pradziad

W niewiarygodnym upale rozgrywany był sobotni uphill na Pradziad w ramach cyklu Silvini Skiroll Classics. Zwycięzca Adam Fellner wspiął się na 1492 m.n.p.m. w nieco ponad 38 minut.

 

Trzeci etap prestiżowego czeskiego cyklu nartorolkowego zawitał na szósty najwyższy szczyt Sudetów. Wspinaczkę na wznoszący się na niemal półtora kilometra ponad poziom morza Pradziad 62 zawodników rozpoczęło aż 640 metrów niżej, na parkingu zlokalizowanym powyżej przeuroczego miasteczka Karlova Studánka. Rolkarze do pokonania mieli w sobotę nie tylko ogromną różnicę wniesień, ale też nie najkrótszy dystans - 9100 metrów.

 

Mimo pokaźnej liczby kijów i rolek na starcie, na czoło zmierzającego ku górze tłumku szybko wysunęli się faworyci podbiegu. Już po kilkuset metrach peleton rozciągnął się, a rytm konsekwentnie nadawało trzech rolkarzy. W ucieczce znaleźli się: Adam Fellner (Atlas Excavators), Pavel Razym (Sport Club Plzen) i Vaclav Sedlacek (Silvini Madshus Team). Przez moment ich plecy oglądał jeszcze czwarty uczestnik, jednak po około trzech kilometrach wycofał się z gonitwy.

 

Uphill dzielił się na dwa mini etapy. Po sześciu kilometrach zawodnicy dobiegali do polany Ovcarna, by następnie, już ponad drzewami, rozpocząć długi finisz mając po prawej stronie widok na wieżę telewizyjną na Pradziadzie. To tam zlokalizowany był pierwszy punkt z wodą, na którym ostatecznie od Razyma i Sedlacka odłączył się Fellner. Adam przy dopingu napotkanych po drodze kolarzy i turystów samotnie mijał kolejne metry i głośno dysząc jako pierwszy zameldował się u celu z czasem 38 minut i 23 sekund. Razym, choć brutalnie mówiąc został przez rywala „odstawiony”, stracił do niego tylko 37 sekund. Trzeci Sedlacek na szczyt Pradziada wbiegł po 40 minutach od startu. Co ciekawe, Fellner także w ubiegłym roku był na górze najszybszy (wtedy 38:45), a miejsce na podium (trzecie) miał również Pavel Razym.

 

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ!

 

Wśród startujących jednocześnie zawodników znalazło się też kilka pań. Najlepszą oglądaną przez kibiców w sobotę była klubowa koleżanka Razyma, Katerina Berouskova (43:03), która w pokonanym polu zostawiła Klarę Moravcovą ze Ski Klubu Jablonec n. Nisou (43:53) oraz trzecią Adelę Boudikovą (45:13). Mimo doskwierającego upału tylko jeden zgłoszony nie zdołał minąć linii mety.

 

Dla przyzwyczajonych do polskiego rygoru i częstego sztywniactwa organizatorów atmosfera panująca na tak ważnych zawodach po stronie czeskiej może pozytywnie uderzać. Główny koordynator imprezy sam zdołał wziąć w niej udział zajmując doskonałą, 3. lokatę. Poza tym ludzie z pomagającego w przygotowaniach klubu Ski klub RD Rýmařov byli życzliwi, uśmiechnięci i zrelaksowani, a całość rozgrywała się na ogólnodostępnej drodze, po której kroczyli zdyscyplinowani turyści. I podczas gdy w Polsce byłoby to nie do pomyślenia, u naszych południowych sąsiadów nikomu ani przez moment to nie przeszkadzało.

 

W niedzielę rywalizacja przeniesie się o kilka gór na zachód, do Koute nad Desnou, skąd śmiałkowie ruszą na kolejny uphill. Tym razem celem będzie górny zalew Dlouhé Stráně. Start w dniu imprezy kosztować będzie 400 koron. Wystrzał startera o godz. 10.

 

Na naszym Facebooku niebawem znajdzie się galeria zdjęć z tej imprezy. Już wkrótce pojawi się także klip wideo.

 

Z Pradziada, Michał Chmielewski