Niektórzy twierdzą, że północna Norwegia ma tylko dwie pory roku. A są nimi biała i zielona zima. Biała zima dlatego, że temperatura powietrza spada poniżej zera wskazując kalendarzową zimę z gigantyczną pokrywą śnieżną, która utrzymmuję się miejscami aż 10 miesięcy- dając tym samym rajskie warunki dla miłośników sportów zimowych! Zielona zima natomiast, to określenie astronomicznego lata z temperaturą powyżej 10 stopni, utrzymująca się od maja czasem aż do września. Za kołem podbiegunowym warunki pogodowe kierują życiem mieszkańców, jednak zupełną normalnością jest kończyć sezon zimowy a doładniej nart biegowych w czerwcu! Dlaczego?
W tym roku zamknęłam swój sezon biegówek 1. maja na bezkresnym i ekstremalnym paśmie górskim Saltfjellet oddalonym od najbliższej cywilizacji o 50 km. Otoż, wybraliśmy to miejsce na zakończenie sezonu z wielu bardzo istotnych powodów. Po pierwsze swoją objętością i bezresnymi kilometrowymi dolinami, sprawia że od samego parkingu możesz śmiało iść 250km bez przerwy, idąc po wyznacznym szlaku lub wyznaczając swoją trasę- tak jak my to zrobiliśmy. Saltfjellet dzięki swoim warunkom klimatycznym oraz stosunkowo wysokiemu położeniu terenu wskazujące powyżej 600m n.p.m., sprawia że śnieg w czerwcu nie jest jeszcze do końca zlodowaciały ale delikatnie roztpiony zapewniając idealne warunki na niezapomniane WYPRAWY BIEGOWE!
Ponadto, rozciąga się tam drugi co do wielkości lodowiec w Europie-SVARTISEN, nadając arktyczny klimat temu oddalonemu od cywiizacji miejscu. Raj dla miłośników sportów zimowych, zarówno biegówek, jak i ski-turów czy zwykłych wędrówek w poszukiwaniu polarnego lisa dla mniej zaawansowanych ekoturystów. To właśnie tu przebiega granica wyznaczająca koło podbiegunowe oraz granica pomiędzy terytorium Lapończyków z północy i południa. Ciekawostką jest fakt, że granica wyznaczająca koło podbiegunowe jest w stałym ruchu i nieznacznie ale zmienia swoją szerokość geograficzną dryfując około 15 metrów rocznie. Linia koła podbiegunowego oznacza, że słońce właśnie w tym miejscu w lecie znajduję się przez 24 godziny powyżej horyzontu, tworząc dzień polarny.
na zdjęciu autorka tekstu, foto. archiwum autorki
W zimie natomiast wyznacza noc polarną charakteryzującą się brakiem słońca, lub występowaniem słońca poniżej horyzontu, umożliwiając tym samym podziwianie zjawiska zorzy polarnej o każdej porze dnia i nocy! U nas w okresie letnim słońce w ogóle nie zachodzi od połowy maja do połowy lipca. Natomiast w okresie zimowym słońce nie wschodzi przez 8 tygodni od grudnia do lutego. Ciekawostką jest to, że podczas nocy polarnej nie zapadają egipskie ciemności i noc nie jest tak ciemna jak zwykła noc, gdyż księżyc przejmuje rolę źródła światła, a gruba pokrywa śnieżna zapewnia lepszą widoczności.
Z Bodø na Saltfjellet jest zaledwie 120 km samochowej jazdy na wschód, co z reguły zajmuje ok 2 godziny. Z racji tego, że mam swojego wspaniałego szofera który kocha warunki zimowe, zawsze wykorzystuję ten długi czas w samochodzie na rozciąganie (tak jest to możliwe!) lub rozmowę z mamą na skype. Naszą wyprawę zaczęliśmy od parkingu Semska. Miejsce z którego prowadzi największa ilość szlakow turystycznych i tras biegowych. Z parkingu wyruszyliśmy około południa, a temperatura pierwszego maja na wysokości 650m n.p.m. wskazywała zaledwie 2 stopnie ciepła! Do tego silny wiatr o prędkości 12 m/s zmniejszał odczuwalną temperaturę powietrza o przynajmniej kolejnych 5 stopni. Warunki pogodowe w maju jak w środku samego sezonu zimowego w Polsce!
ciąg dalszy na blogu Gosi Dvorakovej TUTAJ oraz jeszcze więcej zdjęć.
Zapraszamy do lektury