adam cieslar

Adam Cieślar z WSS Wisła sięgnął w Szczyrku po tytuł Mistrza Polski w kombinacji norweskiej. W iście zimowych warunkach atmosferycznych 2. miejsce zgarnął Paweł Słowiok, podium uzupełnił Szczepan Kupczak.

 

Po raz kolejny potwierdziło się, że Szczepan Kupczak ma w kraju konkurencję. Lider po skoku (105 metrów i 42 s przewagi nad 2. Adamem Cieślarem) na trudnej i nie najbardziej bezpiecznej trasie biegu nie zdołał skutecznie uciec koledze z kadry. Co więcej, dał się też wyprzedzić Pawłowi Słowiokowi, który atakował z aż 5. pozycji. I atakował na tyle dobrze, że na metę wpadł raptem 18 sekund za zwycięzcą.

 

- Jestem bardzo zadowolony ze swojej formy biegowej, chociaż wiadomo - jest jeszcze nad czym pracować. Przy tych warunkach wszyscy się baliśmy o zdrowie, więc nie było żadnego szarżowania. Zjazdy spokojnie, po kostce brukowej też bez nerwów. Przez prawie wszystkie okrążenia jechałem tam zresztą bez rąk, żeby przypadkiem nie wbił mi się gdzieś grot kija - mówił zadowolony Słowiok mając na myśli Kacpra Kupczaka. Ten nie miał tyle szczęścia i przez pewien czas był zmuszony do jazdy z użyciem tylko jednej ręki. Mimo dobrej 4. pozycji po skoku całe zawody zakończył dopiero siódmy.

 

Dla Adama Cieślara to kolejny tytuł mistrza kraju. W ramach rywalizacji na dużej skoczni w Wiśle-Malince byliśmy świadkami podobnej sytuacji, tyle tylko, że wtedy przed Wiślaninem uciekał Kupczak nie Szczepan, ale wspomniany Kacper. Starszy z rodu drugi raz z rzędu uplasował się na 3. pozycji, co ewidentnie go nie satysfakcjonowało. Cieślar na mecie zameldował się z czasem 27 minut i 41 sekund. Reprezentant AZS AWF Katowice potrzebował do tego aż 82 sekund więcej.

 

- To nie była dzisiaj moja najlepsza dyspozycja i zdaję sobie z tego sprawę. Trochę czułem się zamulony, nie byłem w stanie rywalizować. Były już przecież zawody, że Adam miał do mnie 30 sekund straty i nie doganiał. A dzisiaj takie coś. Paweł? Całe lato biegał jak koń, teraz dzięki temu ma srebro - stwierdził Kupczak, który do krajowych czempionatów ma pecha. Wszystkie złote medale jak dotąd "zrywali mu z szyi" właśnie dwaj wymienieni.

 

Zawodnikom przez cały dzień doskwierała niska temperatura, mgła, a na skoczni nawet drobny deszcz. To informacja niepotwierdzona u wszystkich narciarzy, ale wydaje się, iż szczęśliwie obyło się bez upadków.

 

PEŁNE WYNIKI

 

Ze Szczyrku, Michał Chmielewski