Początek sezonu to zawsze wiele nadziei, oczekiwań, a także niewiadomych. Niektórzy narciarze muszą jednak uzbroić się w cierpliwość i poczekać nieco dłużej na swoje starty aż dojdą do pełni sprawności po kontuzji. Dla innych początek dość szybko zamienia się w koniec. Oto krótki przegląd stanu zdrowia alpejczyków.
Osobą, której powrót jest jednym z najbardziej wyczekiwanych obok Lindsey Vonn, o której niedawno pisałem, jest jej rodak Bode Miller. Amerykanin zmaga się z bólem pleców od czasu upadku w finałowych zawodach Pucharu Świata w Lenzerheide. Dwa dni temu przeszedł operację, która ma na celu zlikwidowanie bólu spowodowanego przez przepuklinę w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Miller próbował wykurować się latem, aby zdążyć na początek sezonu, ale ból uniemożliwił mu uczestnictwo w gigancie w Sölden. W związku z tym powrócił do ojczyzny na dalszą rehabilitację. Okazało się jednak, że operacja jest nieunikniona. Bode nie traci optymizmu i liczy na szybki powrót do treningów i starty w styczniowych zawodach PŚ w Wengen, dzięki czemu miałby wystarczającą ilość czasu, aby przygotować się do Mistrzostw Świata w Vail-Beaver Creek, które odbędą się w lutym.
Natomiast bez nadziei na występy tej zimy jest Rosina Schneeberger. 20-letniej Austriaczce przytrafiła się kontuzja kolana podczas niedawnych zawodów PŚ w Levi. Upadek w trakcie drugiego przejazdu kosztował ją zerwane więzadło krzyżowe przednie i łąkotkę boczną w lewym kolanie. Schneeberger, dla której to pierwszy tak poważny uraz kolana, przeszła już badania i operację w klinice w Innsbruck. Odpoczynek Rosiny od nart ma trwać co najmniej 6 miesięcy.
Problem z prawym kolanem ma z kolei Marc Gini. Jeden z czołowych szwajcarskich slalomistów upadł podczas treningu w Szwecji tuż przed zawodami PŚ w Levi i doznał złamania powierzchni stawowej kości piszczelowej i uszkodzenia łąkotki. Potwierdziło to badanie rezonansem magnetycznym w Zurychu. Na szczęście złamanie jest bez przemieszczenia i operacja nie będzie konieczna. Gini będzie mógł prawdopodobnie stanąć ponownie na nartach na początku przyszłego roku.
Od styczniowego złamania kości piszczelowej i strzałkowej przez Szwajcarkę Andreę Dettling minęło już sporo czasu i choć powinna ona już przygotowywać się do powrotu na ośnieżone stoki, to niestety rzeczywistość okazała się bardziej brutalna. Kość piszczelowa Andrei nie zaleczyła się odpowiednio i musiała ona poddać się kolejnej operacji. Dobra wiadomość jest taka, że podobnie jak w przypadku Bode Millera i Marca Gini, istnieje spore prawdopodobieństwo jej powrotu jeszcze w tym sezonie.
Optymistyczne wieści dobiegają z obozu Austriaków. Mistrz Olimpijski w zjeździe z Sochi – Mathias Mayer może powrócić do ścigania wcześniej niż było to spodziewane. Dokładny termin jego pierwszego występu po kontuzji pleców i naderwaniu więzadła bocznego w prawym kolanie z października nie jest jeszcze znany, ale udał się on razem ze swoją reprezentacją do Kanady, gdzie 26. listopada przeprowadzony zostanie pierwszy trening zjazdu przed zawodami PŚ. Czas pokaże czy zobaczymy Austriaka już w kanadyjskim Lake Louise, czy tez dopiero w Beaver Creek w Stanach Zjednoczonych. Może być też tak, że wyjazd za ocean będzie dla niego jedynie okazją do kibicowania swoim kolegom z drużyny.
Źródło: skiracing.com, skionline.ch
Marek Cielec