W drugiej odsłonie mojego bloga przygotowałem dla Was relację z V Letniego Biegu Jaćwingów - zawodów na nartorolkach, w których miałem przyjemność rywalizować, zapraszam!
Jest niedziela, 19 sierpnia na zegarku 5:40, zaspałem! Od pół godziny miałem już być na nogach i przygotowywać się do wyjazdu na zawody. Szybka toaleta, wskakuję w ciuchy, w pośpiechu pakuję do plecaka strój startowy, rękawiczki, sporttester, kask, okulary, bieliznę na przebranie. Pędzę do kuchni, wstawiam wodę do gotowania, przygotowuję napój izotoniczny w bidon, łapię butelkę wody. Wkładam je do plecaka, kiedy woda już wrze, zalewam płatki owsiane i kawę. Do płatków dodaję serek wiejski, banana, maliny i trochę płatków crunchy na wierzch (żeby chrupało). Do kawy oczywiście mleko. Śnadanie jednak musi poczekać, pakuję je do plecaka i jadę na miejsce zbiórki - do bazy klubu UKS Rawa Siedlce. Punkt 6:00 jestem na miejscu, no może 2 minuty po czasie. Tam pakuję jeszcze kije i buty narciarskie, nartorolki są już gotowe. Około 6:20 wyjeżdżamy.
Pierwszą część podróży wykorzystałem aby jeszcze pospać. Mniej więcej w połowie drogi mieliśmy postój, rozprostowałem nogi i poświęciłem kilka minut na krótki stretching. Następnie, już podczas jazdy śniadanie, kawa, chwilę czasu w social media i jesteśmy w Gołdapi. Podróż minęła mi bardzo szybko. Z Siedlec do Gołdapi mamy 280 km, podróż zajęła nam około 4 godzin, więc po przyjeździe mieliśmy jeszcze trochę czasu do startu, który przed zawodami płynie jakoś szybciej... Spacer, odbiór numeru startowego, krótkie pogawędki ze znajomymi i trzeba było szykować się na rozgrzewkę. Krótki trucht, trochę dynamicznego rozciągania i zmiana butów na nartorolki. Jedno okrążenie, na którym miały rozgrywać się zawody z przyspieszeniem do tempa progowego na podjeździe prowadzącym do mety i byłem gotowy. Jeszcze łyk picia i pora ustawiać się na start.
Punktualnie o 12:00 wystartowaliśmy. Mieliśmy do pokonanie 3 rundy, po 8,4 km każda. Pierwsze koło było dosyć szybkie, tempo rwane, dużo ataków, po których następowało spowolnienie, pozwoliło to jednak uformować prowadzącą grupę liczącą 11 zawodników, w tym trzech reprezentantów skipol.pl teamu. Ścigając się na szybkich nartorolkach osiągamy bardzo duże prędkości, dodatkowo trasa zawodów prowadziła w dużej mierze po obwodnicy na której czuć było podmuchy wiatru, te czynniki powodują, że podobnie jak w kolarstwie dużo lżej jest jechać zawodnikowi w "pociągu", na dalszej pozycji niż prowadzącemu, stąd chętnych do prowadzenia i dyktowania mocnego tempa nie było. Drugie koło trochę "na stojąco", tempo wyraźnie spadło aż do ostatniego podjazdu prowadzącego, gdzie po raz kolejny tempo podkręcił Krzysiek Małkiński.
Rozpoczynało się ostatnie okrążenie, a w walce o zwycięstwo wciąż liczyła się duża grupa zawodników i kolejne przestoje. Zaczęło robić się nerwowo i ciasno. Na około 5 km przed metą tempo wreszczie wzrosło, głównie za sprawą mojego kolegi klubowego, Piotrka Sobiczewskiego, który dał dłuższą zmianę. Chwilę poprowadziliśmy razem, zbliżając się do przejazdu kolejowego wyprzedziła nas dwójka zawodników z Hubala Białystok (Krzysiek Małkiński i Kacper Janowski). Przejazd kolejowy znajdował się na około 1,5 km do mety, był oznaczony, wyłożone były na nim gumy i dobrze przygotowanym technicznie zawodnikom nie sprawiał problemu w pokonaniu. Było to jednak bardzo dobre miejsce na atak, tempo było już wysokie. Ostatni prosty odcinek i zakręt w lewo, gdzie zaczynał się kluczowy podjazd, a do mety zostawał niespełna 1 km. Zaczynałem go na trzeciej pozycji za zawodnikami Hubala, wiedziałem, że to kluczowy moment, bo na około 100 m przed metą mieliśmy do pokonania rondo, gdzie było bardzo wąsko. Udało mi się przesunąć na drugą pozycję, na wspomnianym rondzie utraciłem trochę prędkości, do tego kwas mlekowy dawał już o sobie znać, dawałem z siebie wszystko, ale nie byłem już w stanie przyspieszyć. Tuż przede mną finiszował Krzysiek, a obok mnie z wielkim poświęceniem Kacper.
Jak się okazało na mecie nasza końcówka była w niezłym tempie, bo prowadząca grupa porwała się dość znacznie, jak na tak krótki odcinek. Świetny występ zanotowali zawodnicy skipol.pl teamu, którzy finiszowali bardzo blisko czołówki:
8. Robert Sadowski, zwycięzca kategorii M3
9. Hubert Paszkowski, 3 miejsce w kategorii M2
11. Dariusz Rogala, 4 miejsce w kategorii M2
15. Sebastian Saniuk, 7 miejsce w kategorii M2
28. Andrzej Guziński, 6 miejsce w kategorii M3
Bieg juniorski rozgrywany był w tym samym czasie co rywalizacja seniorów, dlatego nie miałem możliwości jej obserwować. Na koniec oczywiście punktualnie rozpoczęta przez organizatorów dekoracja, pyszny bigos i pora wracać do domu. Pogoda dopisała, mam nadzieję, że humory wszystkim również. Na koniec ode mnie podziękowania dla organizatorów za fajnie przeprowadzone zawody, nagrody dla najlepszych zawodników na głównym dystansie, dla zawodników za wspólną rywalizację, serdecznie gratuluję osiągniętych wyników. Do następnego!
Zdjęcia: pzn.pl; facebook(zmierzymyczas.pl)
Arkadiusz Posiadała