzo zdeterminowana dziewczyna. Ale czas mija, a zdrowie nie może coś jej na to pozwolić... Kolejna zima skreślona, kolejny raz trzeba startować od zera, chociaż z drugiej strony też nie było tak, że odkąd zaczęła się leczyć, nic nie robiła. Był czas, że była w ciężkim, pełnym treningu. Jak z nią rozmawiam, nie mam wątpliwości, że ma w sobie wolę walki. Tylko są dwa pytania: kiedy i czy zdąży do igrzysk w Pjongczang, i czy jeśli wróci, to na jaki poziom. Jakiego medalistę mistrzostw świata satysfakcjonowałoby, że kwalifikuje się do trzydziestki? Ona miała o wiele większe ambicje.

 

Dwa lata temu dziewczyny ze sztafety mówiły, że jeszcze zaprowadzą porządek na podium. Chwaliła je Justyna Kowalczyk, był duch drużyny. Teraz nie wiadomo, czy będzie ją w ogóle z kogo skleić. Ale chcecie ją wystawić?

 

Dajmy im czas, nie przekreślajmy przedwcześnie. Ja nie mówię, że będzie super, bo o to będzie bardzo trudno. Tamto 5. miejsce z Falun było czymś dużym. Cóż, sprawdzimy wszystkie warianty, ustalimy priorytety, ocenimy szanse. Sztafeta to bardzo ważny bieg z perspektywy stypendiów, podobnie jak team sprint u chłopaków. To będzie walka, na pewno. Zresztą w naszej sytuacji, polskich biegów w ogóle, każdy start to będzie walka. Mamy swoje słabości, mamy ich świadomość, ale gdybyśmy chcieli się poddać, już dawno byśmy to zrobili. Będzie nam brakowało Sylwii, ale jeśli uda się doprowadzić do formy Kolę i Ewelinę, wierzę, że czwarta dziewczyna, którą pewnie wybierzemy między Ulą a Martyną, dorówna poziomem i co najważniejsze – ambicją. Czasami nawet lepiej działać z zaskoczenia! (śmiech)

 

Rozmawiał Michał Chmielewski

fot. Alicja Kosman/PZN