
Zacząłem od pechowego (złamany kijek) i słabego prologu w TDS. Następnie nieco lepsze 15km Cl w ciężkich warunkach, a potem awans do 30-stki w szwajcarskim Val Müstair.
Z tych pięknych, malowniczych i pełnych kibiców tras przenieśliśmy się do wietrznego, zalanego deszczem Oberwisenthalu.
Tam zaczęła się tendencja spadkowa juz w sprincie. Start ten był w ogóle parodią, gdyż ze startu klasykiem zmienił się na pchanie łyżwą, co w kolejnych biegach odczuły moje plecy, przez które ciężko było powalczyć o normalny wynik. No nic trzeba popracować nad lordozą i ją nieco naprostować.
Jednak zapomnijmy o tym Oberwisentalu deszczowa pogoda i dołek też już za nami, a linia sinusoidy pnie sie ku górze. Licze więc teraz na okres lepszych startów i mam nadzieję, że również dla Was kibiców i czytelników będą to dni ekscytujące i obfitujące w dobre wyniki.
Kończę tym pozytywnym akcentem, bo moim zdaniem takie nastawienie pomaga.
Pozdrawiam i do następnego artykułu.
Maciej Staręga