Po skoku na 105 metr Szczepan Kupczak wygrał serię skoków do kombinacji norweskiej w ramach Mistrzostw Polski w Szczyrku. Zawodnicy zmagają się z fatalną pogodą i surowymi kontrolami sprzętu.
Starszy z rodu Kupczaków od serii próbnej pokazywał się na skoczni ze świetnej strony. W rozgrzewce wylądował na 102 metrze i 50 centymetrze. W serii ocenianej dołożył do tego jeszcze 2,5 metra. Z notą 135,5 pkt. wyprzedził drugiego Adama Cieślara o 10,5 punktu, co na trasie daje aż 42 s przewagi. Mistrza Polski z dużej skoczni gonić będzie natomiast Michał Gut-Chowaniec, który po skoku na odległość 99,5 metra traci do lidera 50 sekund.
Przy raptem kilku stopniach Celsjusza powyżej zera dalsze pozycje zajęli: Kacper Kupczak (120,5 pkt.), Paweł Słowiok (116 pkt.) i Paweł Chyc. Zawodnik zakopiańskiej SMS na 10-kilometrową trasę wybiegnie minutę i 38 sekund po Kupczaku.
Niemałe emocje wywołały rano liczne dyskwalifikacje. Zawodnicy mieli narty z poprzednich sezonów, gdy wzrost mierzono jeszcze nie w czterdziestocentymetrowym rozkroku, ale ze stopami złączonymi. Dziś traci się na tym ok. 1-2 centymetrów. Wystarczająco, by nie przystąpić do drugiej części zmagań.
- Popatrzyliby na realia, a nie na przepisy restrykcyjne. Nie można tak robić, że mamy tylu kombinatorów ilu mamy, a oni jeszcze się bawią w jakieś dyskwalifikacje. To jest skandal. Siedmiu wykosili, bawią się w jakieś mistrzostwa świata tutaj, zamiast zrozumieć, że chłopaki jadą przez pół kraju po to, by wystartować. Śmiech, że w Pucharze Świata przechodzisz, a w Mistrzostwach Polski już nie - grzmiała szatnia bezpośrednio po pierwszej części zmagań. Na przykład, jedyny Dolnoślązak na liście startowej Krystian Gryczuk przyjechał na zawody kilkaset kilometrów. Nie było "zmiłuj". Reprezentant LSK Lomnic nad Popelkou miał też brać udział w popołudniowych skokach, jednak poprosił o wykreślenie z listy.
Zdyskwalifikowano: Krystiana Gryczuka, Mateusza Małyjurka, Jakuba Chowańca, Daniela Mąkę, Jana Łowisza, Krystiana Karpiela i Marcina Budza.
Początek biegu o 12:30.
Ze Szczyrku, Michał Chmielewski