Ze względu na intensywność wydarzeń i obowiązków życiowych dawno nie pisałem. Teraz w drodze na kolejne zgrupowanie, mam trochę czasu na nadrobienie zaległości. Cieszę się z kolejnego wyjazdu, gdyż jest to pierwszy obóz po sezonie, na którym założymy narty i będziemy mogli trochę pośmigać. A gdzie jedziemy? Do tak zwanej lodówki, czyli do tunelu narciarskiego.
Europie jest ich parę i zaczynają być coraz bardziej popularne dla biegaczy ze względu na pogarszające się z roku na rok warunki na lodowcach. My jedziemy oczywiście do Oberhofu – tunelu znajdującego się najbliżej Polski w Niemczech.
To teraźniejszość, a za nami zawody na nartorolkach. Weekend w Istebnej i Bystrej nie był dla mnie wymarzony. 4 I 2 miejsca nie zadowalają jakoś specjalnie, ale ważne jest sprawdzenie się i przeanalizowanie, czy trening idzie w dobrą stronę. Może zaskoczę wielu, ale uważam, że wszystko jest poukładane u nas jak należy. W trakcie przygotowań mamy w pewnym stopniu podzielone treningi na sprinterów (ja i Paweł Klisz) i dystansowców (Dominik Bury i Jasiek Antolec). Efekt chyba był bardzo widoczny. Znacząca wygrana Dola i Johnego w Istebnej i sprinterski finisz między mną, a Pawłem w Bystrej. W biegu pod „Stecówkę” chciałem pokazać więcej i w zasadzie do 8 kilometra biegłem z prowadzącą dwójką, ale potem zderzyłem się ze ścianą laktatu i własnej psychiki. W zasadzie dzięki uporowi i Andrzejowi Pradziadowi zdołałem dojść do mety. W tym biegu naprawdę pokonałem siebie. W Bystrej za to przegrałem tę walkę, bo mając najlepszą pozycję na finiszu i dużo siły na koniec nie potrafiłem dowieźć prowadzenia do linii mety. Dobrze, że dostałem takie sprawdzianowe lekcje, bo wiem, że dzięki temu w sezonie będę silniejszy. Z resztą nie ma wielkich powodów do zmartwień, bo liczne badania i testy, które przechodzimy, co chwila na Katowicki AWF pod okiem prof. Miłosza Czuby pokazują wyraźnie, że nasz poziom sportowy jest znacznie wyższy niż na wiosnę. Tak, więc organizmy mamy przygotowane. Teraz tylko jeszcze głowa i forma gotowa.
Również ważnym wydarzeniem w minionym tygodniu było podpisanie przeze mnie umowy sponsorskiej z firmą REFITNER – producentem maści i żelów rozgrzewających i chłodzących dla sportowców. Dzięki uprzejmości firmy nasza kadra już korzysta z tych produktów. Dla mnie, jako zawodnika jest to dość istotna spraw, ponieważ po raz pierwszy mam w swoim zawodowym życiu prawdziwego sponsora. Teraz przede mną trochę marketingowych obowiązków, ale myślę, że sobie poradzę.
Ostatnio też podjąłem się próby stworzenia ogólnopolskiego dzienniczka treningowego dla biegów narciarskich. Po moim ogłoszeniu z prośbą o pomoc zgłosiło się wielu chętnych, za co bardzo dziękuję. Myślę, że już w najbliższym czasie będę mógł przedstawić cały dzienniczek i udostępnić go dla wszystkich chętnych. Będzie to forma, excelowa, dlaczego? Bo przede wszystkim chodziło mi o prostotę. Na podstawie swoich wcześniejszych doświadczeń chce stworzyć coś, co będzie funkcjonalne. Dzienniczków online jest masę, ale główną ich wadą jest czasochłonność, chcąc sprawdzić trening musimy przeglądać i otwierać kolejne strony, co przy słabym internecie zajmuje czas. W Excelu będziemy mieli wszystko od razu popodliczane, a w treści treningu możemy dopisać informację o wszystkim, co robiliśmy na treningu. Mam nadzieję, że będzie to rzecz przydatna i sprawdzi się w praktyce.
Do tych wszystkich wyżej wymienionych obowiązków dochodzą jeszcze studia i goniące mnie wrześniowe zaliczenia. Nie to, że mam poprawki, ale trzeba zamknąć rok i zaliczyć przedmioty, na które nie znalazłem czasu na wiosnę. O to jednak się nie martwię, bo z nauką jakoś zawsze miałem niezłą relację.
Tak, więc biegam całe swoje życie, nie tylko na treningu, ale i poza nim. A żeby pokonać siebie czasem trzeba znaleźć chwilę na odpoczynek i psychiczny spokój. Cieszę się, że jadę na narty, bo na nich odnajduję ten spokój. Do następnego artykułu...
Maciek