Nie mogłem znaleźć lepszego miejsca na ukończenie szóstego paszportu Worldlopet dającego mi szósty Dyplom Worldloppet Master. Po dosyć intensywnym sezonie startowym, w którym przebiegłem 10 maratonów, Engadin Ski Maraton był dla mnie swoistą „wisienką na torcie”, gdyż zawsze z ogromną przyjemnością uczestniczę w tym biegu rozgrywanym na dystansie 42 kilometrów techniką dowolną.
Ponadto wczesno wiosenna aura i słońce przyczyniają się zarówno do poprawy nastroju jak i błyskawicznej regeneracji po wyczerpującej zimie. Nie inaczej było i tym razem, kiedy zawitałem do ulubionego przez mnie miejsca zakwaterowania mieszczącego się 40 kilometrów od St.Moritz w miejscowości Savogni, gdzie widok z okna skąpanych w słońcu gór natychmiast wynagradza trudy podróży.
Po powrocie z Kanady, przebytej chorobie oraz odczuwających trudy startów pleców z lekkimi obawami podchodziłem do 3 ostatnich startów biorąc nawet pod uwagę rezygnację z ostatnich startów. Na szczęście po dwóch tygodniach niepewności mój organizm „doszedł do siebie” dzięki „magicznym” zabiegom sympatycznego fizjoterapeuty Pana Darka Klosy i z ogromną radością ukończyłem zaplanowane dwa ostatnie maratony, dając sobie przy okazji satysfakcję z uzyskanych wyników.
Engadin Ski Maraton rozgrywany był po raz 51 na trasie o długości 42,5 kilometra z Maloja do S-chanf. W biegu jak zwykle wzięła udział ogromna liczba uczestników w liczbie ok. 15000 startujących, co robi niesamowite wrażenie. Trasa biegu jest dosyć płaska i szeroka z kilkoma podbiegami, co może sprawiać wrażenie łatwego biegu. Jednak wysokość ok. 2000 metrów na której rozgrywany jest bieg może przysporzyć niejednemu uczestnikowi biegu spore trudności. Start biegu rozgrywany jest falowo, co powoduje że mimo ogromnej ilości uczestników biegu pierwsze ponad 10 kilometrów przebiega bardzo płynnie, aż do podbiegu zlokalizowanego w pobliżu skoczni olimpijskiej, gdzie należy odstać w kolejce od kilku do kilkunastu minut. Dalej trasa biegnie przez centrum miasta St.Moritz, gdzie zawsze można liczyć na żywiołowy doping zgromadzonych wzdłuż trasy kibiców. Od tego miejsca trasa staje się bardziej wymagająca technicznie, aż do półmetka zlokalizowanego w miejscowości Pontresina. Ostatnie kilometry zjazdów do Pontresina, zawsze wiążą się niebezpieczeństwem upadków mniej wprawnych technicznie zawodników. Nie inaczej było dla mnie i tym razem, gdy jeden z zawodników z impetem wjechał we mnie nie dając mi szans na wyratowanie się przed upadkiem. Na szczęście poza zbitym pośladkiem nie miało to dla mnie dodatkowych konsekwencji. Nie wszyscy mają w tym miejscu tyle szczęścia, o czym może świadczyć liczba złamanych kijków, których połamane części wtapiają się w krajobraz trasy. Dalej trasa, aż do samej mety, jest dosyć szeroka i bardzo widokowa.
Patrząc na organizację biegu zawsze jestem pod wrażeniem tego jak tak duża liczba uczestników jest sprawnie rozwożona przez autokary jeżdżące jeden za drugim dowożąc zawodników na start. Nie inaczej jest w drodze powrotnej, gdzie rzesza startujących korzysta z bezpłatnej kolei oraz autobusów. W St.Moritz gdzie mieści się biuro zawodów zorganizowane jest miasteczko dla zawodników z wieloma atrakcjami. W tym roku jedną z atrakcji była możliwość „spotkania” oraz wykonanie pamiątkowego zdjęcia z Dario Colognia, czterokrotnym zwycięzcą Engadin Ski maratonu i żywą legendą światowych biegów narciarskich.
Tegoroczny Engadin Ski Maraton zapamiętam jako miejsce, które odwiedziłem na zakończenie sezonu startowego i otrzymałem swój szósty Dyplom Worldlopet Master gold za ukończenie kolejnych 10 maratonów Ligii Światowej Biegów Masowych Worldloppet na długich dystansach.
Engadin Ski Maraton to jeden z moich ulubionych maratonów oraz miejsce, które gorąco polecam i do którego wracam z ogromną przyjemnością.
Andrzej Guziński