Kto powiedział, że tegoroczny Puchar Świata wygrać musi Justyna Kowalczyk czy Marit Bjoergen? Jest tyle innych zawodniczek z Norwegi, Finlandii, czy nawet Niemiec, Słowenii i Włoch. Non stop od około 3 lat słyszymy: "Puchar Świata może trafić tylko w ręce Polki albo Norweżki", a ja pytam dlaczego?



Jest przecież Charlotte Kalla ze Szwecji, zwykle zaczynająca świetnie sezon, ale potem kończy go z „wywieszonym językiem", przypomnijmy sobie początek sezonu 2011/2012 – Kalla wygrywała, znajdowała się na podium, przyszło prestiżowe Tour de Ski i Szwedka się już nie pokazała z równie dobrej strony – tłumaczono to przeziębieniem, ale ja myślę, że było to zwykłe przemęczenie, przetrenowanie organizmu. Kolejnym świetnym przykładem na przechwalenie przez brukowce jest Norweżka, Vibeke Skofterud – ona też imponująco zaczęła sezon, wygrywała, była przez chwilę druga i trzecia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale jak to się mawia wszystko co dobre szybko się kończy – Vibeke też spuchła, razem z Kallą – może dlatego, że obie mają rzekomą astmę?! Prawdy i tak się nie dowiemy więc nie ma co dywagować, ale może warto się zastanowić nad skandynawskim problemem astmy? Dziwi mnie to, że Norweżki i Szwedki są tylko takie „chorowite" przecież w Finlandii jest równie „ostre" powietrze i tam też można nabawić się astmy, ale póki co przez lata swojej błyskotliwej kariery Aino-Kaisa Saarinen nie nabawiła się jej, a ma już bowiem, prawie 34 lata!

Odkąd Petra Majdic, słoweńska gwiazda biegów narciarskich odeszła na zasłużoną emeryturę i nie ma jej na trasach Pucharu Świata, o pozostałych Słowenkach mówi się sporadycznie, najczęściej przy okazji sprintów (wspominając Petre Majdic) i to w dodatku jak dobrze wypadną. W Słoweńskich zawodniczkach drzemie potencjał, myślę, że nawet nie mały, ale nie potrafią tego wykorzystać! Wygrywają eliminacje, potem swoje ćwierćfinały i półfinały, a jak przychodzi co do czego, to w finale zwyczajnie opadają z sił mimo, że na początku prowadzą i nadają rywalizacji bardzo mocnego tempa to potem dobiegają na 5 – 6 lokatach! Czy to nie jest dziwne?! Może to wina szkoleniowca? Ale nie chcę się nad tym rozwodzić. Przypomnijmy sobie o Włoszkach – ale o to jest pytanie – jakich? Odkąd swoją karierę skończyły Arianna Follis, Marianna Longa i Magda Genuin – 3 na raz po sezonie 2010/2011 o Włoszkach nie słychać absolutnie nic, ani w sprintach, ani w biegach długodystansowych. Śmiem twierdzić, że po sezonie 2010/2011 w biegach narciarskich zakończyła się bardzo długa, niewątpliwie piękna epoka.

Petra Majdic odeszła, Włoszki odeszły i została SAMA JUSTYNA KOWALCZYK I ARMIA NORWESKA! Dlaczego mówię, sama Kowalczyk kontra Norwegia? To naprawdę proste. Odkąd nie ma 4 podstawowych narciarek, to nie ma rywalizacji, jestem tego zdania, ponieważ biegi niestety stają się nudne – wygra albo Kowalczyk, albo jakaś Norweżka, najczęściej Bjoergen lub Johaug. Najgorszy niewątpliwie jest etap Tour de Ski – kiedy rywalizowały 4 wcześniej już wspomniane biegaczki. Z przeważaniem Majdic i Follis zawsze mogło stać się coś niespodziewanego. Petra potrafiła namieszać w klasyfikacji TdS poprzez jeden start, w tej chwili żadna inna zawodniczka tego nie potrafi! Rywalizacja w Pucharze Świata jest prosta, mamy około 100 zawodniczek, bądźmy szczerzy liczy się jakieś 10-20. Kowalczyk wypadnie słabiej w sprincie, nie przejdzie przez eliminacje – zdarza się to bardzo rzadko, ale jednak. Na jej miejsce wejdzie jakaś młoda Norweżka, która ma 19 lat – i to ona już przez cały sezon podczas sprintów nazywana będzie sportowym odkryciem sezonu, nawet jeśli nie przejdzie do finału i nie zajmie w nim dobrej lokaty! Mogę się założyć, że gdyby coś takiego udało się jakiejś Polce (z wyjątkiem Kowalczyk) to nie byłoby to sensacją na cały świat! Widzicie tu sprawiedliwość? Ja nie, wszystko co skandynawskie to świetne, co słowiańskie to już niekoniecznie. Szykuje się nam już kolejny, czwarty sezon z rzędu gdzie będzie ponowna rywalizacja Kowalczyk – Norweżki z Bjoergen na czele! Niestety ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie będzie żadnych odkryć sportowych, a Kalla ze Skofterud po raz kolejny wspaniale zaczną sezon, ale już na jego półmetku tak kolorowo nie będzie. I tym jakże optymistycznym akcentem pragnę zakończyć moją wypowiedź.

PS: Życzę miłego kibicowania.

Alicja Kaźmierska