skoki narciarskie

Pierwszy konkurs o mistrzostwo Polski w skokach narciarskich kobiet przeszedł do historii. Zawodniczki, które wystąpiły na skoczni Skalite w Szczyrku , stały się bohaterkami nowego rozdziału naszego narciarstwa.

 

Wymarzona pogoda, sporo kibiców i wyjątkowe emocje. Trzynaście dzielnych dziewczyn stawiło się na starcie historycznego konkursu na średniej skoczni w Szczyrku. Chociaż rozmiar obiektu to aż 77 metrów, tylko jedna zawodniczka regularnie zbliżała się do tej odległości. To Magdalena Pałasz – najlepsza polska skoczkini, która w stawce była jednocześnie najstarszą. Zarówno w serii próbnej jak i w seriach ocenianych absolwentka zakopiańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego lądowała za punktem konstrukcyjnym. - Jest najlepsza, a my chciałybyśmy kiedyś móc jej dorównać – mówią jednym głosem konkurentki i jednocześnie koleżanki z rozbiegu. I chociaż nad Wisłą żeńska konkurencja dopiero się wykluwa, prezes Polskiego Związku Narciarskiego jest optymistą:



- Gołym okiem widać, że nasze dziewczyny z każdym rokiem czynią ogromny postęp. Jakiś czas temu szlaki przecierała Joanna Gawron, teraz robią to jej imienniczka Szwab i Magdalena Pałasz. Obie wychowały się w środowisku męskim, nie mieliśmy wtedy – i wciąż do końca nie mamy – rozwiniętego systemu. Te zawodniczki objęliśmy szkoleniem centralnym, kilka pozostałych od dłuższego czasu obserwujemy, wspieramy i dosprzętawiamy. Widać w paniach ogromny zapał, wierzę, a nawet wiem, że na igrzyskach w Pyeongchang będziemy z nich mieli wiele radości –
stwierdził Tajner, który z trybun obserwował jesienne mistrzostwa. A co o przełomowym dla polskich skoków konkursie mówiły same zawodniczki?

 

Dominika Zawada: - Miałam wcześniej możliwość skakania na takich rozmiarach skoczni, ale dziś nie były to moje najlepsze próby. Miałam gorszy dzień. Oczywiście jest to bardzo miłe uczucie wziąć udział w Mistrzostwach Polski. Było trochę stresu, po skokach trochę płaczu, ale jestem raczej zadowolona. To wyjątkowe wydarzenie dla polskich skoków, a ja jestem jego częścią. To fajne.

 

 Jedenasta w konkursie reprezentantka KS Wisła zapytana o czas, który jest jeszcze potrzebny żeńskim skokom w Polsce, odpowiedziała: - Aby skakać na poziomie międzynarodowym, trzeba poświęcić wiele. Miesiące treningów na skoczni i poza nią, wiele wysiłku czeka każdą z nas także w domu, by wyćwiczyć umiejętność radzenia sobie w powietrzu. W skokach dziewczyn bardzo ważne jest też to, żebyśmy potrafiły przekładać rady trenerów na to, co robimy podczas poszczególnych elementów skoku. Nie zawsze z tym jest tak różowo.

 

Justyna Badura: - Myślę, że poradziłam dziś sobie dobrze. Ja dopiero od wtorku trenuję na tak wielkiej skoczni, siedemdziesiątka robi wrażenie, a nie upadłam, nie zrobiłam sobie krzywdy i nawet coś tam przeleciałam w powietrzu. Pod tym względem mogę być z siebie dumna, ale żadnych celów wynikowych nie miałam. Jeszcze nie na to czas.

 

- Zdarza mi się jeszcze trenować na HS19, ale coraz częściej próbujemy skakać na obiektach o wielkości 30-40 metrów. W końcu trener powiedział, że pora postawić następny krok i weszliśmy na szczyrską K70. Szkoda, że popełniałam sporo błędów. Na najeździe nie mogłam złapać równowagi, chciałam mocniej się pochylić, ale przez to przechodziłam na palce. No to musiałam się cofnąć, a później zawalałam przez to na progu. Bardzo spóźniłam oba odbicia i stąd te odległości.

 

Ostatnia w konkursie dwunastolatka podkreśliła, że jest wdzięczna trenerowi, że wziął ją na tak ważne zawody. - To pierwsze Mistrzostwa Polski dla kobiet i czuję się wyróżniona, że pozwolono mi w nich poskakać. Mam nadzieję, że w kolejnych konkursach tej rangi osiągnę coś więcej. Ja mam życiówkę 39 metrów, więc nie ma w ogóle mowy o dogonieniu Magdy Pałasz. Ale z czasem zacznę próbować skoków na większych obiektach. Chciałabym być co skok coraz lepsza.

 

Anna Żądło: - To wspaniałe uczucie startować w Mistrzostwach Polski. Ten konkurs to szansa do zebrania kolejnych doświadczeń tak potrzebnych każdej z nas. Gdybym tylko potrafiła trafić dobrze w próg, pewnie byłoby o wiele lepiej.

 

 - Sądzę, że polskim skokom kobiet potrzeba jeszcze trochę czasu, by móc regularnie łapać się do drugich serii w Pucharach Kontynentalnych i Świata. Wszystko zależy też od aktualnej formy, pewnie, ale generalnie widzę, że nasze kobiece skakanie robi krok we właściwym kierunku. Trenuję tylko raz w tygodniu, więc to moje skakanie nie jest jeszcze szczególnie profesjonalne. Jestem uczennicą technikum i jedyną szansą na trening jest podczepianie się pod grupę chłopców.


Magdalena Pałasz: - Dla mnie dzisiejszy czempionat to znak, że w naszym kraju my, dziewczyny, zaczęłyśmy być traktowane poważnie. Marzy mi się, by wkrótce ludzie przestali patrzeć na nas jak na szalone dziwaczki i coś nieprawdopodobnego, a zaczęli nas postrzegać jak pełnoprawnych sportowców. Jestem szczęśliwa, że udało mi się przejść do historii. Ale przede mną kolejne wyzwania, w tym zbliżający się sezon Pucharu Świata.

 

Obszerna rozmowa z Mistrzynią Polski wkrótce na łamach Skipola.

GALERIA FOTO  z konkursu w obiektywie Irka Trawki

 

Ze Szczyrku,

Michał Chmielewski