Jakuszyce

Przypomnijmy, do wygrania były dwa podwójne zaproszenia na Puchar Świata w Szklarskiej Porębie - wystarczyło napisać artykuł zawierający min. 250 słów na dowolny temat związany z biegami narciarskimi lub kombinacją norweską. Dziękujemy wszystkim za nadesłanie prac, jednak wymogi "formalne" spełnił tylko jeden artykuł i tylko on zostanie nagrodzony. Wygrywa pan Wojciech Kiedrowski - GRATULUJEMY!!!

 

PS. Proszę się nie martwić - bilety nie przepadną. Przechodzą do puli na jutro, więc jest jeszcze szansa. A teraz zapraszamy do przeczytania zwycięskiego artykułu...

 

 

"Barwy szczęścia, barwy łez... - wspomnienie z OOM, Ustrzyki Dolne 2013"

 

Ustrzyki Dolne, spory tłumek obserwuje dekorację najlepszych juniorek i juniorów w biegach narciarskich sezonu 2012/2013. Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży zawsze budzi duże zainteresowanie w środowisku narciarskim, a w ramach rozgrywanych konkurencji, szczególną uwagę przykuwają biegi łączone, rozgrywane ze startu wspólnego, gdzie śledzenie bezpośredniej rywalizacji jest niezwykle emocjonujące i przyjemne w odbiorze. Trzy dziewczyny, które właśnie wchodzą na stopnie podium, wciąż jeszcze mają w głowach końcówkę tego biegu 5 km CL + 5 km F. Teraz podają sobie ręce, uśmiechają się do siebie i widzów, coś mówią, czego nikt z tłumu nie jest w stanie dosłyszeć, jednak z pewnością są to słowa gratulacji, wciąż żywych wspomnień tego dramatycznego biegu.

 

Ula z Marzeną już kilka kilometrów przed metą zaczęły budować przewagę nad resztą stawki. Pracowały zgodnie biegnąc razem, z każdą minutą oddalały się, a widzowie w osobach trenerów, innych zawodników i całej rzeszy kibicujących im osób nabierali pewności, że już nic się nie zmieni. Ta dwójka rozegra walkę o zwycięstwo między sobą. Wprawdzie Dominika wciąż walczyła o skrócenie dzielącego jej z prowadzącymi koleżankami dystansu, jednak nie po jej stronie była tego dnia moc.  Może w głowie zaświtała jej już myśl, że podium stanie się jej udziałem, że następna za nią dziewczyna ma zbyt dużą stratę, nie będzie problemu z obroną trzeciego miejsca, ostatecznie za nie też otrzymuje się medal. Czy jednak na pewno? Czy nie warto wykrzesać jeszcze trochę siły? Ktoś głośniej krzyknął i poczuła znów wolę walki. Wprawdzie nie była pewna czy to do niej, ale co to za różnica. Zaczęło jej się wydawać, że dystans do prowadzących się skraca. Postanowiła nie myśleć, postanowiła dać z siebie wszystko, przestała kalkulować.

 

Dominika stała na najwyższym stopniu podium ze łzami w oczach. Wspomnienia z tego biegu okazały się niezwykle wzruszające. Pamiętała dokładnie co wtedy myślała. Obok niej na niższych stopniach po obu stronach stały Ula i Marzena. Dobrze się znały ze wspólnych startów w wielu zawodach.

 

Rzeczywiście dystans do prowadzących zaczął się skracać. Dziewczyny jednak nie odpuszczą, raczej ich nie wyprzedzi. Do mety pozostał mniej niż kilometr, jeszcze dwa, może trzy zakręty i wybiegną na ostatnia prostą. Prowadząca dwójka zaczyna już myśleć o końcowej rozgrywce. Wygrana dla każdej z nich będzie ogromnym osiągnięciem. Nie pracują już zgodnie, jak wcześniej, myśli przebiegają szybko, obserwują się nawzajem, trenerzy, zawodnicy z ich ekip, wszyscy wzbudzają ogromną wrzawę. Dziewczyny mają gorące głowy, wpadają na przedostatnią prostą, jest lekki zjazd, są rozpędzone. Nikt już nie kalkuluje. Wydaje się, że więcej siły zachowała Marzena. Zaczynają się nerwowo wyprzedzać. Kto minie ostatni zakręt jako pierwszy, będzie miał ogromne szanse na wygraną. To wydaje się teraz kluczem do zwycięstwa. A Dominika? Dominika nie poddawała się do samego końca, wciąż trzecia, jednak niezbyt daleko od prowadzących.

 

I stało się, pojechały zbyt blisko siebie. Wyprzedzając się, zahaczyły nartami, kije zaplątały się gdzieś pomiędzy. Marzena z Ulą zaliczają upadek. Nerwowość i chęć szybkiego pozbierania się nie pozwalają im wstać, wszystko trwa zbyt długo. Dominika wyprzedza dziewczyny, które jeszcze przed chwilą były pewne wygranej. Krzyki na polanie sięgają zenitu. Trudno uwierzyć, do mety zostało może 300 metrów, może mniej. Jest na ostatniej prostej, emocje nie pozwalają jej czuć zmęczenia, poczuje je za chwilę, po minięciu linii mety. Nigdy nie zapomni tych chwil, ma łzy szczęścia w oczach, te same łzy, które później towarzyszą jej, gdy stoi na najwyższym stopniu podium.

 

Druga linię mety mija Ula, to ona pozbierała się szybciej, za nią nieco zrezygnowana Marzena. Marzena też płacze, innymi łzami, czuje się przegrana, chociaż to wciąż trzecie miejsce na podium i medal Ogólnopolskiej Olimpiady. Medal, który wszystkim zawodniczkom dobiegającym do mety  za nią, przyniósłby bezgraniczną radość.

 

* * *

 

Bieg na 5 km stylem dowolnym. To już piąty dzień Olimpiady. Marzena, Ula i Dominika są głównymi kandydatkami do podium. Każde inne rozstrzygnięcie będzie niespodzianką tych zawodów. Trudniej im będzie tym razem kontrolować przebieg rywalizacji, bieg jest interwałowy. Trenerzy zapewne pomogą im w bieżącym przeglądzie sytuacji na trasie, podadzą międzyczasy i różnice do głównych rywalek. Zapowiada się kolejny bardzo emocjonujący dzień.

 

Nieco w cieniu liderek i tych dziewczyn, które chciałyby sprawić niespodziankę i wskoczyć na choćby najniższy stopień podium, objeżdża trasę biegu Monika. Startuje jako jedna z pierwszych, mogła już rozpocząć rozgrzewkę. Nie ma ochoty myśleć o niedawnym biegu łączonym, który innym dostarczył tak wielu emocji. Przybiegła ostatnia do mety, jej trener był bardzo niezadowolony. Ona sama odczuła to jako gorzką porażkę. Wiedziała, że jest słabsza od większości dziewczyn, trochę żałowała, że nie przyłożyła się mocniej do przygotowań do sezonu. Kiełkowała już w niej nawet myśl, że w następnym roku przygotuje się lepiej.

 

Stojąc na linii startu była pełna obaw. Dźwięczał jej w uszach przerywany sygnał, wydawany przez urządzenie odmierzające czas startu kolejnych zawodniczek. Teraz jej kolej. Mocniej wbiła kije i przygotowała się do szybkiego wyjścia ze startu krokiem 2/1. Wystartowała. Po kilku odbiciach przeszła na krok 1/1. Adrenalina i emocje, jakie niezmiennie przeżywała przy każdym starcie, nie pozwalały jej na razie poczuć zmęczenia. Obawy, które ciążyły jej jeszcze chwilę przed tym, jak ruszyła na trasę, pozostały na linii startu. Czuła się dobrze, lekko, może właśnie ten dzień miał należeć do niej. Z każdą minutą biegu nabierała przekonania, że tak właśnie będzie.

 

5 km to stosunkowo krótki dystans. Nie ma się co oszczędzać. Czując, że ma jeszcze spory zapas siły, przyspieszała. Kiedy do mety pozostał jeden kilometr usłyszała krzyk trenera: teraz Monika, to jest dobry bieg, dodaj do tego jeszcze trochę, dasz radę.

 

Pewnie, że dała radę, dała z siebie wszystko. Na mecie czuła się naprawdę dobrze. Musi jeszcze poczekać na ogłoszenie końcowych wyników. Wolała nie myśleć za dużo przed ich ogłoszeniem.

 

Kiedy zobaczyła uśmiechniętą twarz trenera, wiedziała że jest dobrze. Zajęła dziewiąte miejsce, za nią było kilka dziewczyn. „Monika, gratuluję, zapunktowałaś” wykrzyknął i uściskał ją. Monika dawno nie czuła takiej satysfakcji, cały rok przygotowań nie poszedł na marne. W jednej chwili trud włożony w treningi nabrał nowej wartości. W jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. Uśmiechy długo pozostawały na twarzach. I nie miało żadnego znaczenia, kto wygrał ten bieg, czy medale przypadły tej samej trójce dziewczyn jak w biegu łączonym. Największą wygraną tego biegu była właśnie ona. Wyprzedziła dwie inne dziewczyny i zdobyła dla swojego klubu 4 cenne punkty.

 

Wojciech Kiedrowski