Zamiast wstępu.Ponieważ notka Maćka jest dość długa podzielimy ją.Dzisiaj część pierwsza.Wytłuszczenia pochodzą od redakcji skipol-a.Cześć wszystkim nazywam się Maciej Staręga i dostałem propozycję od Kuby Cieślara prowadzącego stronę „skipol”, na zredagowanie paru moich przeżyć odnoszących się do przygotowań w sezonie 2007/2008. Myślę, że na wstępie powinienem się trochę przedstawić i przybliżyć swoją sylwetkę (notatka będzie dosyć długa, ale sądzę, że ciekawa i nie będę przynudzał). Otóż pochodzę z Siedlec 80tys. miasta leżącego na wschodzie kraju niedaleko Warszawy. Reprezentuje również tamtejszy klub „UKS Rawa Siedlce” prowadzony przez mojego tatę Grzegorza Staręgę. Ze sportem związany byłem od dziecka. Tata jest nauczycielem wf w szkole wiec często przychodziłem na jego zajęcia i ćwiczyłem ze starszymi chłopakami. Oprócz tego trenowałem wraz z klubem. Kochałem wf-y, treningi i wszelką aktywność ruchową. Od 4 do 6 klasy podstawówki zajęcia wf z moją klasą prowadził tata. Dawał nam ostro w kość, mówił że w tym wieku trzeba zdobywać wszechstronne umiejętności, wiec ćwiczył nas w różnych grach począwszy od piłki koszykowej, ręcznej, nożnej, unihokeja i wielu innych skończywszy na łyżwach i narciarstwie. W tym okresie czasu bardzo podobała mi się piłka ręczna, dlaczego więc wybrałem narciarstwo? Sądzę, że od początku było to moje przeznaczenie. Po pierwsze urodziłem sie w styczniu. Mając roczek spałem w sankach na stoku narciarskim. W wieku trzech lat umiałem już poruszać się na nartach i szczerze mówiąc szło mi to lepiej niż chodzenie na nogach. Potem moja „kariera” rozwijała się. Pierwszym krajowym sukcesem było dla mnie 8 miejsce w Mistrzostwach UKS rozgrywanych w Ustrzykach Dolnych. Startowałem wtedy z dwa lata starszymi chłopakami, dlatego cieszyłem się tym bardziej. Tak upływały lata. Następnie przyszedł kolejny start na Mistrzostwach UKS, tym razem z rówieśnikami wiekowymi. Wygrałem zawody i zdobyłem tytuł Mistrza Polski;). Zmagania w kategorii młodzik w następnych dwóch sezonach były również interesujące. W pierwszym roku zwyciężyłem w wielu punktowanych startach, jednak UKS-y przegrałem ze świętej pamięci Markiem Marciszem. Gość był wtedy nie do pokonania. Drugi sezon to jeszcze wspanialszy okres. Wygrałem większość startów o punkty, a ukoronowaniem całego sezonu były UKS-y i zwycięstwo w obu stylach. Będę wspominał tamtą zimę z przyjemnością. Oczywiście nie doszedł bym do takich sukcesów, gdy nie grupa osób, która mnie wspomaga (rodzice, przyjaciele, koledzy z klubu i znajomi). Po tym sezonie rozpocząłem przygotowania do arcyważnego sezonu 2006/2007. I oto na jednym z letnich obozów figlarny los zesłał mi dziewczynę. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Była to osoba, z którą miałem rozpocząć naukę we wrześniu w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku i nazywała się Magdalena Kozielska ;). Tak właśnie z kobiecym dopingiem zacząłem pierwszy sezon w juniorach B. Zaczęło się dobrze na zawodach krajowych wywalczyłem kwalifikacje na EYOF-y i Mistrzostwa Świata Juniorów. Starty w Jace były największą porażką. Odległe miejsca i dość duże straty do czołówki europejskiej nie mogły mnie zadowolić. Poza tym reszta ekipy nie prezentowała się lepiej. Nie wiem ale wydaje mi się, że mogła to być sprawa wysokości (trasy znajdowały się na wysokości 1700m.n.p.m.) i brak odpowiedniej aklimatyzacji(Rosjanie byli już na miejscu 10 dni przed startami). Jedynym pozytywnym aspektem tamtych zawodów były w moim wypadku sztafety. Uzyskałem wtedy 11 rezultat spośród wszystkich chłopaków (z powodu braku śniegu wszystkie zmiany biegły techniką dowolną co pozwalało porównać czasy). Koniec sezonu to starty w MŚJ (49 miejsce w sprincie i bieg w sztafecie na ostatniej zmianie) oraz starty na zawodach FIS: 1. Skałka (Słowacja) 7m. w sprincie i 13 10cl+10f 2. Horny Misecky (Czechy) 22m. 10cl+10F i 34m. 15F. Starty te uważam za całkiem dobre, gdyż udało mi się zrobić odpowiednie FIS-punkty.c.d notki Maćka Staręgi w środę 9.01.2008

Autor: Maciek Star