
No i nadszedł ten dzień....- egzaminy!
Pierwsze ustne z angielskiego zaplanowano na godz. 9.00. Stawiliśmy się grzecznie kilkanaście minut przed czasem. Na korytarzu kolejka, prowadząca do stolika, przy którym dwie panie spisywały niezbędne dane aplikantów. Każdy z nich został poinformowany o dokładnej godzinie rozpoczęcia swojego interview. Mateusz o 10.20, więc trzeba było uzbroić się w cierpliwość.
Sotkamon Lukio, to niewielka szkoła, w której jest 400 uczniów. Klasy liczą 14-15 osób. Cały budynek jest klimatyzowany. Ładnie, czysto. Cała szkoła robi pozytywne wrażenie. Czekając, mieliśmy okazję przyjrzeć się tutejszej młodzieży - i tej już tu się uczącej i tej, która nerwowo czekała na egzaminy.
Ze zdziwieniem obserwowaliśmy zachowanie uczniów. Gdyby nie zwiększony tłok na korytarzu, nawet nie zorientowalibyśmy się, kiedy są przerwy. Ciągle panował spokój. Zastanawialiśmy się, czy wynika to z mentalności Finów, czy ze zwyczajów panujących w tej szkole. Uczniowie w liceum mają zapewniony lunch. Mieliśmy okazję podglądnąć co w szkole się jada :) W piątek na obiad była zupa, zapiekane puree, sałatka i surowa marchewka, która znikała w mgnieniu oka! Do tego wszechobecne mleko i woda.
W grupie zdających egzaminy pokaźną część stanowiła młodzież z Rosji, potem z Finlandii, znaleźli się tam też młodzi ludzie z Litwy, jeden Niemiec, Estończyk i Chińczyk :). W sumie 45 osób. Przyjętych zostanie tylko 20! W miarę zbliżania się 10.20 coraz bardziej nerwowo przebieraliśmy nogami, stukaliśmy palcami w blat stolika, obgryzaliśmy paznokcie. Stres przedegzaminacyjny udzielał się wszystkim. Wreszcie wybiła wyczekiwana godzina i Mateusz poszedł do wyznaczonej klasy. Wtedy mój poziom stresu podniósł się jeszcze bardziej... Czekamy, czekamy, czekamy..., wreszcie jest Mati z uśmiechem na twarzy :))). To znak, że JEST DOBRZE!
Następne egzaminy -pisemne z angielskiego, matematyki i biologii- rozpoczynały się o godz. 12.00. Do końca Mateusz nie wiedział jak te egzaminy będą wyglądały, tzn. czy będą to testy, czy pytania otwarte. Szkoła nie udostępnia przykładowych egzaminów z poprzednich lat. Wymagają "podstawowej wiedzy z zakresu 9- letniego nauczania w systemie fińskim", cokolwiek to oznacza :) Stres potęgowała świadomość, że Finlandia jest na pierwszym miejscu w świecie pod względem poziomu edukacji.
W czasie gdy młodzież męczyła się na egzaminie, rodzicom zorganizowano spotkanie. Oprócz informacji o szkole, nauczycielach i internatach pani koordynator programu IB przekazała informacje o systemie nauczania w Sotkamon Loukio, zupełnie różnym od sytemu edukacji w polskich liceach. W semestrze uczniowie mają tylko 187 godzin lekcyjnych - zdobywają wiedzę, 150 godzin muszą poświęcić na zajęcia pozaszkolne w tym do wyboru działania na polu sportowym, artystycznym i obowiązkowym wolontariacie. O przydatności wybranych przez ucznia działań decyduje opiekun, który akceptuje zaproponowane indywidualnie aktywności.Trzecim, równie ważnym w programie szkoły sposobem na zdobywanie wiedzy i doświadczenia jest samodzielna praca ucznia, przygotowywanie esejów, referatów, prezentacji w oparciu o samodzielnie znalezione materiały. Ciekawostką są zajęcia bez nauczyciela. Szkoła współpracuje z Uniwersytetem w Oulu i część lekcji prowadzą wykładowcy tej uczelni on-line (!)...i nikt z takich zajęć nie
wychodzi, wszyscy chłoną wiedzę :) Rok szkolnY, który zaczyna się w sierpniu, a kończy w maju jest podzielony na 5 bloków. Po każdym bloku jest tzw. "tydzień testów". Uczniowie klas sportowych mają zapewnioną opiekę trenerów (dyscypliny w sportach zimowych to narciarstwo klasyczne, biathlon, kombinacja norweska i snowboard) oraz treningi w pobliskim centrum sportowym w Voukatti. Pierwszy rok uczniowie z zagranicy uczą się razem z dziećmi z Finlandii. Wprawdzie wszystkie zajęcia są prowadzone w języku angielskim, ale uczą się też komunikatywnego fińskiego. Takie rozwiązanie ma służyć przede wszystkim integracji i szybkiej aklimatyzacji w szkole. Chyba o to nie trudno, bo młodzież naprawdę zachowuje się normalnie, czyli "nienormalnie" :)
Z egzaminami pisemnymi Mateusz poradził sobie bez większych problemów, chociaż najtrudniej było na angielskim.
Tuż przed wyjściem ze szkoły, rozbawiła nas przemiła młoda dziewczyna z Finlandii: "Testy mnie zabiły!" .Gdy po krótkiej rozmowie dowiedziała się, że jesteśmy z Polski, zaprezentowała swoją znajomość naszego języka jednym słowem: BARSZCZ :) Po czym wyraziła nadzieję, że spotkają się z Mateuszem w przyszłym roku, bo nie ma tu jeszcze nikogo z Polski, a poza tym za dużo w tej szkole Rosjan!
My też mamy taką nadzieję. Na wyniki musimy jednak poczekać do czerwca.
No i oczywiście Mati musi jeszcze zaliczyć test sprawnościowy, który odbędzie się w poniedziałek!
Kilka słów od Mateusza:
BARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY MNIE WSPIERAJĄ, PISZĄ DO MNIE I TRZYMAJĄ ZA MNIE KCIUKI !!! POZDRAWIAM :)