zakrzewski

Strbskie Pleso. Wiele razy czytałem o odbywających się tu zawodach – także z udziałem naszych reprezentantów. Malowniczo położone jezioro po słowackiej stronie Tatr przyciąga miłośników aktywnego spędzania czasu. Mnie zachwyciło pięknymi widokami i wymagającymi trasami biegowymi. W myśl zasady: im ciężej, tym lepiej.

 

Gdy w zeszłym roku, razem z grupą znajomych postanowiliśmy wystartować w Dolomitenlauf, ustaliliśmy, że preludium do tego startu będzie wspólne weekendowe, treningowe bieganie. Słowacki ośrodek narciarski był mocnym faworyten na liście destynacji, ze względu na swoje położenie – ponad 1300 metrów n.p.m. oraz bardzo dużą szansę na dobre warunki zimowe. Rzeczywistość przerosła oczekiwania.

 

Prawdziwa zima zaczęła się na granicy polsko-słowackiej, gdzie czarny asfalt zastąpiła podkyta śniegiem droga. Oczywiście wpłynęło to na tempo jazdy, ale nie na humory naszej ekipy – Pauliny, Magdy, Staszka, Maćka i mojej skromnej osoby. Zakochanych w biegówkach i zauroczonych słowacką zimą. Po ponad trzech godzinach docieramy do parkingu, gdzie od razu wskazano nam miejsce, gdzie możemy zostawić samochód. Miejsce bezpłatne, podobnie, jak ski busy kursujące na okrągło po okolicy, gdyby ktoś zostawiał samochód nieco dalej, lub dojeżdzał z hotelu.  

Szybkie kompletowanie ubrań i sprzętu, łyk herbaty oraz węglowodanów w różnej postaci i ruszamy na trasę. Przyznaje, w Strbskim Plesie byłem pierwszy raz. I mam nadzieję, że będę tu wracał. Malowniczo usytuowane trasy robią wrażenie. Z pewnością nie jest to najlepsze miejsce dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z nartami biegowymi, choć i takie osoby mogą się tu odnaleźć. Wydzielona część polany, plus około 300metrowa pętla wystarczą do szlifowania techniki. Brakuje jednak dłuższej, choć kilku kilometrowej płaskiej pętli, gdzie możnaby biegać z umiarkowaną intensywnością.

Trasy w Strbskim Plesie określane są mianem „zawodniczych”. Z tą opinią nie trudno się zgodzić. Strome podbiegi, które dla większości biegających klasykiem kończą się jodełkowaniem i bardzo szybkie – jednak wyprofilowane – zjazdy. Można poczuć wiatr we włosach. Wokół piękne widoki. W tym, pokryte śniegiem pleso. Cała przygotowana pętla ma około 5km. Można wybierać jednak jej krótsze warianty. Praktycznie każdy metr przestrzeni jest zagospodarowany. Widok niewykorzystywanych skoczni narciarskich sugeruje, że dyscyplina ta na Słowacji najlepsze lata ma za sobą. W kraju wszyscy interesują się hokejem. W wiadomościach sportowych, które oglądamy wieczorem - pojawiają się tylko wzmianki o wynikach pozostałych dyscyplin – w tym wygrana Kamila Stocha w konkursie w Wiśle. Śmiało możnaby zamienić nazwę  wiadomości sportowe na hokejowe. A hokej w słowackiej lidze brutalny. Naliczyliśmy pięciu nieprzytomnych zawodników znoszonych z lodowej tafli na noszach. A to tylko bilans połowy weekendu...

 

strbske pleso, trasy biegowe

 

Na trasach narciarskich ofiar w ludziach nie było. Widać, że większość biegających reprezentuje wysoki poziom techniczny i kondycyjny. A biegają głównie stylem łyżwowym. Ależ to pięknie wygląda! Pomimo tego, że trasy wymagające, biegamy prawie do upadłego. W międzyczasie przerwa na gorącą herbatę, zupę, czy porcję węglowodanów. Wszystko w podgrzewanym namiocie stojącym tuż przy trasach. Można tam zostawić rzeczy na przebranie, czy zamówić ciepły posiłek. Obok namiotu bezpłatne toalety. Przy wejściu na trasy informacja – zaproszenie do wrzucenia 2 euro do skrzynki, które zasilą utrzymanie tras.

Jak wspominałem trasy w Strbskim Pleasie są bardzo wymagające. Wysokość na pewno też „robi swoje”, jednak kończąc jedną pentlę, czy pętelkę, zaraz pojawia się myśl: jeszcze jedna, ostatnia. Po którejś już kolejnej czas wyruszyć do miejsca noclegu. Pobliski penzion zachwyca widokami z okien i balkonów oraz miłą atmosferą. Nie zachwyca cenami, którym bliżej do alpejskich kurortów. Wybrany na kolację na „chybił trafił” lokal też nie porwał smakiem. Może dlatego miejscowi delektowali się – jak później zauważyliśmy -  tylko piwem?

Podłej jakości kuchnię zrekompensowało z nawiązką pyszne ciasto upieczone przez żonę Staszka, również świetną biegaczkę - Krysię oraz ożywczy sok wieloowocowy. Kulminacją dnia były trwające jeszcze długo opowieści o nartach biegowych, górskich wędrówkach oraz lektura książki „Szkoła nad obłokami” Marii Kownackiej, malującej krajobraz Beskidu Sądeckiego i tytułowej szkoły, do której uczniowie docierają zimą na nartach biegowych. Nie spodziewałem się, że będzie to tak fajna lektura!

 

W niedzielny poranek budzimy się przed wyjącym głosem budzika. Za oknem zasypane śniegiem Tatry w blasku słońca. I błękitne niebo. Wzdłuż drogi co chwila przebiegają biegacze „nożni” a my ruszamy na śniadanie. Jagodowy muffin, czarna kawa i wygodna kanapa z widokiem na góry mogłaby stać się miejscem na najbliższe godziny...

Jednak te kolejne godziny spędzamy na narciarskich trasach. Chyba jeszcze piękniejszych niż dzień wcześniej. Przyznaje, odczuwałem już efekty wczorajszych 30. treningowych kilometrów, ale grzech nie biegać w takich warunkach! Z przerwami na podziwianie widoków. Wczesnym popołudniem zapada decyzja o powrocie i planowanie trasy. Wygrywa wariant obejmujący kąpiel w wodach siarkowych w Orawicach. Gorąca kąpiel nocą i przy padającym śniegu to przyjemne przeżycie. Zwłaszcza, gdy dla urozmaicenia nacieramy się lodowatym śniegiem – „dla zdrowotności” J

Za mną dwa fantastyczne biegówkowe weekendy. Ten w Jakuszycach, który zachwycił pomimo wielkich mrozów i ten w Strbskim Plesie, który był zupełnie inny, ale również bajowy. Wyjątkowy ze względu na pogodę, okoliczności przyrody, fakt biegania na nartach, ale przede wszystkim towarzystwa, z którym miałem przyjemność spędzić ten czas. Wspólne pasje budują piękne przeżycia. Tymbardziej ciesze się, że z prawie całą ekipą już w czwartek wyruszę na maraton Dolomitenlauf.

 

Krzysiek Zakrzewski   

Autor relacji to pasjonat sportu i Skandynawii. Siedmiokrotny maratończyk, miłośnik biegów długich i nart biegowych, rozwijający swoją przyjaźń z nartorolkami. Dwukrotnie startował w Biegu Piastów na dystansie 50km. Dołączył w tym sezonie do Skipol.pl Teamu. Obecnie przygotowuje się do trzeciego startu na 50km podczas festiwalu Biegu Piastów oraz DolomitenLauf.