samotnie na biegun

 

Wczoraj przez cały dzień brak słońca, ciężkie chmury i biała zamieć (whiteout). Niby jasno, ale zupełny brak kontrastu, przez to śnieg po którym idę wygląda jakby był plaski. (A nie jest). Śnieżne zastrugi widać w ostatniej chwili, kiedy najedzie na nie narta, albo jeszcze gorzej gdy gwałtownie zjadę w dół :) W takich okolicznościach przyrody trudno ocenić czy moja droga prowadzi pod górę czy jest płasko. Nawet czas płynie wtedy wolniej. Wszystko wokoło staje się ponure, ale nie straszne, tylko takie - smutne.

 

 

 

Ale tak było wczoraj. A dzisiaj od rana słoneczko. Wszystko widać i cały świat uśmiecha się. Tylko teraz świeży śnieg, jest bardzo miękki i trudniej ciągnąć sanki. Zawsze coś :)

Kolejny dzień - kolejny obóz. I czas na drobne przyjemności. Piszę te słowa, a za chwile "zostanie podany obiad" - dzisiaj liofilizowany, pyszny - schab z ziemniakami. Codzienne ciepłe posiłki są tu nie do przecenienia. Dlatego kilka słów o kuchni. Mam ze sobą super zestaw do gotowania: kuchenka oraz butla ze specjalnym paliwem wytrzymującym niskie temperatury.  Wszystko zmyślnie przykręcone do płyty z osłonami z super lekkiego laminatu węglowego. Kiedy po długim i raczej zimnym dniu siedzę już w namiocie i zajadam ciepły obiad - moje ciepłe myśli idą do konstruktorów mojej kuchni. Obudowę wykonał Grzegorz Banaszczyk, a całość zmontował Zbyszek Grzela. Chłopaki - wdzięczność i szacunek! Wszystko świetnie się sprawdza, a co ważne - cała konstrukcja jest lekka, zajmuje bardzo niewiele przestrzeni i mieści się do torby na buty narciarskie :)

 

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i życzenia.

Fajnie, że o mnie pamiętacie.

Pozdrawiam wszystkich.

 

- GOŚKA :)

foto.samotnienabiegun.pl