Aż 61 zawodników w sobotnie przedpołudnie pokonało trasę z Dusznik Zdroju do Zieleńca. Wśród wielu bardzo dobrych biegaczy najszybciej do kurortu dotarli Czesi – Radek Šretr i Klára Moravcová.
Od wczesnych godzin porannych biuro zawodów przeżywało małe oblężenie. Zawodnicy, którzy pojawili się w Dusznikach Zdroju, odbierali numery startowe i talony na grillowaną kiełbasę. Przyznać trzeba, że choć nie wszyscy taki poziom prezentowali, to w plastronach rodem z Pucharu Świata wyglądali jak profesjonaliści.
Miejsce startu zawodów nadawało się do tego celu idealnie. Tuż obok linii wyznaczającej początek trasy do dyspozycji uczestników był duży parking, a przy niewielkim ruchu samochodów (ten zamknięto dopiero na kilkanaście minut przed godz. 11.) dało się prowadzić rozgrzewkę na równym asfalcie ulicy. Od początku zauważalna była też więź łącząca startujących. Środowisko biegów narciarskich jest bardzo małe – przed biegiem nie brakowało rozmów, uśmiechów i wzajemnej pomocy.
Trasa o długości ponad 10 kilometrów i różnicy wzniesień wynoszącej ponad 320 metrów nie należała do wybitnie wymagających (szczególnie, gdy porównamy ją np. do zeszłotygodniowego uphillu na Dlouhe Strane w Czechach), ale, co zrozumiałe, przy ponad trzydziestostopniowym upale nie wszyscy podołali podbiegowi kondycyjnie.
ZOBACZ OBSZERNĄ GALERIĘ ZDJĘĆ! KLIKNIJ
Peleton dosyć szybko rozciągnął się i na jego czoło wyszli zawodnicy poruszający się na sprzęcie do techniki łyżwowej. W zawodach brali także udział zwolennicy klasyka, a nawet dużo wolniejszych rolek terenowych. Na pierwszej z dwóch lotnych premii stawce przewodził jeszcze Adrian Gromyko, jednak tuż za jego plecami znajdowali się Radek Šretr i wracający do wielkiego ścigania Tomasz Kałużny. Wkrótce potem „połknęli” Adriana i we dwójkę zdecydowali o losach zwycięstwa. Kałużny przez chwilę próbował trzymać tempo Czecha, jednak ten – po odważnej ucieczce – do Zieleńca dotarł z przewagą 1 minuty i 48 sekund nad byłym nartorolkowym mistrzem świata. Gromyko w międzyczasie spadł na dalszą pozycję (ukończył zawody na 13. miejscu), a o najniższy stopień podium walczyli dwaj Skowronowie – Piotr i Michał. To pierwszy z nich z przewagą 21 s. zapewnił sobie trzecią lokatę.
Na wielkie uznanie zasługuje również pierwszy wynik kobiety. Klára Moravcová dotarła do Zieleńca tylko trzy minuty po Šretrze, czym wzbudziła uznanie licznie zgromadzonej publiczności. Prawdą jest jednak, iż była to zdecydowanie największa gwiazda sobotnich zmagań. Ubiegłej zimy urodzona w 1983 roku narciarka reprezentowała Czechy na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Olimpijka nad drugą na mecie Agnieszką Wanżewicz-Uznańską uzyskała nieprawdopodobne 8 minut i 39 sekund przewagi. Trzecia do mety dotarła Renata Sujak.
Wszyscy dotychczas wspomnieni rywalizowali na szybszym sprzęcie do łyżwy. Ale w Kotlinie Kłodzkiej tego dnia o swoje triumfy walczyli też miłośnicy równoległego prowadzenia rolek. Wśród kobiet najszybszy czas dnia wykręciła Katarzyna Witek (43:56), przed Edytą Olcoń i Joanną Kujawską. W tej konkurencji wystąpiły tylko cztery zawodniczki. U panów organizatorzy podzielili uczestników według wieku. W młodszej grupie ze znakomitym czasem wygrał Łukasz Bronowicki (35:03), w starszej – Czech Ladislav Knapek. Uwagę zwraca bardzo dobry występ drugiego Mieczysława Skowrona, któremu wspinaczka zajęła mniej niż 40 minut. Był to zresztą jedyny Polak w tej kategorii wiekowej.
Przy okazji postartowego obiadu i wręczenia nagród dla najlepszych trójek w poszczególnych kategoriach organizatorzy rozlosowali też pośród wszystkich uczestników wiele nagród rzeczowych. Do zgarnięcia były m.in. bidony, groty widiowe, skarpety kompresyjne, itp. Hitem i momentem, na który czekała cała sala, był jednak komplet nowiutkich nartorolek firmy Ski Way.
Atmosfera, organizacja i frekwencja zawodów były z pewnością świetną reklamą dyscypliny. Dusznicki uphill ma na stałe wejść do kalendarza, a jak zapowiadają jego gospodarze z Burmistrzem Piotrem Lewandowskim na czele, jakość wydarzenia z każdym rokiem będzie rosła. Czy za kilka lat doczekamy się polskiej wersji Blink Festivalen? Pewnie nie. Ale fajnie byłoby mieć chociaż jego namiastkę, co na Dolnym Śląsku wydaje się absolutnie możliwe.
PEŁNE WYNIKI (BEZ UWZGLĘDNIENIA TYPU SPRZĘTU)
Z Dusznik Zdroju, Michał Chmielewski