Wyjazd do Szklarskiej Poręby na Puchar Świata w biegach narciarskich na zawsze pozostanie w mojej pamięci, między innymi ze względu na to iż był to mój pierwszy wyjazd na imprezę tej rangi w biegach narciarskich. Na wyjeździe udało mi się poznać wielu wspaniałych ludzi, wśród nich byli także biegacze narciarscy z Rosji, i nie tylko, których miałem przyjemność poznać w hotelu Bornit, w którym nocowali.
[Od Skipol-a - poniższy tekst to autorska relacja okiem jednego z kibiców obecnych w Szklarskiej Porębie. Jeśli też chciałbyś podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami na temat PŚ w Polsce - napisz do nas]
Cała przygoda zaczęła się w piątek kiedy przyjechałem do Szklarskiej Poręby po długiej męczącej 9-godzinnej podróży z Wisły gdzie odbywał się Puchar Świata w skokach narciarskich dzień wcześniej. Po przyjeździe zakwaterowałem się w moim noclegu i od razu wyszedłem aby pozwiedzać okolice, które zrobiły na mnie naprawdę wielkie wrażenie, ale to był dopiero początek dobrego. W oddali zobaczyłem duży napis na budynku Bornit, wtedy już wiedziałem że niektóre zespoły wśród biegaczy będą nocować w tym właśnie hotelu. Postanowiłem wówczas zbadać, które ekipy nocują w tamtym miejscu. Szedłem ulicą Mickiewicza, niezwykle męczącą do góry drogą i po chwili okazało się że trafiłem na wspomniany wyżej Bornit. Na początku brakowało mi odwagi aby tam wejść mimo iż można było bez problemu dostać się do środka. Kiedy siedziałem przed Bornitem wychodziła moja ulubiona ekipa Rosji na trening, mijali mnie, a ja zaniemówiłem, ponieważ po raz pierwszy w życiu widziałem ich tak blisko, oni byli zaraz koło mnie, to właśnie było moje wielkie marzenie aby ich zobaczyć na żywo. W końcu po prawie dwóch godzinach stania pod hotelem wszedłem do środka i tam udało mi się zagadać do Julii Ivanovej.
Nie ukrywam, że bardzo pomógł mi w tym kolega Piotrek Walkowiak, którego spotkałem w środku wspomnianego hotelu. Bardzo dziękuję mu za to, że tam był koło mnie. Bez niego pewnie nie miałbym odwagi podejść do Julii. Udało mi się zrobić z nią zdjęcie i przyniosła mi kilka kart z autografami, dla mnie było to ogromne przeżycie. Za chwilę ta sama sytuacja miała miejsce w przypadku Alexey’a Petukhova, który również dał mi kilka swoich kart z autografami zrywając się specjalnie z kolacji aby mi je podarować. Byłem bardzo szczęśliwy z tego powodu, gdyż marzyłem o jego autografie.
Następnego dnia rano pojechałem na Polanę Jakuszycką i o ile w centrum Szklarskiej Poręby w ogóle nie było śniegu, to na Polanie tego śniegu było naprawdę pod dostatkiem. Pogoda była słoneczna wymarzona na bieganie. Zobaczyłem biegaczy rozgrzewających się na trasie, oczywiście wypatrywałem moich ulubieńców czyli Rosjan i Kazachów. Wiedziałem, że na liście startowej znajduje się mój ulubiony biegacz narciarski Alexey Poltoranin i po chwili ujrzałem go na trasie, nie ukrywam że zacząłem piszczeć na jego widok. Ludzie popatrzyli na mnie ale nie byli zdziwieni, byłem pewny, że rozumieli, że spotkałem na żywo swojego idola. Marzył mi się jego autograf ale niestety nie miałem okazji aby go zdobyć, mimo to nie załamuję się bo w życiu nauczyłem się, że jak się czegoś bardzo pragnie to się w końcu to spełni.
Na sektorze kibicowałem Justynie Kowalczyk i pozostałym Polakom i Polkom, ale również Rosjanom i Kazachom. Byłem mega uradowany kiedy okazało się, że cała trójka czyli Poltoranin, Ragozin i Volotka awansowali do ćwierćfinału sprintu stylem dowolnym. Byłem zaskoczony przede wszystkim postawą Romana Ragozina, który wszedł z świetnym 12 czasem. Potem mimo, że odpadli wszyscy w ćwierćfinale, nie załamałem się, bo przecież i tak cała trójka punktowała w zawodach Pucharu Świata, a wtedy wiedziałem, że Alexey nie zawsze dobrze biega stylem łyżwowym i na pewno nazajutrz się zmobilizuje.
W przerwie między eliminacjami a ćwierćfinałami okazało się że byłem na sektorze razem z rodzicami jednego ze słoweńskich biegaczy, nie znałem go do tej pory. O ile dobrze pamiętam nazywał się Luca Grostincen. Mimo iż był mi nieznany zapytałem go o kartkę z autografem wtedy jego matka zaproponowała, że wyśle mi jego zdjęcie z podpisem, na co zgodziłem się z uśmiechem na twarzy.
Pani Grostincen okazała się bardzo sympatyczną kobietą. Kiedy zawody wygrała Kikkan Randall pomyślałem sobie, że to było do przewidzenia. Natomiast byłem bardzo szczęśliwy z występu Sylwii Jaśkowiec, która była 4. po upadku Laurien Van Der Graaff i Jessie Diggins. Szkoda mi było obu biegaczek, a zwłaszcza Laurien, która jest jedną z moich ulubienic na trasach biegowych.
Po zawodach busem z Polany Jakuszyckiej udałem się do Szklarskiej Poręby do siebie do noclegu. Ale chwilę później poszedłem pod hotel Bornit tam gdzie byłem dzień wcześniej. Mój cel był jeden zdobyć jakiekolwiek kartki z autografami. No i cel został spełniony uzbierałem około 30 autografów w większości od Rosjan. Bardzo mi na ich kartach zależało, ucieszyłem się z kartek które dostałem od najsympatyczniejszego chyba biegacza z Rosji czyli Evgeniy’a Belova, któremu życzyłem powodzenia nazajutrz w biegu na 15 km klasykiem, zwłaszcza że tym stylem Evgeniy biega bardzo dobrze. Życzyłem mu również jak najlepszego występu w Soczi. Podziękował po rosyjsku i ukłonił się przede mną co było dla mnie niezapomnianym przeżyciem tak samo jak rozmowa z Kinkan Randall i Laurien Van Der Graaff, która rozpoznała mnie wśród swoich znajomych na Facebook’u. Także Simi Hamilton okazał się bardzo miły, ponieważ od niego dostałęm aż 4 kartki z autografami mimo iż prosiłem o 3, to było bardzo miłe z jego strony, a na dodatek na końcu dopowiedział Lukas, thanks for your support, czyli dziękuję za wsparcie. Byłem bardzo szczęśliwy opuszczając Bornit.
Niedzielny poranek przywitał nas na Polanie Jakuszyckiej mgłą, która z biegiem czasu jednak zniknęła. Mgła zelżała w sam raz kiedy biegacze szykowali się na start. Niezapomnianym przeżyciem było kiedy Denis Volotka zobaczył moją flagę Kazachstanu i zaczął do mnie machać, odmachiwałem mu i życzyłem powodzenia. Stawiałem na Poltoranina w tym biegu i liczyłem także na Evgeniy’a Belova. No i się nie zawiodłem! Evgeniy zajął 2. natomiast Aleksey 3. lokatę. Wygrał inny Rosjanin Maxim Vylegzhanin, który specjalizuje się na jeszcze dłuższych dystansach stylem klasycznym. Piszczałem z powodu rosyjskich zawodników, którzy zdominowali niedzielne biegi. Kiedy jednak przyszedł czas na biegi kobiet wiedziałem że zwyciężczyni może być tylko jedna. Solenizantka Justyna Kowalczyk nie zawiodła oczekiwań licznie zgromadzonych polskich kibiców na stadionie i wyprzedziła Rosjanki Julię Tchekalevą, której 2 miejsce i tak było sukcesem, gdyż Rosjanka lepiej biega stylem łyżwowym, oraz przed Julią Ivanovą, która wyprzedziła na ostatniej pętli Niemki Denise Herrmann i Claudię Nystad.
Byłem bardzo zadowolony z występu ekipy rosyjskiej, która jednego dnia zajęła 4. miejsca na podium. W przerwie pomiędzy zawodami kibice wokół mnie zgromadzeni chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcie, ponieważ miałem na sobie czapkę i szalik z barwami rosyjskimi, było mi z tego powodu bardzo miło. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy tak jak skończyła się moja przygoda z Pucharem Świata w Szklarskiej Porębie. Jednak mam nadzieję że za 2 lata wrócę tu i osiągnę więcej swoich celów jak np. zdobycie kolejnych autografów których wciąż bardzo brakuje mi w mojej kolekcji.
Lukas Dmitry Rogalevski