undefined
Kibice kombinacji norweskiej w naszym kraju na pewno dobrze pamiętają sytuacje przed trzema, czterema laty, kiedy wydawało się, że drużyna polskich dwuboistów nie tylko wystartuje na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, ale już w Rosji pokusi się o miejsce w pierwszej szóstce.

Niestety okazało się, że wiara gór nie przenosi. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner bardzo długo robił dobra minę do pogarszającej się gry. Pomimo wyraźnego kryzysu w jakim znajdowali się polscy zawodnicy, w wielu wywiadach mogliśmy przeczytać, że wszystko idzie zgodnie z planem i w dobrym kierunku. Przed poprzednim sezonem mogliśmy przeczytać mnóstwo ciekawych wypowiedzi. „To jest naprawdę wzorowo prowadzona grupa. Budowaliśmy ją od podstaw, od wczesnych grup juniorskich. Mamy trzech zawodników, którzy w swoich kategoriach wiekowych są wybitni, to są jeszcze juniorzy" - tak prezes ocenił niecały rok temu sytuację w polskiej kadrze dla Sportowych Faktów. „To są medaliści Europejskiego Festiwalu Młodzieży, na których liczymy w perspektywie Soczi. Za dwa i pół roku powinni walczyć o medale na Igrzyskach Olimpijskich" - to usłyszeliśmy podczas transmisji letnich Mistrzostw Polski w skokach w poprzednim roku. „Liczymy na to, że Paweł Słowiok i Adam Cieślar mogą postarać się o zrobienie niespodzianki już podczas zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 roku" - to zaś kibice mogli przeczytać na Onecie. Oczywiście nadmierny optymizm to jeszcze nie grzech, ale zmiana frontu o 180 stopni w ciągu kilku miesięcy już tak. „Pokładaliśmy nadzieje w Pawle Słowioku czy Adamie Cieślarze, ale nie rozwinęli się tak, jakbyśmy chcieli. Niedawno zmieniliśmy trenera kadry, został nim Jan Klimko. Musimy dać mu kilka miesięcy na uporządkowanie pewnych spraw. Jeśli dwa, trzy razy uda się wprowadzić jakiegoś zawodnika do "30" w PŚ, to może symbolicznie będzie nas on reprezentował w Soczi. Nie widzę natomiast szans na start drużyny" - to mogliśmy przeczytać miesiąc temu na Onecie. Był to taki mały rekonesans na 500 dni przed Igrzyskami w Soczi i prezes został zagadnięty także o kombinacje norweską.

Jeszcze rok wcześniej polscy kombinatorzy mieli jechać po dobre pozycje (może medale?), a kilka miesięcy później Apoloniusz Tajner powiedział im publicznie, że o Soczi jako drużyna mogą pomarzyć. Rok wcześniej ekipa była wzorowo prowadzona, a dziś Jan Klimko musi kadrę porządkować. Drużyna kombinacyjna prowadzona jest od postaw a tymczasem po poprzednim sezonie w grupie objętej centralnym szkoleniem nie pozostał nikt, kto zaczynałby w 2007 roku pracę w kadrze z Jakubem Michalczukiem. Można tu znaleźć wiele sprzeczności. O ile media nie podkoloryzowały wypowiedzi Apoloniusza Tajnera, to wypadałoby brać jakąś odpowiedzialność za swoje słowa. Czy Prezes powinien publicznie mówić, że kadra niegdyś najlepszych juniorów na świecie w sumie to nie ma co myśleć o Soczi?

Oczywiście wszyscy sobie zdajemy sprawę, że kombinacja norweska to dosyć niszowy i mało popularny sport, ale są ludzie, którzy poświęcają swój czas na jego oglądanie i analizowanie, więc warto by mieć do tej wąskiej grupy i do samych zawodników jakiś szacunek. Na pewno nie okazuje się go w powyżej pokazany sposób. Wystarczyłaby chociaż szczerość i autentyczna chęć odbudowy kombinacji, a nie opowieści bazujące na science-fiction.

Konrad Rakowski