rodzice

Po raz drugi miałem okazję uczestniczyć w Pucharze Świata w Szklarskiej Porębie.  Po raz kolejny było to dla mnie fajne przeżycie. Ale zacznijmy od początku.

 

Piątek spędziłem na oglądaniu zawodniczek i zawodników na oficjalnym treningu. O warunkach i przygotowaniu trasy napisano już masę tekstów i gratulacji więc nie będę się o tym rozpisywał Uderzyła mnie ogromna dyscyplina wśród ekip sportowych Myślałem że dzień przedstartowy to totalny luz a tutaj zauważyłem że jednak wszystko odbywa się na komendę Trener mówi - wszyscy z nart - zawodnicy wypinają narty. Trener pokazuje - wszyscy ćwiczą wypad na finiszu i już cała ekipa karnie gęsiego atakuje "kreskę" słuchając wskazówek jak zrobić wypad nogą przed sprintami w sobotę. Korzystając z okazji zamieniłem parę słów z Amerykankami, które obok miejsca w którym stałem miały swoją zbiórkę z trenerem. Dziewczyny zza oceanu są przesympatyczne, rozmowne i bardzo przyjaźnie nastawione do otoczenia.
 
Zacznijmy od organizacji. Nie wiem czy poprzez debiut w 2012 roku czy poprzez wskazówki fachowców z FISu trzeba przyznać że organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Dobrym rozwiązaniem jest zupełne wyrzucenie parkowania pod Polaną Jakuszycką  samochodów. Ludzi było trochę mniej względem debiutu sprzed dwóch lat (część kibiców na szczęście wybrała PS w skokach) lecz mimo wszystko niewyobrażalnym jest by wszyscy CI ludzie przyjechali i pomieścili się tam autami. Transport polegał na kursujących wachadłowo autobusach relacji Szklarska Poręba - Polana Jakuszycka. Dodatkowym usprawnieniem była komunikacja szynobusu (pociągu) który jeździł wg rozkładu na tym samym odcinku (15 minut pięknych widoków na Izery, Szrenicę i lasy.). Dla formalności dodam tylko, że opłata za transport była wliczona w cenę biletu na zawody.

Na samej Polanie dało się odczuć dreszczyk wielkiej imprezy Nie wiem czy na innych działa to podobnie, ale ta cała wielka infrastruktura zawodów poprzez reklamy, banery, bandy, kamery, bramki startowo-metowe - to wszystko widziane live wywołuje u mnie dreszcz emocji! To co widzimy w telewizji tutaj mamy na wyciągnięcie ręki - setki osób z obsługi podzielonych fachowo na określone funkcje (plastrony z opisem kto sie czym zajmuje i na jakim odcinku np. START/FINISH, TEAM, TIME CONTROL, etc.). Organizacja ruchu publiki w mojej opinii wzorowa - jasne komunikaty, jasne oznaczenia, duża ilość obsługi/ochrony - czułem sie komfortowo.

Co do samej imprezy jako eventu masowego osobiście mam mieszane zdanie. Wedle zwyczaju chyba w całej Europie cały czas musi być cyrk i show - w efekcie dwóch prowadzących konferansjerów próbuje z lepszym lub gorszym stylu angażować publikę do interakcji. Niemniej jednak to co mi nie odpowiadało ,  sądząc po reakcjach w większości zadowalało publikę - i ten fakt uznałem bez pretensji - wszak ma to tak wyglądać by większości się podobało. Mając kupione bilety na sektor A wytrzymałem tam... 20 minut. Ogłuszające z głośników disco skłoniły mnie do poszukania sobie innego miejsca. Udało mi sie tego dokonać lokując sie po przeciwnej stronie trybun - bardziej w głąb trasy stojąc przy samej bandzie. Unikając ryku głośników stałem przy samej trasie. Wrażenia kapitalne - czy poprzez obserwacje pojedynczych zarodników/zawodniczek (klasyfikacje sprintów), czy oglądając biegi masowe - wrażenie zawodników śmigających przed nosem ogromne! (z niestety smutną konstatacją, że nigdy nie osiągnę takich prędkości na biegówkach :-().

Podczas zawodów z przykrością musze stwierdzić, że polscy kibice prezentują naprawdę w większości jarmarczny poziom kibicowania, kompletnie nie rozumiejąc jak powinna wyglądać relacja kibica do wszystkich startujących. Jeśli część (de facto tylko i wyłącznie dzięki sterowaniu przez konferansjerów) potrafiła w jakiś aktywny sposób kibicować jakimkolwiek innym startującym poza Justynie Kowalczyk, tak zwykli kibice stojący w moim zasięgu wzroku kompletnie takiej postawy nie rozumieją. Potrafiąc rozpoznać
(i to w ostatniej dopiero sekundzie) wyłącznie Justynę Kowalczyk kompletnie mieli gdzieś wszelkich innych NASZYCH REPREZENTANTÓW nie mówiąc już o reprezentantach innych narodów. Jakże było mi przykro gdy spędzając przy trasie cały dzień w towarzystwie rodziców Andy`ego Newella oraz Idy Sargent (na zdjęciu, fot:autora) widziałem jak żywiołowo kibicują WSZYSTKIM, a w szczególności POLSKIM BIEGACZKOM/BIEGACZOM przy równoczesnej ZUPEŁNEJ INDOLENCJI naszych rodaków. Uzmysłowiłem sobie wtedy smutno, że polski kibic kompletnie nie rozumie tak naprawdę istoty sportu samego w sobie. Plemienno-prymitywna relacja "Justyna kontra wszyscy inni" zaprezentowała mi niestety strasznie marny poziom polskiego kibicowania. Zupełnym wstydem była dla mnie sytuacja gdy wracając z państwem Sargent do pociągu widziałem wiele pijanych osób wulgarnie i chamsko zachowujących się wobec reszty.

Niemniej jednak abstrahując od tych przykrych wszystkich sytuacji i postaw Puchar Świata w Szklarskiej Porębie po raz drugi pokazał, że jest świetną imprezą. Dla mnie osobiście był to niezapomniane przeżycie i na 100% przy następnej okazji pojawię się tam znowu.

 
Witold Zamorski - Kraków