Mistrzyni Olimpijska w sprincie drużynowym z Pjongczangu Kikkan Randall po zakończeniu sportowej kariery musiała stoczyć walkę z rakiem piersi. Amerykanka w lipcu 2019 roku poinformowała o pokonaniu choroby. Na początku marca ponownie jest o niej głośno w światowych mediach, bowiem pierwszego dnia miesiąca ukończyła słynny bieg narciarski Vasaloppet.
- Podczas leczenia nie masz wpływu na wiele kwestii. Dlatego zawsze ważne jest, aby skupić się na tym, co możesz kontrolować, na przykład na swoim nastawieniu. Tutaj prawdopodobnie czerpałem korzyści z lat spędzonych w sportowej elicie - dzieliła się swoimi doświadczeniami w mediach społecznościowych 37-latka.
Wybór Vasaloppet jako zawodów, w których chciała wystartować Amerykanka nie był przypadkowy. - Dobrze, że mogłam to zrobić, ponieważ rak nie może mnie już przygnębiać. Teraz chciałam pojechać do Vasaloppet, ponieważ jest to tak duża impreza w świecie sportu. Moja rodzina jest już przyzwyczajona do moich szalonych pomysłów - powiedziała po wyścigu biegaczka.
Randall ukończyła dziewięćdziesięcio kilometrową trasę w czasie 5 godzin 59 minut i 5 sekund i straciła do zwyciężczyni nieco ponad 78 minut. Czas biegu nie był jednak najważniejszy w występie zawodniczki. - Cieszę się, ale było ciężko, ponieważ myślałem, że moja forma jest lepsza. Ale, co to była za impreza - mówiła zadowolona 37-latka.
Jarek Bałabuch
źródło: aftonbladet.se