Znicz_Skipol

Kolejny już raz przekonaliśmy się, że wielcy sportów zimowych, choć wielokrotnie odnosili triumfy na sportowych arenach, ostatecznie pozostają w pamięci kibiców, współpracowników i byłych podopiecznych. Dziś media podały informację o śmierci Stanisława Trebuni-Tutki, wieloletniego działacza, trenera, ale także kombinatora norweskiego.

 

Miał wystartować w igrzyskach olimpijskich Grenoble, jednak ostatecznie na nie nie pojechał. Mimo tego miał swój udział w podwójnym złocie olimpijskich Kamila Stocha wywiezionym w Sochi, bowiem trenował skoczka z Zębu przez 8 lat (2001-2009) w klubie LKS Poronin. Na swoim koncie sukcesów miał jednak wiele – będąc zasłużonym mieszkańcem gminy Biały Dunajec, w tej właśnie miejscowości stworzył klub sportowy funkcjonujący do dziś pod nazwą „Biali”Biały Dunajec.

 

Warto zaznaczyć, że Trebunia-Tutka był człowiekiem bardzo wszechstronnym, zakochanym w sporcie i to nie tylko tym w zimowej odsłonie. Sam trenował nie tylko kombinację norweską, ale i piłkę nożną, by później, od 1971 roku trenować zarówno narciarzy, jak i właśnie piłkarzy. Jako sportowiec, z powodu przedwcześnie zakończonej kariery, nie miał szansy zabłysnąć na arenie międzynarodowej i poczuć smaku igrzysk, choć krajowi działacze zauważyli jego talent, kiedy to najpierw zdobył medal na mistrzostwach Polski w skokach, a następnie, w 1963 roku, zdobył złoto w krajowym czempionacie w dwuboju. Dlatego też powołano go do kadry na igrzyska w Grenoble, choć ostatecznie zawodnik LKS Poroniec Poronin z szansy nie skorzystał.

 

Kamil Stoch i jego sukcesy były dla Trebuni-Tutki czymś bardzo ważnym, bowiem jeszcze nie tak dawno dzielił się z dziennikarzami swoimi odczuciami, czy to po złocie wywalczonym przez wówczas 25-letniego skoczka na MŚ w Predazzo, czy też podwójnym złocie olimpijskim w Soczi. - Z nerwów nie zobaczyłem punktacji – mówił rozemocjonowany po pierwszym triumfie Polaka w Rosji.

 

KaEn

źródło: Tygodnik Podhalański / informacja własna