planica

40 mln euro i osiem lat pracy kosztowało wybudowanie Planica Nordic Centre. Słoweńcy zyskali ośrodek, w którym ciało samo prosi o trening. A gospodarze o duże imprezy.

 

Zlokalizowana tuż przy włoskiej i austriackiej granicy Planica przez dekady doczekała się w międzynarodowym narciarstwie statusu miejsca kultu. I to nie tylko z perspektywy rokrocznie kończących tam sezon skoczków, ale też tysięcy odwiedzających dolinę kibiców. I nic dziwnego. Otoczona Alpami Julijskimi przestrzeń to piękno w najczystszej postaci. A po ośmiu latach sportowej rewolucji – raj narciarstwa klasycznego.

 

 

Problemy zostawili za sobą

 

Centrum uroczyście otworzyli w piątek premier Miro Cerar, minister sportu Maja Makovec Brenčič i dyrektor Instytutu Sportu w Planicy Jelko Gros. Przez całą sobotę trwał na obiekcie dzień otwarty, w którym kompleks odwiedziły tłumy mieszkańców. Ale to akurat nie dziwi – wokół wydarzenia od lat było w Słowenii bardzo głośno. Finisz ośmioletnich prac opisały wszystkie największe media w kraju.

 

- To piękny dzień dla słoweńskiego sportu. Planica dziś oficjalnie stała się podstawowym ośrodkiem przygotowawczym dla wielu ekip sportowych. Otwieramy nie tylko obiekt, ale też ogromne nowe możliwości – mówił podczas ceremonii Gros. W piątek nikt nie zwracał już uwagi, że osiem lat to dużo nawet jak na tak skomplikowaną inwestycję. Nie wspominano też m.in. problemów z mamucią skocznią, na której prace przez kilka miesięcy praktycznie wstrzymano. W piątek i sobotę najważniejsze były cztery tematy: mistrzostwa świata w 2021 roku, czempionat w lotach (2020), styczniowy Puchar Świata w biegach i zjazdy ponad półkilometrową tyrolką wzdłuż zeskoku Letalnicy.

 



85 do 15

 

Ośrodek w Planicy ma właściwie wszystko, co potrzebne. A jeśli nie wszystko, to reszta zostanie wkrótce dobudowana. Zaczynając od jedynego na świecie kompleksu ośmiu skoczni narciarskich w jednym miejscu, przez boisko do piłki nożnej, tunel aerodynamiczny, komorę hiperbaryczną, korty, domy rozgrzewkowe, tunel narciarski o długości 800 metrów, rezerwuar wody potrzebnej do sztucznego naśnieżania, 3 km rolkostrady i trasy biegowe spełniające restrykcyjne wymogi FIS. Tych, jak podają słoweńskie media, wybudowano 7 tys. metrów, jednak cały organizm liczy ich prawie siedem razy tyle. Okoliczne lasy przecinają rekreacyjne pętle w pobliżu Planicy, Rateče, Tamar i Kranjskiej Gory.

 

ZOBACZ PLIK Z PREZENTACJĄ OŚRODKA

 

Ile to wszystko kosztowało? Niemało, bo ok. 40 mln euro, przy czym są to wartości bez podatku. Co ważne, Słoweńcy z własnej kieszeni włożyli w inwestycję raptem 15% przy aż 85% dofinansowania z Unii Europejskiej. Sama część biegowa kosztowała 15,5 mln euro.

 

Gospodarze liczą (i słusznie), że ośrodek stanie się magnesem dla trenujących i oglądających. Mają też nadzieję na roczne zyski w wysokości ok. 1 mln euro, które pokryją koszt utrzymania centrum. Z racji, że nie powołano tam spółki handlowej, ludzie z Planicy nie muszą wykazywać zysku przed właścicielem. A właściwie właścicielami, bo ośrodek należy do państwa. Plan finansowy zakłada, że jedną trzecią przychodu dostarczy do kasy turystyka, resztę – sportowcy i fani nabywający bilety na organizowane tam wydarzenia. Jelko Gros obiecał, że jeśli uda się wychodzić z pieniędzmi na plus, ceny korzystania z obiektów zostaną obniżone.

 

 

To teraz MŚ

 

Nikt w Słowenii nie wyobraża sobie, by z tak kompleksowym ośrodkiem w tak kochającym sporty zimowe państwie Planicy nie przyznano na 2021 rok mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Największa tamtejsza skocznia wielokrotnie gościła w przeszłości czempionat globu, ale były to wyłącznie zawody w lotach narciarskich. Czyli średnio istotne.

 

Słoweńcy swoją kandydaturę zgłaszają już po raz trzeci i tym razem wydaje się, że przeszkodzić może im tylko norweskie Trondheim. Co prawda kraj ten dostałby MŚ już po 10 latach od ostatniej tak dużej imprezy (Oslo 2011), ale jeśli porównać bezpieczeństwo finansowe i siłę lobby poszczególnych krajów wśród działaczy FIS, szanse mekki skoków narciarskich nie są wcale tak duże. A przecież w wyścigu bierze jeszcze udział przeładowany komercją Oberstdorf.

 

Argumentem dla wybierających może być sukces organizacyjny zaplanowanych w Planicy na 16 i 17 stycznia 2016 roku biegów Pucharu Świata. Bo to, że loty Słoweńcy robią jak nikt inny na świecie jest jasne. Ale nowe Nordic Center chce i zasługuje na coś więcej.

 

Michał Chmielewski

inf.własna/rtvslo.si, sloveniatimes.com

fot. Facebook