starega

Cześć!!!

Inauguracja Pucharu Świata za nami, a wrażenie po niej mieszane. Po zawodach w Finlandii czuję duży niedosyt. Jak zwykle lekko nie było. Oczywiście trasa sprinterska w tym miejscu nigdy nie należała do moich ulubionych, ale i tak spodziewałem się choćby mniejszej straty do zwycięzcy.

 

Jak jednak głowę zostawia się w pokoju to później sekundy uciekają. Dwa razy za wcześnie otworzysz się na zjeździe i już jesteś przegrany. W poprzednim roku moja strata była podobna, chociaż czas biegu był zdecydowanie krótszy. Co nie zmienia faktu, że spodziewałem się lepszego otwarcia sezonu. Tak już jest w tym życiu, że nie zawsze da się przełamać swoje słabości. Ja jestem jednak cierpliwy i mam nadzieję, że kiedyś odczaruje to Kuusamo. Bieg na 15 km mogę uznać za bieg bez historii. Za chwilę nawet ja o nim nie będę pamiętał. 73 miejsce 3 minuty straty, rzekłbym status quo. Nie spodziewałem się niczego po tym biegu, bo w sezonie przygotowawczym swoją pracę nakierowałem bardziej pod sprint. Mogę być jednak zadowolony z odczuć z biegu. 2 kółka przebiegnięte bez większych problemów z Maximem Wylegżaninem, oddechowo i mięśniowo dobre samopoczucie, nie pozostaje teraz nic innego jak walka o wyższe lokaty i mniejszą stratę na dystansie.

 

Analiza zrobiona, więc jedziemy dalej. Dzisiaj piszę już z Lillehammer. Miejscowości, którą uważa się za kolebkę narciarstwa klasycznego. Gdzie się nie popatrzeć ludzie żyją nartami. Tu pomnik, tam upominki i pamiątki. Wszystko związane z biegami. Piękne miejsce i jak to w Norwegii bywa stworzone do uprawiania sportów zimowych, ale nie tylko. Park olimpijski ze skoczniami, halą hokejową, halami sportowymi, stadionem lekkoatletycznym i boiskami do wszelkiego rodzaju sportów. Nieopodal stadion biathlonowy ze swoimi trasami prołącznymi z ścieżkami turystycznymi, na których rozgrywany jest maraton Birkebeinerennet. Na koniec za to wisienka na torcie. Trasy biegowego Pucharu Świata.

Co mogę o nich powiedzieć? Przede wszystkim to, że pchanie można zastosować tu raczej tylko na stadionie. Jeden podbieg zdaje się nie mieć końca, a zjazdy są szybkie i wymagające technicznie. Można powiedzieć, że jedne z najcięższych w Pucharze Świata. Mówiąc już o sprawach „NAJ” muszę wspomnieć o jedzeniu, które jest w tym miejscu wyśmienite i na pewno jest jednym z najlepszych w całym pucharowym cyklu. Najmniej jest za to miejsca w „szafie”. Żeby rozpakować 4 torby na dwie małe półeczki trzeba się nieźle gimnastykować.

Podsumowując Lillehammer mogę powiedzieć, że jest to niesamowite miejsce, gdzie na każdym kroku czuć ducha narciarstwa, a dodatkowo można dobrze zjeść. To ważne, aby potem mieć siły na tych wymagających trasach. Ogólnie nie ma lekko, ale w końcu jesteśmy biegaczami narciarskimi, a w tym sporcie nic nie przychodzi lekko...

 

Maciej Staręga

 

Cały blog Macieja Staręgi: TUTAJ