staręga maciej

- Współpraca z Januszem Krężelokiem układa się świetnie, w kadrze jest atmosfera sprzyjająca pracy – mówi Skipolowi u progu sezonu lider polskiej kadry biegaczy Maciej Staręga.

 

Kursy pomiędzy domem w Siedlcach, testami medycznymi w Warszawie, a także Śląskiem i Krakowem. Tak wyglądają ostatnie dni Macieja Staręgi przed wejściem na ostatnią prostą przygotowań do nowego sezonu Pucharu Świata. - Odkąd wróciłem do Polski, nadrabiam zaległości i finalizuję sporo spraw. Ale muszę być „na czysto”, dlatego że następnym razem będę tutaj najprawdopodobniej dopiero przed Bożym Narodzeniem – mówił nam najlepszy biegacz kadry A.

 

Jednym z obowiązków Staręgi przed wylotem na zgrupowanie do Skandynawii będzie produkcja materiałów reklamowych, bowiem – jak już informowaliśmy – po długich poszukiwaniach siedlczanin wreszcie znalazł sponsora. Co ciekawe, dużą rolę „menedżerską” odegrały znajomości Pawła Klisza, wraz z którym od najbliższej zimy reklamować będą firmę Refitner.

 

- To znajomi znajomych, którzy wchodzą na polski rynek z nowymi maściami dla sportowców i chcieli wykorzystać wizerunek sportowców z bloku wytrzymałościowego. Jeszcze przed wylotem do Bruksvallarny będziemy nagrywali filmy, do tego w Krakowie czeka nas sesja zdjęciowa. Ale dobrze, że zszedł już z barków ten ciężar – podsumował sprinter.

 

Staręga jest przygotowany na szalony czas. - Ze Szwecji pojedziemy na Puchar Świata, potem do Lillehammer i dalej do Davos. Nie wracamy w międzyczasie do kraju. Sztab będzie wiózł sprzęt drogą lądową, ale my zorganizowaliśmy samoloty, bo nie wyobrażam sobie, że po kilkudziesięciu godzinach podróży da się walczyć w zawodach. Bądźmy profesjonalni i nie oszczędzajmy pieniędzy tam, gdzie nie powinniśmy. Zresztą dzisiaj latanie nie jest bardzo drogie, sam staram się też wyszukiwać połączenia o rozsądnych cenach. Komfort podróży to jeden z kluczy do dobrych wyników.

 

Ostatnie tygodnie pracy przedsezonowej to nacisk na dynamikę i szlifowanie techniki w szybkim biegu. Polacy podkręcą intensywność na poziom startów, jednocześnie „odmulając” mięśnie po trzytygodniowym wysokościowym zgrupowaniu na lodowcu w Ramsau. Austria – mimo że Staręga jeździ tam od dekady – wciąż potrafiła go zaskoczyć.

 

- Jak raz na trzy-cztery dni przychodzi dobra pogoda, na Dachsteinie odsłania się smutny widok. Lodowiec schodzi w oczach, różnica w dekadę jest bardzo duża i pewnie będzie to postępować. Wystają kamienie, robią się szczeliny w pokrywie, no i przede wszystkim maleje objętość. Tam jak nigdzie widać ocieplenie klimatu w Europie, więc nie dziwi mnie, że ośrodki szukają alternatyw. Już w październiku było otwartych osiem naśnieżonych ośrodków, technika idzie do przodu, może dzięki temu sport nie umrze – zauważa 26-latek, podkreślając jednocześnie, że w całym okresie przygotowawczym nie borykał się z żadnymi poważnymi problemami. Od pięciu lat wszystkie plany realizuje w stu procentach.

 

- Jestem dobrze nastawiony do sezonu, ale wiem, że muszę do niego podejść na luzie. Rok temu narzuciłem na siebie presję, że popracowałem, to muszę mieć wyniki. Nie zacznę się teraz załamywać, jeśli nie nadejdą. Spróbuję robić swoje. Stoi za mną ciężka robota, chociaż trochę inna niż w minionych latach, bo pojawiły się i namioty hipoksyjne, i nowa koncepcja treningu, więc nie musi to od razu wypali. Ale może. Widzę po organizmie, że funkcjonuje poprawniej niż sezon temu. Tam była niepewność, wmawiałem sobie spokój, a nie miałem go. Teraz mam.

 

Nie da się nie odczuć, że dla eks-sprintera Janusza Krężeloka problemy sprintera i ustalenie mu odpowiednich treningów jest łatwiejsze niż dla specjalisty od biegów dystansowych Miroslava Petraska. - Widać u niego doświadczenie. Z Januszem znamy się od lat, ale jeszcze wiosną miałem obawy w związku z naszą współpracą. Jestem zaskoczony jego zaangażowaniem. Rozwija się, chce się rozwijać, inwestuje w siebie i nas, pomaga nam logistycznie i wspiera. Jesteśmy na dobrej stopie koleżeńskiej. On też wie, że dostał drugą szansę i postanowił ją wykorzystać – opisuje nowego-starego szkoleniowca siedlczanin. I podsumowuje, że wreszcie ta drużyna zaczyna wyglądać jak kadra narodowa. - Pod względem mentalności, podejścia i organizacji tak dobrze w Polsce jeszcze nie funkcjonowaliśmy – zakończył Staręga.

 

Dla lidera ekipy najważniejsze będą mistrzostwa świata w Lahti, w których chciałby powalczyć w sprincie indywidualnym i drużynowym. Aspiracje do partnerstwa w tej konkurencji najgłośniej zgłasza Klisz, jednak można spodziewać się, że w trakcie zimy przetestowane zostaną różne rozwiązania personalne. A jest o co walczyć. Wwynik w czołowej ósemce MŚ oznacza zabezpieczenie finansowe ze stypendium ministerialnego.

 

Pierwsze zawody FIS z udziałem Macieja Staręgi i pozostałych reprezentantów odbędą się w Bruksvallarnie 18-20 listopada. Po nich trenerzy ustalą składy na pierwszą część sezonu. 

 

Michał Chmielewski