starega

Cześć wszystkim z Lillehammer!!!

Jeszcze pamiętam jak niedawno z chłopakami siedzieliśmy na obiedzie podczas Mistrzostw Polski Seniorów i zastanawialiśmy się, czy może nie wyjechać do Norwegii, żeby tam trenować, a już dzisiaj piszę do Was z tego kraju. Marzenia się spełniają jeżeli im się pomaga i po nie sięga. Muszę przyznać, że było masę pracy z organizacją tego wyjazdu, ale jesteśmy tu. Właśnie zaczynamy przygotowania do sezonu i działamy z projektem „Życie na biegówkach”.

 

Na facebooku, youtubie, instagramie oraz od czasu do czasu na skipolu, możecie śledzić nasze relacje z tego jak tu żyjemy,  trenujemy, odpoczywamy i jak się organizujemy. To naprawdę niemałe przedsięwzięcie, dlatego tym bardziej cieszę się, że jesteśmy już w Lillehammer.  Warunki jakie tu mamy są nawet lepsze niż się spodziewaliśmy. Ze względu na to, że w okolicznych górach jest jeszcze trochę śniegu, na porannych treningach chodzimy na długie rajdy na nartach. To świetny trening tlenowy dla naszego organizmu i naszych mięśni oraz fajna przygoda z przeprawami przez głębokie śniegi, rwące potoki, wystające już trawy i karłowate lasy. Dodatkowo taki plus, że nie odzwyczajamy się tak szybko od nart na nogach. W Sjusone jest jeszcze pełne 5 km trasy narciarskiej, na której można pobiegać bez większych problemów. Chociaż 20 maja przestali ją przygotowywać ratrakiem, warunki śniegowe są jeszcze dość dobre. Dla Norwegów jednak za słabe (choć lepsze niż na niektórych trasach w Polsce w środku zimy) i już nie jeżdżą tam trenować. Nas nawet ulewnie padający deszcz nie był w stanie nas wygonić z trasy.

 

starega

 

Poza śniegiem w Lillehammer możemy korzystać z innych dobrodziejstw. Przed wyjazdem wypowiadałem się, że będziemy mieli możliwość korzystania tu z ponad 5 kilometrowej pętli nartorolkowej. Pomyliłem się, bo tu na nartorolkach można biegać wszędzie. Przy każdej drodze jest zrobiona asfaltowa ścieżka dla nartorolkarzy, rowerzystów i pieszych. Można więc wyjść z domu, ubrać rolki i wrócić za 3 dni, a jeszcze wszystkiego nie przejechać. Tak samo jest jeżeli chodzi o rower i bieganie na nogach.  Siłownie mamy 1 km od miejsca, w którym mieszkamy. Dostaliśmy nawet zniżkę kadrową na karnet.

Tu ludzie, żyją biegami narciarskimi na co dzień. Na osiedlu, gdzie mieszkamy 90 % ludzi to obecni albo byli zawodnicy. O godzinie 9 rano wszyscy tu wychodzą na trening. Jedni na nartorolki, inni na rower, a jeszcze inni na cross z kijami i to nie tylko zawodnicy, ale ludzie w różnym wieku – coś niesamowitego! Na tym jednak nie koniec. Na pobliskim uniwersytecie jest bieżnia mechaniczna, na której moglibyśmy zrobić specjalistyczne testy wydolnościowe na nartorolkach. Jednak w tym momencie zbieramy jeszcze na to fundusze na stronie polakpotrafi.pl pod linkiem podanym pod tekstem. Nie tylko na to staramy się pozyskać pieniądze. Część środków będzie przeznaczona na trenera konsultanta, z którym już się spotykamy i pracujemy, część na opłacenie odnowy biologicznej i korzystania z obiektów sportowych jak stadion, czy boisko, szeroko rozumianego transportu (choć tu też wspiera nas związek), a jeszcze inna część na opłacenie wyjazdu na Blink Festiwal. Ja miałem możliwość uczestniczenia w tej imprezie w zeszłym roku i wiem, że warto. To jest taka letnia edycja Pucharu Świata, gdzie możemy skonfrontować się z najlepszymi zawodnikami na Świecie.

 

Oczywiście to nie jest tak, że Związek nas nie wspiera. PZN opłaca nam pobyt i żywność, a są to niemałe koszty jeśli chodzi o Norwegię. Poza tym zdajemy sobie sprawę, że budżet w pewnych kwestiach się nie rozciągnie. Nie jesteśmy też sami w Związku, więc nie chcemy, aby naszym kosztem mniej funduszy było na innych zawodników.

Warto zwrócić uwagę, że nasz projekt to nie tylko kwestia przygotowań. To też inicjatywa, która ma pomóc rozgłośnić i rozpropagować biegi narciarski, pokazać młodym ludziom, że mimo wszystko, mimo przeciwności losu, jak ma się pomysł można dążyć do realizacji swoich marzeń. Ten projekt ma też za zadanie pobudzić środowisko i zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce brakuje profesjonalnego ośrodka do uprawiania tej dyscypliny sportu. Fajny jest tu przykład welodromu w Pruszkowie, o który było tyle krzyku, że to nie rentowna inwestycja. Dzisiaj mamy dzięki temu dwa medale Mistrzostw Świata w kolarstwie torowym i czy to nie jest bezcenne? U nas dwie profesjonalne trasy wystarczyłyby, żeby mieć sztab młodzieży, która w przyszłości mogłaby walczyć na światowym poziomi. Taki ośrodek stwarzałby również możliwości dla treningu seniorom nie będącym w kadrze narodowej. Wtedy mogliby oni bez przeszkód realizować trening w Polsce, co obniżyłoby koszty ich szkolenia. Jednak to melodia przyszłości, którą może zapoczątkuje „Życie na biegówkach”. Zachęcam więc do wsparcia naszej inicjatywy. Ja bardzo głęboko wierzę w ten projekt i mocno się w niego zaangażowałem, bo wiem, że przyniesie pozytywne zmiany, pomoże nam w podniesieniu naszego poziomu sportowego i posłuży rozwijaniu biegów narciarskich w Polsce. Może nawet w taki sposób, że jeżeli połapiemy tu kontakty i zrobimy rozpoznanie terenu, to w przyszłości jak dalej będzie brakowało nam dobrych ośrodków w Polsce, będziemy mogli organizować szkolenie naszych zawodników w Norwegii, jak robią to Brytyjczycy.

 

Wszystkich, którzy wierzą tak jak ja i, którzy chcą mieć swój wkład w nasze przygotowania do sezonu olimpijskiego, zapraszam do wsparcia projektu „Życie na Biegówkach”. Dodatkowo za każdą wpłatę można wybrać sobie fajną nagrodę. Zajrzyjcie na stronę:

https://polakpotrafi.pl/projekt/zycie-na-biegowkach

 

Razem możemy więcej!!!

Pozdrawiam i z góry dziękuję za wszelką pomoc

Maciek