tarcza

Dzisiejszy dzień jest jedyny taki w roku, to dzień w którym bez większych konsekwencji można napisać o kontrowersyjnych tematach, poruszyć ważkie tematy zupełnie serio mając nadzieję, że serio nie zostaną potraktowane. Lub odwrotnie, ale to już zostawiam domyślności i wyobraźni czytelników. Rzecz będzie o rewolucji w PZN.

 

Rewolucja czy czystka oba te określenia mają niezbyt pozytywne konotacje, kojarzą się z zamierzchłą erą komunizmu, czasami gdzie mało co było normalne i uczciwe, a większość rzeczy się „załatwiało” będąc uzależnionym od tego lub owego sekretarza. Ale jak mówi jeden z moich znajomych my tu nie o tym.

 

My tu,  parafrazując dalej znajomego o zmianach personalnych w Polskim Związku Narciarskim.

 

Otóż jak wieść gminna niesie, większość, jak nie wszyscy pracownicy serwisów zatrudnieni w PZN dostali lub dostaną w najbliższych dniach wypowiedzenia. Dotyczy to w 100% sztabu serwisowego kadr w biegach narciarskich. Jak wygląda sprawa trenerów, tego niestety nie wiem, ale i tam może się pozmieniać.

 

Miniony sezon to klęska personalna naszych biegów narciarskich i od razu uprzedzam nie chodzi o wyniki, a o zawodników, którzy nie wystartowali. Paulina Maciuszek i Kornelia Kubińska zdecydowały się na urlopy macierzyńskie, Sylwia Jaśkowiec – kontuzja, Ewelina Marcisz – kontuzja, Dominika Bielecka – kontuzja. Pięć zawodniczek z kadr PZN w tym sezonie nie startowało, nie licząc udziału Sylwii Jaśkowiec w MP Seniorów w Jakuszycach. U panów sytuacja wyglądała trochę lepiej, z tym, że nie jestem pewny czy określenie lepiej pocieszy Konrada Motora, który do spokojnych treningów będzie mógł wrócić najwcześniej w czerwcu. Zresztą sprawa Konrada to temat na osobny artykuł niekoniecznie z pierwszo kwietniową datą. Obiecuję (takie są zapewnienia redakcji), że do tematu wrócimy w najbliższym czasie.

 

W tym sezonie było  w składzie kadr więcej fachowców od przygotowywania nart niż zawodników, ale cóż na taki stan rzeczy PZN pracuje od lat. Teraz w/w fachowcy dostaną wypowiedzenia. Większość z nich pracuje na umowy zlecenia, ci mają jak mówi młodzież posprzątane, ci którzy mają umowy o pracę czują się względnie bezpieczni.  Czy czystka ma być czasowa, czy też postanowiono odchudzić pion serwisu nie wiem, zadaję sobie jednak pytanie co będzie jak wrócą do biegania „urlopowicze”. Przecież to łącznie sześć osób, sami sobie będą przygotowywać narty? Może być różnie.

 

Zresztą serwis to nie jedyne zmiany planowane po sezonie. Powołując się ponownie na ćwierkające wróbelki szykują się także poważne zmiany na samej górze. Dyrektor sportowy PZN Marek Siderek odchodzi na zasłużoną emeryturę, lub też jak mówi drugi wróbelek przenosi się jako pracownik naukowy do katowickiej AWF. Kto na jego miejsce? Tutaj są dwie możliwości, w grę wchodzi Łukasz Kruczek (tak, tak) lub też zajmujący się w chwili obecnej licencjami w PZN Jakub Michalczuk. Pierwszy jest autorem sukcesów Kamila Stocha, drugi przez kilka ładnych lat pełnił funkcję szef trenera kombinacji norweskiej. Jednak nadal nie będzie w PZN etatowego pracownika wywodzącego się z biegów narciarskich.

 

Jak się to wszystko skończy dowiemy się po pierwszym posezonowym zebraniu zarządu PZN, które ma się odbyć w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

 

Czy to co napisałem jest prawdą, półprawdą, czy g..prawdą także wyjaśni się w najbliższym czasie. Cierpliwości życzę.

 

Wasz

Tobiasz Poranek