tds

Siergiej Ustiugow został pierwszym biegaczem, który od początku do końca Tour de Ski utrzymał plastron lidera cyklu. Wcześniej ze Stiną Nilsson wygrała bezapelacyjnie Heidi Weng.

 

Po sześciu etapach i kilkudziesięciu kilometrach rywalizacji w nogach zawodniczki i zawodnicy marzyli, by być już na górze Alpe Cermis i zakończyć tour bez większych szkód w organizmie. Ale tak wygrywać Tour de Ski się nie da, czego dowodem byli leżący na śniegu za linią mety kolejni bohaterowie niedzieli. Najwięksi? Heidi Weng i Siergiej Ustiugow.

 

- Jeśli on sam siebie nie pokona, to chyba nic go nie będzie w stanie pokonać - mówił "Przeglądowi Sportowemu" po 5. etapie TdS Grzegorz Staręga. Rosjanin był na najlepszej drodze do zostania pierwszym w historii biegaczem, który wygra wszystkie etapy prestiżowej serii, jednak w przedostatniej rywalizacji dał się nieznacznie wyprzedzić Martinowi Johnsrudowi Sundby'emu. To ten duet rywalizował na włoskiej ścianie o zwycięstwo, ale Ustiugow ani myślał stracić wypracowanej przed biegiem ponad minutowej przewagi. Dobiegł sam i padł na śnieg. Sundby pokonał trasę w podobnym tempie. Trzeci - po zaciętej rywalizacji i próbach szaleńczego ataku przez Maurice'a Manificata - wdrapał się Dario Cologna. Ustiugow udowodnił, że sprinter może wygrać wytrzymałościową rywalizację, ale taki sprinter, który celowo przeobraża swój trening do biegania dłuższych tras. Podobnie zrobiła Stina Nilsson. Szwedka po czterech zwycięstwach na drodze do Alpe Cermis zachwyciła środowisko postawą na dystansach, pokazując, że Stina-sprinterka już nie istnieje i została zamieniona przez Stinę-maszynę. Ale na zjazdowej ścianie oddzielono królewny od księżniczek. To było jak wyścig ekspresu z drezyną.

 

Przed startem finałowego 9-kilometrowego biegu dowolną techniką Szwedka miała 19,2 sekundy przewagi nad Heidi Weng. Norweżka już w minionych dniach próbowała dobrać się do skóry dwa lata młodszej rywalki, ale ta znakomicie broniła się przed atakami grupy pościgowej. Niestety dla kibiców z Kraju Trzech Koron była skazana na porażkę. Jeszcze przed rozpoczęciem stromizny Weng dogoniła Nilsson, by wkrótce potem przejąć prowadzenie. Już go nie oddała. Na mecie (czas zwyciężczyni 33:53.5) uzyskała prawie dwie minuty przewagi nad blondwłosą rewelacją tego cyklu, którą nie tylko straciła szansę na sukces, ale też do końca broniła się przed wypadnięciem z podium. Uzyskała dopiero 18. czas netto. Drugie miejsce zajęła Krista Parmakoski, a czwarta o kilkadziesiąt metrów za Szwedką przybiegła motywowana na ostatnich metrach przez koleżankę z kadry Ingvild Flugstad Oestberg.

 

 

Heidi Weng została szóstą kobietą z triumfem w TdS i zarazem - po Therese Johaug i Marit Bjoergen - trzecią Norweżką z takim triumfem. Co zaskakujące, jak dotychczas nie zdarzyło się w historii imprezy, by jej zwyciężczyni wygrała mniej niż dwa etapy. Weng udało się to tylko w niedzielę. 

 

WYNIKI KOBIET - POŚCIGOWE

WYNIKI KOBIET - NETTO

KLASYFIKACJA GENERALNA 11. TOUR DE SKI KOBIET

WYNIKI MĘŻCZYZN - POŚCIGOWE

WYNIKI MĘŻCZYZN - NETTO

KLASYFIKACJA GENERALNA 11. TOUR DE SKI MĘŻCZYZN

 

MCh

fot. FIS Twitter