
Telewizja TV2 puściła dziś dziennikarską bombę. A Norges Skiforbund nie zaprzecza i jeszcze dodaje: podawanie zdrowym biegaczom leków na astmę to praktyka dla ochrony zdrowia.
Całe norweskie środowisko narciarskie żyło informacją, którą w środę opublikowali dziennikarze telewizji TV2. Redakcja weszła w posiadanie zeznań nowo powołanych członków kadry narodowej biegów narciarskich, którzy twierdzą, że odkąd trafili do centralnego szkolenia, sztab szkoleniowy zasugerował im rozpoczęcie kuracji lekami na astmę. Problem w tym, że informatorzy (rzecz jasna anonimowi) nigdy wcześniej nie cierpieli na tę przypadłość i nie rozumieli sensu sięgania po leki.
- Byliśmy mocno zaskoczeni, dlaczego nam – całkowicie zdrowym – podsunięto takie preparaty – tłumaczyli sportowcy dziennikarzom. Nie podano informacji nie tylko o konkretnych nazwiskach, zatajono też ich płeć czy datę opisywanego zdarzenia. Tak czy siak, to kolejne ziarna soli w i tak zanieczyszczonej już łyżce narciarskiego cukru. Temat astmy w Skandynawii żyje od sensacyjnej dyskwalifikacji i zabraniu tytułów z 2015 roku Martinowi Johnsrudowi Sundby'emu.
Anonimowość informacji nie obniża jej wiarygodności. Jej prawdziwość potwierdził... dyrektor sportowy Norges Skiforbund Vidar Løfshus. I bynajmniej nie było w jego słowach żalu, a nawet próby zatajania prawdy:
Rozmowę z Løfshusem TV2 emitowała w środę co najmniej kilkakrotnie. Tak, by każdy Norweg mógł usłyszeć, że praktyki federacji to element „profilaktycznej opieki zdrowotnej”. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Løfshus: Układ oddechowy to najważniejsze narzędzie biegacza narciarskiego i musimy być pewni, że będzie działał sprawnie u naszych zawodników. Podajemy w tym celu Paralgin i Ibux.
TV2: Ale po co dawać to tym, którzy są zdrowi?
Løfshus: Tak, bo to nie ma nic wspólnego z astmą. Panuje wielkie niezrozumienie, bo my przecież musimy zadbać, by drogi oddechowe naszych reprezentantów były najlepsze jak to możliwe.
TV2: Ale dlaczego używacie leków na astmę wobec zdrowych?
Løfshus: Jak powiedziałem, to może być nazwane albo jako lekarstwo na astmę, albo jako środek zapobiegawczy. Tak, by sportowcy mogli dawać z siebie wszystko. Musimy pamiętać, że po zakończeniu kariery ci ludzie zaczną inne życie. Obywatele kraju powinni być przecież zdrowi.
Rozmowa brzmi absurdalnie, ale to jeszcze nie koniec fajerwerków. Na koniec pojawia się informacja o chęci przeprowadzenia przez Norwegów czegoś w rodzaju seminarium nt. dbania o płuca. Punktem wyjściowym, powtarzanym przez działacza w wywiadzie, jest argument o legalności takich praktyk w kontekście minimalizacji ryzyka popadania w choroby układu oddechowego. - U nas to już działa, więc dlaczego by nie podzielić się tą wiedzą z lekarzami z całej Skandynawii? – wpadł na pomysł dyrektor sportowy.
Od redakcji: Dwa razy „nie”: 1. Nie, postać działacza i jego cytaty nie są zmyślone. 2. Nie, opisywana w tekście sytuacja to nie fragment komedii Stanisława Barei. To realia współczesnych biegów narciarskich.
Michał Chmielewski
źródło: TV2