Rywalizacja w Pucharze Świata w Szklarskiej Porębie – Jakuszycach co prawda jeszcze się nie rozpoczęła, natomiast mamy już za sobą pierwszy trening, a idąc tym tropem pierwsze wrażenia.
Zaczynając od najważniejszego z perspektywy panującej pogody podczas przygotowań do zawodów to trasę oceniam, jako duży plus. Pokrywa nawiezionego śniegu wynosi od 20 do 50 cm, szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że organizatorom uda się go tyle przywieźć i nasypać. Warunki panujące na trasie są bardzo szybkie, wszędzie jest twardo i szeroko. Na dzisiejszym oficjalnym treningu przebiegłem ok. 15-20 km i na ślizgach nie znalazłem nowych zarysowań i uszkodzeń. Śnieg może i nie jest pierwszej czystości, ale miejscami jest wciąż dosypywany i dowożony na trasę, dlatego patrząc z perspektywy Oberhofu i Asiago nie powinniśmy się przejmować pojawiającymi się hasłami o odwołaniu zawodów.
Nigdy nie byłem na zawodach rangi Pucharu Świata i może dlatego pewien szczegół różniący Slavic Cup czy Mistrzostwa Polski Seniorów zrobił na mnie ogromne wrażenie. Na pierwszy rzut oka zawodnicy dość leniwie poruszali się po trasie, tylko co jakiś czas ktoś robił krótki interwał. Przebiegł Włoch, później Niemiec, dwóch Kanadyjczyków, za nimi trzech Rosjan i tak można by wymieniać, ale najważniejsze jest to, że wszyscy biegli tak samo mocno. Wszystkim zaobserwowanym zawodnikom „trasy ubywało w oczach”. To nie było trzech, pięciu czy dziesięciu facetów, którzy przyjeżdżają na zawody by je między sobą rozegrać, a pozostali są dodatkiem, który od czasu do czasu napsuje trochę krwi. To było 50 mężczyzn gotowych na jutrzejsze zwycięstwo. Dopiero w momencie, gdy sobie to wszystko uświadomiłem zrozumiałem, że nie banery i szczelnie ogrodzona trasa, nie telewizja i nagrody finansowe, ale poziom prezentowany przez zawodników tworzy tę szczególną pucharową atmosferę.
Kilka świeżych spostrzeżeń na temat ekip. W mojej ocenie najlepiej prezentowała się żeńska drużyna Amerykańska sprawiając wrażenie naprawdę zgranego zespołu. Pierwszy raz zobaczyłem dziewczyny jak wyjeżdżały z hotelu na trening. Uśmiechnięte i wesołe szły do autobusu, tylko Jessica Diggins biegła za nimi trochę spóźniona… Na treningu również biegały w grupie rozmawiając sobie, a kończąc robiły sobie wspólne zdjęcia oraz pozowały do zdjęć kibicom, z każdym zamieniając 2-3 zdania. Tu najbardziej rozchwytywana była Kikkan Randall, która za każdym razem słysząc „Hi Kikkan” uśmiechała się i odpowiadała „Hi”. Drużyna niemiecka potwierdziła tylko moje wyobrażenia: porządek, dokładność i dyscyplina – Niemcy wykonali chyba najwięcej testów nart w czasie mojego pobytu na trasie.
I na koniec troszkę zawiedziony jestem tylko tym, że albo nie udało mi się tego dostrzec albo każda reprezentacja obraca się tylko we własnym gronie. Zawsze myślałem, że zawodnicy rywalizujący ze sobą cały sezon pomimo różnic reprezentacyjnych wychodząc na trening biegają „bardziej pomieszani” to znaczy np. Francuz z Włochem czy Niemiec z Rosjaninem. Jeszcze 2 dni przede mną, więc może tylko złudne wrażenie.
Pozdrowienia z Jakuszyc
Radek Koszyk Foto: Marcin Oliva Soto /www.olivasoto.com