Dzięki serwisowi izawody.pl znamy już dokładne czasy osiągnięte przez poszczególnych zawodników biorących udział w ultramaratonie na dystansach 70 i 140 kilometrów w Wejherowie. Wyniki dzięki serwisowi izawody.pl TUTAJ.
Zaczniemy od krótkie dystansu, czyli 70 kilometrów. Zawodnicy pokonywali trzy i pół umownej pętli wczorajszej trasy. Najlepszy czas na tym dystansie należy do czternastoletniego Wojtka Wojtyły z Pogórza, Wojtek zszedł poniżej trzech godzin meldując się na mecie z czasem 2:54,39h. Dariusz Rogala z Gołdapi stracił do Wojtka 2 minuty i 10 sekund, a trzeci na tym dystansie Robert Sadowski także z Gołdapi borykający się z problemami technicznymi na trasie zanotował stratę prawie 20 minut. Dodam, że Robert prawie 20 kilometrów pokonywał z zatartym kołem w jednej nartorolce i gdyby nie szybka naprawa sprzętu przeprowadzona przez niezawodnych mechaników z Rollspeedu mogło być po zawodach dla zawodnika z Gołdapi. Wśód kobiet zwyciężyła Marcelina Wojtyła z Pogórza, przed Karoliną Budzińska z Wrocławia.
* * *
Głównym sponsorem imprezy był pomysłodawca i organizator zawodów Grzegorz Musiał, który sam zmierzył się z głównym dystansem 140 kilometrów.
Najstarszy polski producent nartorolek firma Rollspeed z Białegostoku ufundowała dwie pary nartorolek w formie nagród dla najlepszych oraz w losowaniu wśród wszystkich uczestników. Nie można jednak nie wspomnieć o zaanagażowaniu właścicieli firmy w sam przebieg zawodów. Naprawiali rolki, ostrzyli zawodnikom groty lub je wymieniali, myślę, że dzięki ich zaangażowaniu conajmnie trzy osoby mogły ukończyć zawody. Pozostałymi sponsorami imprezy byli firma skike i nartorolki.pl.
* * *
Dystans 70 kilometrów na nartorolkach terenowych (tutaj niestety wyszła ignorancja piszącego ten tekst, popularne skiki wrzuciłem do jednej grupy nie wdając się w niuanse, kół pompowanych i nie pompowanych) najszybciej przebiegł Robert Patkowski (foto, czyli najszybszy na nie nartorolkach) z Wrocławia. Robert jak powiedział po biegu zastanawiał się nad nartorolkami, jednak w najbliższej okolicy domu nie ma dobrej trasy na nartorolki, ma za to 1,5 pętlę po drodze szutrowej. Wybór sprzętu (nartorolki terenowe) narzucał się sam. Czas Roberta to 04:10,11h. Druga lokata w tej kategorii to Sławomir Siedziński z Rudy Śląskiej. Główną nagrodą były oczywiście nartorolki od Rollspeedu, drugie miejsce to torby od drugiego ze sponsorów firmy Skike.
* * *
Grzegorz Musioł (na zdjęciu głównym) sprawca i główny organizator imprezy nie spodziewał się chyba takiego zainteresowania zawodami na etapie pomysłu. Do Wejherowa przyjechali zawodnicy ze Śląska (Ruda Śląska i Pogórze) z Dolnego Śląska (Wrocław) Małopolski (Wiśniowa) z Wielkopolski, Mazowsza ,Warmii i Mazur i oczywiście Pomorza. Jak wszyscy zgodnie podkreślali, w przyszłym roku także mają zamiar wybrać się do Wejherowa. Osobiście liczę, że Grzegorz Musioł podwoi liczbę startujących w przyszłym roku :). Tutaj jeszcze mała dygresja, grupa spóźnionych na start zawodników przeliczyła się z czasem dojazdu na imprezę, z czego powstała trudna sytuacja dla reszty zawodników muszących czekac na start pół godziny dłużej.
* * *
O zwycięzcach ultramaratonu na nartorolkach pisaliśmy już wczoraj (wygrał dottore Bubula), jednak muszę "popełnić" sprostowanie. Rafał Koryciński z Cartusia Kartuzy latem startuje w barwach teamu nabiegowkach.pl. Za niedopatrzenie przepraszam Rafała.
* * *
Na nartorolkach terenowych najszybciej z 140 stoma kilometrami uporał się Krzysztof Starczewski (foto poniżej) z Gdańska, który ultramaraton pokonał w czasie 07:52,08 godziny. Na skike'ach z kołami pompowanymi najlepszy okazał się Krzysztof Kapitan z Wrocławia.
* * *
Tego typu zawody to nie tylko rywalizacja na trasie, ale także okazja do poznania nowych ludzi, podpatrzenia nowinek sprzętowych i generalnie nartorolkowo narciarska giełda informacji. Przy okazji można dowiedzieć się jak było na Ushuaia Loppet w Argentynie czy zobaczyć absolutnie designerskie nartorolki. Kto mógł popełnić takie nartorolkowe dzieło sztuki jak na zdjęciu w rękach Jacka Mederskiego? Oczywiście Włosi.
* * *
We wczorajszym tekście o zawodach obiecałem wyjaśnić jedną jedyną poważną interwencję doktora Jodyny (obsługa medyczna). Na zawodach oczywiście byłem w dwóch rolach, raz jako przedstawiciel portalu, dwa jako serwisant teamu, do którego obowiązków należało podawanie bidonów, batonów energetycznych, zapasowych kijków itd. W tzw. międzyczasie powinienem jeszcze robić zdjęcia na portal. Oczywiście jeszcze sam chciałem pobiegać na nartorolkach także ubolewałem, że natura wyposażyła nas tylko w dwie kończyny górne. Wrócę jednak do interwencji medycznej, pierwsza grupa podopiecznych minęła punkt serwisowy krzycząc baton, bidon, kije itd, nastąpiło rozluźnienie aż tu nagle kolejny krzyk picie. Cholera zapomniaęłm o Marcelinie Wojtyle, która nie ścigała się z chłopakami. Efekt? Salto w tył na nartorolkach, dziura w łokciu, a sytuację z napojami uratowali panowie z Rollspeedu. Efekt drugi? Nie wiem kto jest bardziej połamany, zawodnicy po 140 km czy ja po jednym salcie? Jednak doktor Jerzy Buczkowski (organizator imprezy Skikome na Kaszebe ) vel Jodyna spisał sie doskonale :)
Pozdrawiam wszystkich uczestników, podziwiam za wyniki i mam nadzieję do zobaczenia w przyszłym roku.
/Kuba Cieślar/