11 październik Jestem w domu uporałem się z komputerem teraz czas żeby coś napisać bo za kilka dni to znaczy w niedzielę, o czym nie omieszkał wspomnieć mój kolega po fachu- MiEteK wyjeżdzamy do Ramsau am Dachstein, na lodowiec. Powiem wam ze z nutką zniecierpliwienia czekam na ten wyjazd , co prawda w tym roku w lipcu już byliśmy na lodowcu, jednak to nie było jeszcze to. Wtedy wyjeżdżaliśmy na godzinkę spokojnie sie poślizgać z założeniami technicznymi. Teraz jedziemy już "budować krew";). Wtedy przyjechaliśmy do Ramsau a teraz jedziemy na lodowiec:). Piszę o tym jakbym pierwszy raz w życiu tam jechał a bynajmniej tak nie jest. Czuje coś takiego dziwnego w sobie, coś jakbym większą siłę posiadał niż kiedykolwiek. Dzisiaj miałem wolne, które wynikło, po części, z założenia po części miał też na to wpływ mój dzisiejszy wyjazd do Krakowa . Musiałem załatwić parę spraw na uczelni. Teoretycznie nie będzie nas do wiosny. Dwa dni po Austrii jedziemy do Warszawy na badania, do Instytutu sportu. Z Warszawy kierujemy się na daleką północ , do Finlandii , po powrocie z Finlandi po kilku dniach, chyba dwóch, powrót do Austri , na Tauplitz , tam zabawimy do 22 GRUDNIA . A dalsza cześć zimki , no to wiadomo- zbieranie plonów , miejmy nadzieje! Nie mam już sił. Idę spać jutro trening!!! Z drugiej jednak strony takie wyjazdy mnie przerażają jak sobie pomyślę..... Byle do wiosny a potem ... a potem, muszę pogadać z Branasem ;) Pozdrawiam Biskup

Autor: Wojtek Biskup
Źródło: w