medal

Wczoraj odniosłem nie lada sukces. Po zwycięstwie w III Biegu Popradzkim spodziewałem się fotoreporterów, wywiadów itp. a tu nic… Tak wiec dziś jako redaktor SKIPOLA – patrona medialnego biegu nadrabiam zaległości i napiszę kilka spostrzeżeń po biegu.

 

Jak ocenię trasę biegu? Mogę powiedzieć, że opad śniegu dał mi zwycięstwo. Jestem trochę lżejszy oraz biegam mniej siłowo od Kuby – wczoraj mojego największego konkurenta w biegu. Trasa była przygotowana bardzo dobrze, lecz dużej ilości śniegu nie da się ubić z dnia na dzień. W trakcie biegu każde odbicie i pchnięcie, które „idzie w śnieg” kumuluje zmęczenie i to zdecydowało o moim sukcesie.

 

Czyli taktyką było zamęczenie rywali? Nie do końca. Chciałem na końcowe metry dobiec w jak najmniejszej grupie i szukać szans na finiszu, a to osiągnąć można tylko narzucając wysokie tempo podczas biegu. Czułem się dobrze i dlatego prowadziłem przez większość dystansu, a na największym podbiegu na trasie zobaczyłem swoją szansę i zaatakowałem. Na szczycie miałem kilkanaście sekund przewagi, które dowiozłem do mety.

 

Jak ocenię organizację biegu? W skali szkolnej na 5+. Pozytywnym zaskoczeniem było wywiezienie nas na trasy, gdyż w harmonogramie wyjazdowym uwzględniłem wyjście na nogach. Później start – kolejne miłe zaskoczenie. Organizatorzy poprosili o ustawienie się na starcie według umiejętności i startujący zastosowali się do próśb, dzięki czemu stałem w pierwszym rzędzie bez przepychanek i kłótni. Jest to bardzo mądre posunięcie, ponieważ szybsi zawodnicy stojąc za wolniejszymi wyprzedzając mogą stwarzać zagrożenie dla zdrowia i sprzętu pozostałych uczestników biegu. I tu mój apel do wszystkich. Znajmy swoje miejsce w grupie. Start z pierwszych rzędów może dać nam 5 sekund na całej trasie, a złamanie kija lub poturbowanie przez szybszego przepychającego się z tyłu rywala często niweczy cały nasz wysiłek już na prostej startowej. Sam często wolę stanąć za lepszym zawodnikiem i korzystać z jego pracy na starcie. Wracjąc do organizacji. Catering i zwożenie w dół również przebiegało sprawnie. Jedyne zastrzeżenie mam do ceremonii nagradzania, która była zbyt długa.

 

Trasa? Bardzo przyjemna. Trochę płaska, ale jako że przygotowana dla amatorów dobrze, że nie przypominała drugiej Kubalonki. Mimo to bieg wymagał ciągłej pracy i nie było miejsc by móc „wieźć się” oraz w drugą stronę również nie było stromych podbiegów i zjazdów. Mam stosunkowo blisko bo ok. 50km do Piwnicznej i z pewnością jeszcze w tym sezonie przyjadę na trening lub dwa.

 

Radek Koszyk

 

PS. Dlaczego takie zdjęcie? Przedstawia ono dwa medale jeden z Biegu Popradzkiego (za uczestnictwo natomiast nagrody rzeczowe i puchary były jeszcze okazalsze) natomiast drugi za drugie miejsce w Pucharze Polski – Bieg na Igrzyska w Ustjanowej. Mam nadzieję, że ten obrazek pokazuje dlaczego (poza formą treningu) zawodnicy również startują w zawodach amatorskich.