mederski

Polacy na Birkebeinereennet 2017, o swoich wrażeniach z biegu pisze dr Jacek Mederski z teamu nabiegowkach.pl, który wziął udział w biegu z „plecakiem” na dystansie 54 kilometrów. Jackowi towarzyszyli  Adam Matuszny i Władysław Olszowski ( w takiej kolejności na zdjęciu od lewej). Oddajemy głos Jackowi.

 

 

Birkebeinerrennet 2017 Jeden z najstarszych narciarskich biegów masowych rozgrywany od 1935 roku i zaliczany do najcięższych i najtrudniejszych zawodów na nartach biegowych. W tym roku poraz 3 stanąłem na starcie tego biegu w Renie wraz z 2 kolegami Władkiem Olszowskim i Adamem Matusznym.

Bieg ze startem w miejscowości Rena kończy się w znanym miejscu – stolicy olimpiady zimowej Lillehammer. Trudność tego biegu ma kilka aspektów- każdy uczestnik musi posiadać plecak ważący 3, 5 kg, przewyższenie na pierwszych 13 km wynosi 600 m a do pokonania są 3 szczyty górskie. Tylko ostatnie kilka kilometrów daje trochę odetchnienia- trasa opada na dół –na stadion w Lillehammer, lecz jest bardzo kręta i miejscami wąska. W tym roku pogoda bardzo dopisała, poprzedni dzień, kiedy rozegrano na tej samej trasie bieg stylem łyżwowym na szczytach gór wiał bardzo silny wiatr.

W dniu startu stylem klasycznym- wypełnionym wieloma gwiazdami narciarstwa biegowego było bezwietrznie. Temperatura zgodnie z prognozami norweskiej pogodynki wynosiła od -4 do -2 i świeciło piękne słońce. Smarowanie nart na „jazdę“ nie było trudne, lecz na „trzymanie“ mogło sprawić trochę kłopotu- zmienne, jak zwykle warunki na starcie i na szczytach spędzało sen z powiek. Władek i Adam zdecydowali się na bieg ze smarowaniem na odbicie a ja, podobnie jak w poprzednim roku postanowiłem spróbować swoich sił jadąc na „gładkich“ nartach- tylko „pchanie‘.

 

Na starcie stawiliśmy się o godzinie 6.30 aby można było jeszcze dokładnie wytestować smarowanie w strefie odbicia i dokonać ewentualnych korekt. Wszyscy we trójkę startowaliśmy o jednej godzinie 8.05 - z sektora nr 2. Organizacja biegu była perfekcyjna- samochody osobowe w Renie były kierowane na olbrzymi parking a stamtąd wszyscy kierowali się na postój autobusów, które zawoziły zawodników na miejsce startu. Każdy sektor był bardzo dobrze oznaczony i z góry było wiadomo, o której startuje dany sektor i o której godzinie przed startem można wejść do niego.

 

 birken

 

Na placu przed sektorami Swix miał miejsce do smarowania (na zdjęciu powyżej), rozstawiono wiele stołów do smarowania nart, zaopatrzono je w żelazka tak, aby każdy mógł posmarować sobie narty. Trasa była bardzo dobrze przygotowana przez organizatorów. W niektórych miejscach było nawet 10-12 torów.

Dla zawodników powyżej 70 roku życia- a było ich niemało i starowali 15 min. Przed elitą na podbiegach wydzielone były specjalne 2 tory. Punty żywieniowe były zlokalizowane w newralgicznych miejscach trasy, zawsze obsługiwane przez bardzo wiele osób, na niektórych umieszczono tablicę świetlną z aktualną liczbą biegaczy mijających linie kontrolną w każdej z kategorii wiekowej. PO szybkim zjeździe o długości około 4 km do mety pozostało 8 km płaskiego terenu, lecz w zdecydowanie wyższej temperaturze- słońce mocno przygrzewało a i teren znacznie opadł, więc temperatura zrobiła swoje- śnieg był ciężki, mokry i tępy.

Meta w Lillehammer została umiejscowiona na stadionie olimpijskim. Po przekroczeniu linii mety wyrywkowe sprawdzenie wagi plecaka, znaczek pamiątkowy i ciepły posiłek regeneracyjny uwieńczone otrzymaniem pamiątkowego dyplomu z zaznaczonymi międzyczasami i mapką wyścigu. W tym roku bieg miał bardziej sprzyjające warunki pogodowe i śniegowe w porównaniu do zeszłorocznej edycji. Niższa temperatura powietrza sprawiła, że śnieg był szybszy i bardziej przewidywalny. Dowodem na to może być fakty, że wszyscy z naszej trójki poprawili swoje czasy o około 10 min.

 

Jacek Mederski