
Trener Edward Budny po latach rozbratu z pracą szkoleniową w ubiegłym roku wrócił w roli trenera na trasy biegowe prowadząć dwójkę zawodniczek WKS Zakopane. Spotykaliśmy się najczęściej na zawodach Ligi Małopolskiej SZS, rozmawiając na różne tematy dotyczące sytuacji w naszych biegach narciarskich. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie propozycja publikacji wspomnień pana Edwarda na skipolu, zaskoczeniem i przyznaję wyróżnieniem, jestesmy w końcu małym portalem specjalistycznym. Nie mogłem się oprzeć, dlaczego? Przeczytajcie poniżej pierwszą część tekstu Edwarda Budnego o Janie Staszelu i nie tylko....
Przeżyłem ciężkie czasy szkoląc o 13 lat młodszego ode mnie zawodnika, u schyłku mojej kariery zawodniczej konkurenta z narciarskich tras biegowych. Trenerzy klubowi Jana robili wszystko, czego nie powinien robić żaden szanujący się szkoleniowiec ucząc zawodnika walki, która z rywalizacja sportową nie miała wiele wspólnego. Jan był naocznym światkiem jak jego „wychowawcy” wrzucili do ogniska dwie pary moich najlepszych nart startowych, które kupiłem w Norwegii za własne pieniądze. Biegając z Janem na pierwszej zmianie w biegach sztafetowych (Jan w KS „Start Zakopane, Ja w WKS Zakopane) doświadczyłem nie tyle od przyszłego adepta na mistrza, od którego byłem o dwie klasy lepszy, ale od jego trenerów zupełnie nie zrozumiałej dla mnie agresji i wrogości. Przez pierwsze kilometry od startu biegnąc razem w grupie, Ja pierwszy za mną jak cień Jan, otoczony gronem fanatyków, którzy wołali (Jasiek bij Budnemu po tyłach nart). Po kolejnym ataku agresji Jana przyspieszyłem na stromym podejściu i z ponad minutową przewagą czekałem na mecie na czupurnego chłopca.
Po trzech latach w 1973 r. spotkaliśmy się ponownie, Jan ciągle w roli obiecującego młodego biegacza narciarskiego, Ja w roli trenera kadry. Jan miał wszystkie niezbędne cechy, aby przedrzeć się przebojem do czołówki światowej w biegach narciarskich. Na moje szczęście późną jesienią w 1973 r. płk Lech Bafia Prezes PZN zatrudnił rosyjskiego trenera Iwana Kondraszowa na etacie koordynatora w biegach narciarskich. Dla mnie był to wymarzony układ, radziecki trener był od pierwszej chwili absolutnym autorytetem dla Jana, ja za plecami Rosjanina mogłem bez przeszkód realizować własny program szkoleniowy, który Iwan Kondraszow popierał bez zastrzeżeń. Co równie ważne Iwan był uważany przez centralne władze sportowe za absolutną wyrocznie w biegach narciarskich wychodzącą z założenie, że każdy trener radziecki musi być mistrzem w swoim zawodzie. Podział ról pomiędzy nami był klarowny, Iwan firmował biegi narciarskie na zewnątrz a mnie przypadł w udziale warsztat szkoleniowy. Powoli dzięki Iwanowi, krok za krokiem udało nam się wyposażyć naszych zawodników w najwyższej klasy sprzęt sportowy.
W styczniu 1974 r. biorąc udział w międzynarodowych zawodach we włoskim kurorcie narciarskim Castelrotto nieopodal Bolzano Iwan zakupił w sklepie sportowym 3 pary nart biegowych zupełnie nieznanej dotąd firmy austriackiej Kneissl. Do tej pory najlepsze narty biegowy produkowały firmy skandynawskie: Karhu, Jorvinen - Finlandia, Esdby, Jendbergi - Szwecja, Landsen - Norwegia do produkcji używając różnego rodzaju gatunku drewna: brzozy fińskiej, hikory, balsy, czy liany. Natomiast narty zakupione przez Iwana firmy Kneissl wyprodukowano w całości z tworzyw sztucznych. Narty firmy Kneissl charakteryzowały się niezwykłą wytrzymałością, elastycznością, lekkością i co najważniejsze były dużo szybsze od nart tradycyjnych, ale równocześnie bardzo drogie (150 USD za jedną parę). Zakup nart był możliwy tylko dzięki pozycji Iwana, który w szczególny sposób podchodził do naszych przepisów dewizowych i zamiast zwroty kosztów podróży wpłacać do kasy państwowej kupował za nie niezbędny sprzęt biegowy. Zakupiony sprzęt został następnie rozdany zawodnikom w myśl leninowskiej zasady: każdemu według zasług i potrzeb. Widząc Iwana kupującego najlepszy a co za tym idzie najdroższy sprzęt biegowy włosy stawały mi ze strachu na głowie, ale tylko takim sposobem udało nam się wyposażyć zawodników w najwyższej klasy sprzęt i już nic nie stało na przeszkodzie, aby włączyć się do rywalizacji o najwyższe światowe trofea.
Po nawiązaniu ścisłej współpracy z Kierownikiem Katedry Fizjologii prof. dr. hab. Adamem Klimkiem z AWF Kraków mogłem podnieść swój warsztat szkoleniowy na kolejny wyższy poziom. Na główną bazę treningową wybraliśmy nasze rodzime Tatry. Prof. Adam Klimek uważał trening w średnich górach (1000 do 2200 m. n.p.m.) za optymalny dla konkurencji wytrzymałościowych. Spoglądając wstecz na nasze poczynania okazuję się, że nowoczesnością zajęć treningowych wyprzedziliśmy epokę o przynajmniej 20 lat a nas z kolei o 15 lat wyprzedził trener Józef Zubek, wraz z współpracownikami, wybitnymi specjalistami lekarzami: Dyrektorem KBK dr. Janem Spławińskim i himalaistą dr. Jerzym Hajdukiewiczem. Zawodnicy szkoleni przez trenera Józefa Zubka przed olimpijskimi eliminacjami do Squaw Valley spali w namiocie tlenowym na Kasprowym Wierchu, a że zawody przeprowadzono na Hali Gąsienicowej mieli nad pozostałą grupą eliminujących się zawodników dużą przewagę. Niestety na Igrzyskach Olimpijskich eksperymentu nie zdołano powtórzyć z przyczyn technicznych a szkoda gdyż odbywały się na porównywalnej wysokości z Kasprowym Wierchem. Środowisko narciarskie do eksperymentów ekipy trenera Zubka podeszło jak lis do jeża lekceważąc nowatorskie metody bezpośredniego przygotowania startowego (BPS).
Tuż po skończeniu kariery zawodniczej i zdobyciu uprawnień trenerskich w 1970 r. na AWF Kraków Prezes PZN Pan Lech Bafia powierzył mi indywidualne przygotowanie mojej Żony Weroniki Krystyny do startu na ZIO Sapporo w 1972 r. Po zmianie techniki i formy przygotowań (co nie jest takie łatwe u zawodniczki z 15-to letnim stażem zawodniczym), żona wdarła się przebojem do czołówki światowej. Zaczęła się na warunkach partnerskich dobrze układać współpraca w biegach kobiet, między trenerem kadry mgr Stefanią Biegun a moją skromna osobą. I gdyby wydawało się, że nareszcie jest szansa na zdobycie medali tak indywidualnie jak w biegu sztafetowym tuż przed startem olimpijskim w Sapporo Stefanię Biegun zastąpił dr. Szymon Krasicki i zaczęło się....
Edward Budny
Zakopane, dnia 1 kwietnia 2011 r
foto.tvp.sport.pl
ciąg dalszy tekstu Edwarda Budnego we wtorek 29 marca.
***
Notka o autorze, źródło Wikipedia.org
Edward Budny (ur. 24 maja 1937 w Kozach koło Bielska-Białej), polski biegacz narciarski i trener.
Wychowawca najlepszych biegaczy w historii polskiego narciarstwa (Józef Łuszczek, Jan Staszel), olimpijczyk z Innsbrucku (1964). Syn Jakuba i Marii Górna, absolwent Liceum dla Pracujących w Zakopanem (1970) i Studium Trenerskiego przy krakowskiej AWF.
Narciarz - biegacz (175 cm, 68 kg), reprezentant Kolejarza Bielsko-Biała (do 1957) i WKS Zakopane (1957-1970), podopieczny trenerów: Bolesława Kruczka (klub), Tadeusza Kaczmarczyka i Tadeusza Kwapienia (kadra). 5-krotny mistrz Polski na 15 km (1963, 1970), 30 km (1967) i 4 x10 km (1967, 1969). 14-krotny wicemistrz kraju: na 15 km (1964, 1967-68), 30 km (1964, 1968, 1970), 50 km (1969) i 4x10 km (1960-61, 1963-66, 1968). Uczestnik MŚ: 1962 Zakopane: 22 m. (15 km), 1966 Oslo: 32 m. (30 km), 7 m. (4x10 km), 1970 Szczyrbskie Jezioro: 55 m. (15 km), nu. (30 km). 2-krotny medalista III Mistrzostw Armii Zaprzyjaźnionych 1967 Oberhof (2 m. - 30 km, 1 m. - 4 x10 km - partnerzy: Wawrzyniec Gąsienica, Bronisław Gut, Józef Rysula ).
Do historii polskiego sportu wszedł przede wszystkim jako wybitny szkoleniowiec, trener kadry narodowej biegaczy narciarskich (1973-1982), wychowawca m. in. dwóch medalistów MŚ: złotego - Józefa Łuszczka (Lahti, 1978, 15 km) i brązowego - Jana Staszela (Falun, 1974, 30 km). Wydaje się, że był pierwszym w polskim narciarstwie, który zrozumiał i wprowadził zasady nowoczesnego treningu i prawidłowego odżywiania się zawodników (owocowe mikstury dla podopiecznych męża w kadrze przygotowywała małżonka trenera, znakomita zawodniczka i trenerka Weronika Stempak-Budny).
Mistrz Sportu. Trener Roku (1978) w plebiscycie czytelników Przeglądu Sportowego. Działacz Tatrzańskiego Okręgu Związku Narciarskiego. Żonaty (z W. Stempak od 23 czerwca 1962) ma dwoje dzieci: córkę Danutę (1963) i syna Tomasza (1976). Mieszka na Antałówce.