dariusz serafin

Do 40. edycji Biegu Piastów zostało coraz mniej czasu. Komandor wydarzenia Dariusz Serafin w rozmowie ze Skipolem opowiada m.in. o kontaktach ze Ski Classics, reorganizacji kalendarza i saunach, których na Polanie Jakuszyckiej na pewno nikt nie zbuduje.

 

Michał Chmielewski: Czterdziestolecie coraz bliżej, przygotowania zapewne się intensyfikują. Może Pan już zdradzić, co wystrzałowego czekać będzie na startujących?

 

Dariusz Serafin: Rzeczywiście pracujemy coraz więcej i czuć powoli tę atmosferę. Nakręcamy się. Ale nie bardziej niż wcześniej, bo każdy miniony Bieg Piastów był dla nas tak samo ważny i tak samo szczegółowo dbaliśmy o zaplecze. W temacie tras, dbałości o zawodników proszę nie spodziewać się czegoś więcej niż dotychczas. Nie postawimy niestety na Polanie saun i jacuzzi. Możemy za to obiecać, że utrzymamy poziom.

 

Ale ja spytałem o te wyjątkowe rzeczy. Nie wierzę, że 40. Bieg Piastów to po prostu start, meta, szatnia i dobranoc?

 

No dobrze, parę szczegółów mogę chyba wyjawić. Na początek rzeczy techniczne, które tajemnicą nie są: rozbiliśmy średnie dystanse na piątek (styl klasyczny) i niedzielę (dowolny). Do tej pory oba organizowane były ostatniego dnia wydarzenia. Wszystko po to, by zagraniczni zawodnicy, którzy decydują się na przyjazd, mieli możliwość zyskania u nas jak najwięcej. Wcześniej musieli wybierać. Bo nie wszyscy wiedzą, ale styl dowolny to nie łyżwa! Jeśli ktoś chce, może nas zaskoczyć nawet biegiem bokiem, albo – co się zdarza – klasykiem. Mówiąc jednak poważnie, zrobiliśmy to po to, by najbardziej zapaleni mogli od nas wyjechać z trzema pieczątkami Worldloppet w paszportach. To duża pokusa.

 

Dobry początek. Słucham dalej.

 

W niedzielę, oprócz dowolnego średniego dystansu, mamy nowość – 9 kilometrów. To impreza przede wszystkim dla tych, którzy chcą uczestniczyć w legendarnym święcie poczuć jego klimat, ale na tyle ile potrafią, bez wybierania się z motyką na słońce. Dla nowych narciarzy, którzy chcą stać się od razu częścią społeczności Biegu Piastów. Spodziewamy się, że pobiegnie bardzo dużo osób. Może nawet 1,5 tysiąca? Stan na 4 listopada to 435 zapisanych. Nieźle.

 

A w pozostałych konkurencjach? Jest równie tłoczno?

 

Liczba zgłoszeń przerasta nasze oczekiwania. Promocja trwała głównie na przełomie wiosny i lata. Odwiedzaliśmy różne miejsca, rozmawialiśmy z różnymi ludźmi. W dużej mierze skierowaliśmy marketing w stronę lekkoatletów, którzy mają już bazę pod wysiłek, ale brakuje im obeznania ze sprzętem. I proszę sobie wyobrazić, że na 20 zgłoszeń aż 13 spłynęło od osób, których na Biegu Piastów jeszcze nie było!

 

Jak to wygląda w liczbach?

 

Mamy 3443 zgłoszenia. Tak jeszcze nie było – rok temu wystartowało we wszystkich konkurencjach niespełna 5 tys. osób. Oczekujemy i liczymy, że jubileusz uczci z nami o sto procent więcej zawodników. To możliwe biorąc pod uwagę, że zapisy na dobre ruszają w styczniu, może pod koniec grudnia. Druga rzecz, że jak dotąd zapisy trwały do końca pierwszego miesiąca roku. Teraz je wydłużyliśmy - można wpisywać się do połowy lutego.

 

Wracam do maglowania o nowości i niespodzianki. Obiło mi się o uszy, że padł pomysł zrobienia transmisji telewizyjnej z głównego dystansu. To aktualne?

 

Dyplomatycznie powiem, że trwają rozmowy. Był zamysł, by na cztery kamery zrobić transmisję internetową. Oprócz tego jakieś studio, na pewno goście. Ale wszystko zależy od sponsorów, z którymi z różnych względów rozmowy są trudniejsze niż w przeszłości. Szacujemy, że na taki przekaz potrzeba nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale to w końcu jubileusz.

 

Na 26 lutego w Jeleniej Górze zaplanowana jest też oficjalna gala. Będą poprzedni zwycięzcy, organizatorzy, ludzie związani ze stowarzyszeniem, Jakuszycami. Mamy w związku z tą uroczystością duże nadzieje. To będzie swego rodzaju podróż po przeszłości.

 

I wpadnie jedyny uczestnik wszystkich edycji Walter Judka oraz pozostali najwytrwalsi? Trochę tych nazwisk byłoby do uhonorowania...

 

Właśnie z tym jest problem. Bo oczywiście zaproszonych będzie mnóstwo osób, ale z hierarchizowaniem najwytrwalszych nie ma jednomyślności. Oficjalne wyniki mamy tylko od 1992 roku. Wcześniejsze rezultaty wyszukujemy w archiwach, gazetach, ale to dane szczątkowe i niepełne – nie ma w nich na przykład wyników pań. Poza tym, jedni narciarze liczą starty edycjami. Inni, że jak w jednym roku startowali kilka razy, to te kilka od razu sobie dopiszą. I powstaje dwugłos, którego nie sposób powstrzymać. Dla porównania, w Maratonie Wrocław bodajże trzy osoby przebiegły chyba wszystkie edycje. Ale tak jak startujesz, to biegniesz maraton. W przypadku Waltera Judki sytuacja jest inna, bo od jakiegoś czasu nasz stały gość nie startuje na głównym dystansie. Typowego uhonorowania raczej więc nie będzie, bo zrodziłoby to protesty i konflikty. Niemniej jednak wiem, że musimy to godnie rozwiązać.

 

Julian Gozdowski wciąż zaangażowany?

 

Bardzo proszę spytać o to samego Juliana – on najlepiej to oceni. To bez wątpienia człowiek, bez którego dzisiejszy bieg nie wyglądałby tak jak wygląda. A może w ogóle by go nie było? Ja całą swoją wiedzę o trasach, śniegu, warunkach pogodowych czerpałem i czerpię od niego. Wciąż jest aktywny, stara się pomagać, choć teraz pełni raczej funkcję ikony i konsultanta.

 

Chociaż jest ikoną, to Gozdowski nie będzie jedyną gwiazdą podczas wydarzenia. Zapraszaliście też innych? Słyszałem o Łuszczku, Staszelu...

 

Giełda nazwisk jest długa, ale jest zbyt wcześnie, by o tym mówić. Zwłaszcza, gdy pytasz też o zawodników, a nie samych oficjeli. W czerwonej grupie z FIS Worldloppet Cup, bo tak ma się to niedługo nazywać, czołówka określi się na krótko przed startem wyścigu. Powód jest od lat ten sam: Vasaloppet i pokrywający się z nim termin. Nie ma się co łudzić, że uda się im dorównać. Pod każdym względem są lepsi i tacy już zostaną. Jeśli chodzi o byłe gwiazdy, to zaproszenia zostaną wysłane na pewno do wszystkich zwycięzców minionych edycji czy do wszystkich członków Worldloppet, dla których chcielibyśmy zorganizować osobny wieczór zapoznawczy. O panach, których wymieniłeś, też nie zapominamy.

 

Myślę Bieg Piastów, kojarzę: styl klasyczny. Kojarzę styl klasyczny, myślę: Ski Classics. Czy z racji jublieuszu pojawił się temat goszczenia w Jakuszycach etapu tej serii?

 

Owszem, odzywali się do nas ich przedstawiciele i podjęliśmy pewne rozmowy. Tylko że szybko się zakończyły, bo nasze i ich oczekiwania są zgoła odmienne. Przede wszystkim, musielibyśmy zmienić termin Biegu Piastów, bo przegrywamy rangą z Wazami. A kalendarz jest tak napięty, że nie możemy na to sobie pozwolić, bo zakłócilibyśmy z kolei organizację innego wydarzenia. Poza tym bieganie w pierwszy weekend marca to już nasza tradycja. Ski Classics ma sens, jeśli mielibyśmy zapewnienie, że na starcie pojawi się Justyna Kowalczyk. Bo razem z nią przyszliby sponsorzy, bez których nie ma mowy o uciągnięciu takiego budżetu. Obszerna transmisja, dużo wyższe nagrody dla najlepszych... znamy to już po doświadczeniach z Pucharem Świata. Mamy inne zmartwienia i musimy twardo stąpać po ziemi. Jeśli się to uda, 40. Biegu Piastów będziemy z wspominać przez długie lata.

 

Rozmawiał Michał Chmielewski