letocha

23-letnia Urszula Łętocha to m.in. zwyciężczyni klasyfikacji generalnej Slavic Cup w sezonie 2016/17. Polska biegaczka narciarska tuż przed świętami udzieliła naszemu portalowi wywiadu. Zapraszamy do lektury.

 

Maciej Mikołajczyk: Jak podsumujesz początek tego sezonu? Które zawody tej zimy były dla Ciebie najtrudniejsze?

Urszula Łętocha: Jak na razie moje występy nie były najgorsze, jednak cały czas brakuje czegoś, by wykorzystać i zgrać wszystko. Ze startu na start powinno być coraz lepiej. Trzeba brać udział w zawodach, by oswajać się i rozkręcać swój organizm do wysiłku. Wiem, że jest to dla mnie najlepsza metoda treningowa. Do nieudanego występu zaliczam bieg na 5 kilometrów stylem klasycznym w St.Urlich, gdzie powodem nie była moja słaba dyspozycja. Ciężkie warunki pogodowe spowodowały, że tego dnia nasz serwis miał problem ze znalezieniem odpowiedniego smarowania. Śnieg zbierał się pod nartami i hamował jazdę, uniemożliwiając bieg. Każdy krok był ciężki ,a po każdym następnym podbiegu narty stawały w miejscu. Natomiast w Davos z powodu przeziębienia moja forma nie była odpowiednia, dlatego wystartowałam tylko w sprincie, a odpuściłam bieg na 10 kilometrów łyżwą.

 

W 2012 roku wygrałaś zawody Pucharu Świata na nartorolkach w kategorii juniorek. Czym różnią się letnie starty od zimowych?

- Jest to idealny środek treningowy, który pomaga w przygotowaniach do sezonu zimowego. Takie zawody wymagają jednak „swojego sprzętu”, czyli szybkich rolek z odpowiednimi kołami. Przeważnie takie rolki nie są używane w naszych treningach, gdyż są za szybkie, a ponadto wymagają odpowiedniego terenu i stanu asfaltu ze względu na bezpieczeństwo. Biegi długie rozgrywane są podobnie jak zimą -interwałowo lub ze startu wspólnego, natomiast sprint to dystans o wiele krótszy, bo około 200 metrów, zaś biegi po kwalifikacjach odbywają się w parach według odpowiedniego schematu.

 

W poprzednim sezonie wygrałaś klasyfikację generalną Slavic Cup. To dla Ciebie ważny sukces? W tym roku planujesz powtórkę z rozrywki?

- Fajnie było zakończyć cykl Slavic Cup na pierwszym miejscu, co dało mi możliwość startów w pierwszym periodzie Pucharu Świata. W tym roku wystartuję tylko w kilku startach tego cyklu, ponieważ mam w planach ważniejsze biegi. Ranga tej imprezy z roku na rok spada, a  obecnie biorą w niej udział tylko Polacy i Słowacy, gdyż wszyscy wybierają Alpen Cup, który w naszym slangu nazywany jest „drugim lub małym Pucharem Świata”. Świadczy o tym poziom i obsada tych zawodów. To najlepsza droga sprawdzenia się i szukania swojej pozycji w biegach narciarskich poza Pucharem Świata, choć brakuje tam reprezentantów krajów skandynawskich. Dodatkowo jest to doskonała szansa na zdobycie potrzebnych punktów FIS.

 

Nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Jak wyglądają one w rodzinie Urszuli Łętochy? Jaka jest twoja ulubiona wigilijna potrawa?

- Jest to czas, kiedy jestem w domu, a już od kilku lat jestem w nim gościem. Głównie pomagam mamie w pieczeniu, gotowaniu, sprzątaniu, a potem zostaje już tylko ucztowanie i odwiedziny rodziny. Wiadomo, między tym wszystkim, trzeba znaleźć czas na odpowiedni trening. Wszystko zależy od warunków i czy jest w pobliżu śnieg. W wigilię smakują mi wszystkie potrawy, ale moją ulubioną jest barszcz czerwony z uszkami, samodzielnie robionymi wcześniej przez moją mamę, który jak wszystko u nas w domu pochodzi z przydomowego ogródka.

 

Jakie cele stawiasz sobie na dalszą część tego sezonu?

- Chciałabym, by każdy mój start był lepszy od poprzedniego, a przede wszystkim, aby pokazać się z jak najlepszej strony w sprincie i wykorzystać w pełni swoje możliwości. Celem jest  przełamanie bariery dotychczas zajmowanych miejsc i wyników.

 

Wywiad z Urszulą Łętochą przeprowadził Maciej Mikołajczyk.