Fizyka z Łukaszem Kruczkiem

Fizyka okiem eksperta i ciekawostki, o których nie usłyszysz w telewizji. Zapraszamy na pasjonującą podróż po świecie skoków narciarskich z Łukaszem Kruczkiem. Jakie wady mają tunele aerodynamiczne i czemu dziś nie szuka się śniegu?

 

 

To, ile czasu zajmuje dojście do perfekcji w skokach, jest indywidualną kwestią konkretnego zawodnika. Jeden złapie powtarzalność szybciej, drugiemu zajmie to i pół sezonu. Ponadto każdy z osobna ma inną wartość odchylenia od wzorca, które nie rzutuje na jakość prób – potrafi dobrze skakać na szerszym spectrum niedoskonałości. Cała filozofia treningu polega na tym, żeby umiejscowić zawodnika w swoim optimum. Jakość jego techniki wyraża się w jakimś zakresie, w którym po prostu jest dobry i nie ma wiele do poprawienia. Jeśli z niego wypadnie w wyniku pogorszenia któregoś z elementów, robi się źle, jakość skoków spada i trzeba różnymi metodami wracać na dobre tory. I nie mówię tylko o locie czy pozycji dojazdowej, ale na to się składa wiele elementów włączając w to także typowy trening motoryczny.

 

optimum

 

Są zawodnicy, którzy z optimum nie wypadają. W naszej kadrze takim skoczkiem jest Kamil Stoch. On bardzo długo potrafi utrzymywać wysoką formę, skakać bez większych błędów i jeśli wypadnie, stosunkowo łatwo jest go z tego odchylenia wyciągnąć. W lecie na skoczni podobnie prezentował się Piotr Żyła, który – jeśli gdzieś popełniał błąd – szybko potrafił go skorygować, zapomnieć. Z takim typem skoczków pracuje się najłatwiej. Z drugiej strony jest np. Maciej Kot, którego skoki nie są równe i często próbuje szukać jakichś nowych, nie zawsze korzystnych rozwiązań.

 

Najgorszą sytuacją w skokach jest to, gdy zawodnik zbyt długo przebywa poza swoim optimum. Wówczas te niedoskonałości na tyle wchodzą w świadomość, że przestaje je się traktować jako coś złego i popada się w złe nawyki. Takie złe czucie trudno jest później nastroić i trzeba poświęcić na to wiele czasu w treningach.

 

Nie zawsze oko trenera zauważy błędy od razu. Czasem jest to bardzo trudne, bo np. zawodnik mimo złych nawyków wciąż ląduje daleko. Po prostu „coś pasuje”: skocznia, warunki, sprzęt. Skoki są na tyle dynamiczne, że my praktycznie co dwa tygodnie mamy inną sytuację. Wystarczy drobna korekta któregoś z czynników i poprawę widać gołym okiem. To optimum też się przesuwa razem z zawodnikiem.

 

W poszukiwaniu doskonałości mało korzystamy z tuneli aerodynamicznych. Mają istotną wadę – ten, z którego korzystamy w warszawskim Instytucie Lotnictwa, dmucha powietrze pod jednym kątem. W locie na skoczni zawodnik w każdym ułamku sekundy napotyka na opory pod innymi kątami. (rysunek poniżej) Najpierw wpada w powietrze od przodu, później coraz niżej i niżej, aż do lądowania. W każdym takim pojedynczym momencie musi być inaczej ustawiony. Do tego dochodzą jeszcze kwestie nieregularnych podmuchów wiatru.

 

sarah hendrickson

 

Tunele są przydatne do badań, testów w izolowanych warunkach. Można pobawić się, poszukać rozwiązania dla konkretnego elementu, przeanalizować go, ale nie znajdziemy tam odwzorowania całego skoku.

 

Zbliża się zima, odchodzimy powoli od igelitu i porcelanowych rozbiegów. Technika skakania jest na obu nawierzchniach ta sama. Jeszcze kilka lat temu najazd był przygotowywany ze zladzanego śniegu, więc do równych, ułożonych torów porcelanowych było im daleko. Teraz jest tendencja do wykładania rozbiegów torami sztucznie lodzonymi, coś na kształt rynny bobslejowej. Są one równe jak te używane latem. Jeździ się na nich właściwie już od października. Takie najazdy ma coraz więcej skoczni i, chociaż zeskok wciąż jest igelitowy, zyskujemy warunki zbliżone do zimowych. Brak śniegu w strefie lądowania nie jest kłopotem – wszyscy chłopacy jeżdżą dobrze na nartach, nie trzeba wiele, by przestawić się przed sezonem. Większym zmartwieniem jest właśnie zmiana rozbiegu na lód. No i forma.

 

tory najazdowe

 

Przed startem sezonu 2014/15 rozmawiał Michał Chmielewski

OBSERWUJ AUTORA NA TWITTERZE: @chmiielewski

Ilustracja dzięki uprzejmości Tadeusza Mieczyńskiego