
Kiedy sześć lat temu po raz pierwszy przyjechałem do St. Moritz, aby wystartować w Engadin Skimarathon od razu zauroczyło mnie to miejsce z bajecznymi widokami dookoła, gwarantowanym słońcem podczas pobytu na miejscu oraz perfekcyjną organizacją maratonu narciarskiego, w którym co roku uczestniczy kilkanaście tysięcy biegaczy.
Nie inaczej było i tym razem, chociaż podróż na miejsce zorganizowałem inaczej niż zwykle, gdyż zdecydowałem się na przelot z Warszawy do Zurichu, by stamtąd udać się samochodem do miejscowości Savognin położonej 40 kilometrów od St. Moritz , która po raz czwarty była dla mnie bazą podczas pobytu w Szwajcarii. Z uwagi na opóźnienie samolotu z Warszawy podróż rozpoczęła się z małym dreszczykiem emocji, gdyż wiedziałem, że mogę zameldować się w hotelu do godziny 21.00, a opóźnienie powodowało, że stało się to niemożliwe. Pracownik bookingu też nie był w stanie mi pomóc. Na szczęście bezpośredni kontakt z właścicielem hotelu spowodował, że mogłem zameldować się na miejscu około północy.
Dzień przed startem udałem się do biura zawodów zlokalizowanym w zorganizowanym na tą okazję miasteczku zawodów w St.Moritz. Słoneczna pogoda zachęcała do przebywania na łonie natury i delektowania się znanymi widokami gór oraz do obowiązkowego spaceru po ulicach znanego kurortu.
Po powrocie do Savognin okazało się, że na szkolnym placu tuż obok hotelu odbywa się zjazd regionalnych orkiestr dętych prezentujących na scenie przygotowane przez siebie standardy big-bandowe w ciekawych aranżacjach. Każda z orkiestr prezentowała utwory zarówno na scenie jak i podczas przemarszu ulicami miasta. Orkiestry wyróżniały się nie tylko unikatową aranżacja utworów, ale przede wszystkim oryginalnymi strojami w połączeniu z zaskakującym makijażem (na zdjęciu poniżej). Niesamowity okazał się finał imprezy podczas którego kilkuset uczestników grało jednocześnie intonowane przez prowadzących znane standardy muzyczne. Chociaż dźwięki nocnego grania dochodziły do hotelu do samego rana nie przeszkadzało mi to w odpoczynku przed startem.
Start Engadin Skimarathonu odbył się jak zawsze z miejscowości Maloja, do której uczestników dowoziły autobusy. Pomimo kilkunastotysięcznej rzeszy uczestników logistyka przygotowana przez organizatorów była jak zwykle perfekcyjna. Na miejscu przed startem można było poczekać w ogrzewanych namiotach oraz rozgrzać się ciepłym napojem. Dzięki przygotowanemu falowemu startowi rzesza biegaczy spokojnie mogła przystąpić do startu z odpowiedniego sektora startowego. Szeroka, płaska i dobrze przygotowana trasa pozwoliła na swobodny bezstresowy bieg przez pierwsze kilkanaście kilometrów aż do miejsca pierwszego stromego i wąskiego podbiegu na którym niestety trzeba było jak zawsze odstać w kolejce kilkanaście minut. Później przejazd przez centrum St.Moritz i dalej trudniejszymi leśnymi ścieżkami z wąskimi podbiegami i zjazdami, na których wielu zawodników zaliczało upadki.
Dla mnie tym razem bieg skończył się na dwudziestym pierwszym kilometrze z uwagi na to że zdecydowałem się na start w półmaratonie. Na mecie czułem pewien niedosyt z uwagi na krótki dystans, ale z drugiej strony byłem zadowolony, że praktycznie bez zmęczenia udało mi się pokonać trasę kończąc zawody na 202 miejscu na ok 1000 uczestników, co z uwagi na dochodzenie do zdrowia po niedawnej operacji kręgosłupa było dla mnie przyzwoitym rezultatem.
Bieg na dystansie głównym wygrał znany zawodnik Dario Cologna. W biegach brało udział kilka osób z Polski zarówno na 42 jak i 21 kilometrów.
Cieszę się, że po raz piąty mogłem uczestniczyć w Engadin Maratonie, co docenili również organizatorzy, którzy z tej okazji wręczyli mi jubileuszową odznakę w postaci pamiątkowego znaczka.
Dla mnie Engadin Skimarathon jest jednym z lepszych maratonów w całej serii Worldloppet i zawsze z wielką ochotą wracam do tego miejsca.
Andrzej Guziński